W sercu każdej mamy w jakimś momencie pojawiają się rozterki związane z powierzeniem komuś opieki nad dziećmi i powrotem do pracy. Warto sobie wówczas zadać pytanie: czy ja rzeczywiście chcę tam wrócić, czy ja chcę tam uciec?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zatroskana mama
Powrót do pracy – ważna decyzja, która spędza sen z powiek niemal każdej mamie. Jedne z nas to przeraża, inne znowu nie mogą się tego doczekać, kolejne szukają jakichś rozwiązań pomiędzy. Co na ten temat mówią same mamy?
Kasia: Chciałabym pracować, żeby odpocząć psychicznie, choć jednocześnie nie jest to zupełnie moment na powrót – mam dwie córki, trzyletnią i miesięczną. Co najmniej rok, dwa będę jeszcze w domu. Później rozważam powrót na pół etatu. Chcę, aby dzieci były wychowywane przeze mnie, a nie przez instytucje, ale jednocześnie widzę, że za dużo czasu spędzanego w domu mnie frustruje. Potrzebuję myśleć o czymś innym niż pieluchy i gotowanie lalkom. Tak naprawdę nie zależy mi na karierze, a na odskoczni. Wydaje mi się, że nie spędzając 24h na dobę z dziećmi, miałabym do nich więcej cierpliwości i zatęskniłabym za nimi.
Monika: Lubię moją pracę, trochę mi jej brakuje, martwi mnie, że w tej chwili stoję w miejscu i że nie rozwijam się zawodowo. Lecz na myśl o zostawieniu mojego synka na parę godzin z obcą osobą pęka mi serce. Nie wyobrażam sobie, że ktoś inny tuli go, gdy zapłacze, że ktoś inny informuje mnie o jego nowych umiejętnościach czy słowach. Tłumaczę wszystkim, że nie wiem, czy on da sobie radę beze mnie, a po cichu przyznaję, że tak naprawdę to ja nie potrafię funkcjonować bez niego…
Jagoda: Z założenia chcę być mamą, która jest w domu z dziećmi jak najdłużej to możliwe. Ale widzę też, że to jest ogromnie wymagające zadanie. Dlatego szukam odskoczni i próbuję pracować zdalnie oprócz opieki nad dziećmi, na przykład wieczorami. To zabiera wolny czas, ale daje satysfakcję, bo moja praca to moja pasja. Póki co więcej mi nie trzeba.
Sylwia: Dla mnie praca i zarabianie to jak powietrze, nie potrafię siedzieć w domu, sto razy bardziej wolałabym mojego męża na tacierzyńskim.
Każda z nas jest inna i inne są też nasze potrzeby w zakresie rozwoju zawodowego. Różnie pracę traktujemy: jako nieodłączną część siebie, jako odskocznię i możliwość obcowania z dorosłymi ludźmi, jako źródło dochodu po prostu, jako coś ważnego i mniej ważnego. Z powyższych wypowiedzi wynika, że mamy szukają realizacji zawodowej na różne sposoby, szukają innego bodźca niż same macierzyństwo.
Z deszczu pod rynnę
Jeśli decydując się na powrót do pracy, rzeczywiście wypełniamy potrzebę serca i umysłu – mamy szansę odkryć dodatkowe źródło energii i wewnętrznego spełnienia. Są jednak sytuacje, kiedy mamy decydują się na powrót do pracy, bo są tak przemęczone, sfrustrowane i tak bardzo mają dość sytuacji, w której są, że powrót do pracy – jakiejkolwiek pracy – wydaje im się lekiem na całe zło.
Ale kiedy wybieramy się do pracy wyłącznie po to, żeby zatrzasnąć za sobą z hukiem jedne drzwi, za którymi zostawiamy nasz domowy chaos, to możemy za chwilę otworzyć kolejne – za tymi co prawda znajdziemy coś innego, ale to wcale nas ani nie ucieszy, ani nie odpręży. Będziemy krążyć między jedną pracą a drugą pracą – choć w zupełnie innej odsłonie. A to może skutkować podwójnym zmęczeniem – i fizycznym, i psychicznym.
Wsłuchać się w siebie
W sercu każdej mamy w jakimś momencie pojawiają się rozterki związane z powierzeniem komuś opieki nad dziećmi i powrotem do pracy. Warto sobie wówczas zadać pytanie: czy ja rzeczywiście chcę tam wrócić, czy ja chcę tam uciec? Czy chcę to zrobić dla siebie, bo tego naprawdę potrzebuję, czy po prostu mam już dość monotonii i próbuję się jakoś z tego wyplątać?
Jeśli rzeczywiście to potrzeba wewnętrzna, to bardzo ważne, by móc ją realizować i spełniać się także w innych dziedzinach życia. Jeśli jednak kobieta traktuje powrót do pracy jako niemal dezercję z placu macierzyńskiego boju, warto pomyśleć, czy nie poszukać jakiegoś innego rozwiązania, jakiejś innej własnej przestrzeni, dzięki której poczuje się szczęśliwsza.
Czytaj także:
Akceptacja – słowo klucz w macierzyństwie
Czytaj także:
Macierzyńskie wypalenie – coś normalnego czy powód do zmartwień?