Aby stwierdzić, że aborcja jest złem moralnym, nie trzeba się odwoływać do wiary. Ale katolik znajduje w swojej wierze „dodatkową motywację”, aby uważać aborcję za zło i sprzeciwiać się jej w każdych okolicznościach.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Aby stwierdzić, że aborcja dokonana w wyniku pozytywnego aktu woli jest złem moralnym, bynajmniej nie trzeba sięgać po argumenty religijne. Mówimy tu o umyślnym zabiciu człowieka poczętego, a nie o aborcji, której dokonuje się w ramach ratowania zagrożonego życia matki, gdyż wówczas zabicie dziecka nie jest bezpośrednim celem podejmowanych przez nas decyzji i działań. Pisaliśmy o tym ostatnio:
Czytaj także:
Twoja wiara nie ma nic do rzeczy w kwestii aborcji. Tu musisz sobie odpowiedzieć na dwa pytania
Niemniej prawdą jest także, że katolik znajduje w swojej wierze „dodatkową motywację”, aby uważać aborcję za zło i sprzeciw wobec niej w każdych okolicznościach rozumieć i przyjmować jako swój obowiązek.
Ta „dodatkowa motywacja” wypływająca z wiary ma trzy źródła: Objawienie, którego „dokumentem” jest Pismo Święte, Tradycję Kościoła (czyli wywodzący się od samego Pana i Jego pierwszych uczniów przekaz wiary oraz jej praktykę) i nauczanie Kościoła, czyli Magisterium. Nie tylko warto, ale należy je znać.
Świadectwo Pisma Świętego
W Piśmie Świętym Bóg objawia się jako Ten, który troszczy się o życie ludzkie od samego jego zarania. Warto przyjrzeć się przynajmniej dwóm tekstom:
Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi. (Ps 139,13-15)
Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. (Iz 49,1)
W pierwszym fragmencie istotne jest zwłaszcza stwierdzenie, że to Bóg sam „utkał” psalmistę w łonie jego matki. Za tym stwierdzeniem kryje się fundamentalna prawda o tym, że to On jest dawcą ludzkiego życia, a samo życie darem od Niego pochodzącym i do Niego należącym. Poczęty człowiek ostatecznie nie jest dziełem ani własnością swoich rodziców, ale samego Boga.
Jest tu jeszcze mowa o „znajomości duszy” tego poczętego człowieka. W języku Biblii „znać” oznacza nie znajomość powierzchowną, ale dogłębną, istotną, egzystencjalną. Dość powiedzieć, że „poznać” jest w Biblii synonimem zbliżenia seksualnego, a więc – przynajmniej w założeniu – najpełniejszej komunii dwóch osób.
Natomiast biblijna „dusza” to nie tyle to, co w nas czysto duchowe, ale całe nasze życie psychiczno-emocjonalne. To piękny obraz: Bóg zna i dogłębnie rozumie człowieka już wtedy (i także wtedy), kiedy on jeszcze nie zna sam siebie, ani nie jest znany komukolwiek innemu. A Bogu tak. Człowiek obchodzi Boga od samego początku.
Tę samą myśl zawiera drugi fragment, który mówi, że Bóg traktuje człowieka jako osobę, którą do czegoś powołuje już w łonie matki.
Gdyby kogoś dziwiło, że Biblia w żadnym miejscu nie wypowiada się wprost na temat aborcji (choć przecież była ona praktykowana już wówczas u ludów ościennych wobec Izraela), to trzeba sobie uświadomić, że dzieje się tak dlatego, że nikomu z ludzi Starego Testamentu do głowy by nie przyszło pozbywać się dziecka, jako że posiadanie potomstwa uważali oni za znak Bożego błogosławieństwa.
W tym kontekście – choć nie odnoszą się one wprost do dziecka poczętego, a do człowieka w ogóle – szczególnie mocno brzmią Jezusowe słowa: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).
Tradycja, czyli nieprzerwany przekaz wiary
Różne (nieraz dość karkołomne) tezy dotyczące „animacji” – rozumianej jako „obdarzenie duszą” ludzkiego płodu – stawiali teologowie różnych epok. Czasem próbuje się tego używać jako argumentu mającego wykazać rzekomą nieciągłość katolickiego nauczania o aborcji.
Fakty są jednak takie, że już najwcześniejsze teksty chrześcijańskie wyraźnie potępiają aborcję. I tak na przykład w pochodzącym z pierwszej połowy II wieku tekście Didache czytamy:
Drugim przykazaniem tej nauki jest: Nie będziesz mordował. Nie będziesz cudzołożył. Nie będziesz współżył z dziećmi. Nie będziesz oddawał się nierządowi. Nie będziesz kradł. Nie będziesz praktykował magii. Nie będziesz uprawiał guseł. Nie będziesz mordował dzieci nienarodzonych, ani tych, które się urodziły.
Tę samą myśl znajdujemy u wielu pisarzy wczesnochrześcijańskich, jak Meliton z Sardes, Tertulian, św. Klemens Aleksandryjski czy św. Bazyli Wielki. Znajdujemy też orzeczenia lokalnych synodów z różnych epok, sankcje przewidziane za grzech aborcji w penitencjałach (czyli tzw. księgach pokutnych), normy kanoniczne jasno określające aborcję jako grzech ciężki.
Tak Kościół uczył i uczy do dziś. Również papież Franciszek ma na temat aborcji bardzo jednoznaczne zdanie:
Czytaj także:
„To tak jakby wynająć zabójcę”. 12 wyjątkowych wypowiedzi Franciszka o aborcji
Magisterium, czyli oficjalne nauczanie Kościoła
Najważniejszym i definitywnym, a więc wiążącym dla katolików orzeczeniem w sprawie aborcji jest następujący passus z encykliki św. Jana Pawła II Evangelium Vitae (czyli Ewangelia życia):
…mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze aktem głęboko niemoralnym. Doktryna ta, oparta na owym niepisanym prawie, które każdy człowiek dzięki światłu rozumu znajduje we własnym sercu (por. Rz 2, 14-15), jest potwierdzona w Piśmie Świętym, przekazana przez Tradycję Kościoła oraz nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne. (Evangelium Vitae, 57)
Powołanie się papieża w tym wypadku na autorytet władzy udzielonej przez Chrystusa Piotrowi i jego następcom jest de facto odwołaniem się do nieomylności papieskiej i ma charakter zobowiązujący moralnie wszystkich katolików bez wyjątku i niezależnie od okoliczności.
Warto też wziąć pod rozwagę (zwłaszcza jeśli do tej pory uważaliśmy, że w tej kwestii możemy sobie i innym mówić: „Jestem katolikiem/katoliczką, ale…”) jeszcze i takie stwierdzenia zawarte przez papieża w tej encyklice:
Świadoma i dobrowolna decyzja pozbawienia życia niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze złem z moralnego punktu widzenia i nigdy nie może być dozwolona ani jako cel, ani jako środek do dobrego celu. (…) Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać. Wobec normy moralnej, która zabrania bezpośredniego zabójstwa niewinnej istoty ludzkiej, nie ma dla nikogo żadnych przywilejów ani wyjątków. (Evangelium Vitae, 57)
Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. (…) Tak więc w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować „ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu” (Evangelium Vitae, 73).
Z moralnego punktu widzenia nigdy nie wolno formalnie współdziałać w czynieniu zła. Takie współdziałanie ma miejsce wówczas, gdy dokonany czyn (…) ma charakter bezpośredniego uczestnictwa w działaniu przeciwko niewinnemu życiu ludzkiemu albo też wyraża poparcie dla niemoralnej intencji głównego sprawcy.
Takiego współdziałania nie można nigdy usprawiedliwić ani powołując się na zasadę poszanowania wolności drugiego człowieka, ani też wykorzystując fakt, że prawo cywilne je przewiduje i nakazuje. (Evangelium Vitae, 74)
Prawo Kanoniczne – UWAGA!
W kanonie 1398 Kodeksu Prawa Kanonicznego czytamy: Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa. (to znaczy: zaciąga na siebie tę karę przez sam fakt dokonania penalizowanego czynu).
Kara ekskomuniki, w którą popada się przez sam fakt przerwania ciąży (nie tylko poprzez aborcję, ale w jakikolwiek sposób) dotyczyć może oczywiście tylko konkretnego wypadku, w którym faktycznie osiągnięto skutek (przerwanie ciąży). Nie dotyczy jednak bynajmniej tylko jego bezpośrednich sprawców – na przykład lekarza i matki dziecka.
Kanon 1329 § 1 stwierdza bowiem: Karze wiążącej mocą samego prawa dołączonej do przestępstwa podlegają wspólnicy nie wymienieni w ustawie lub nakazie, jeśli bez ich udziału przestępstwo nie byłoby dokonane. A zatem w ekskomunikę popadają wszyscy, którzy: namawiali, wspierali, popierali, pomagali (także finansowo), wywierali presję, zmuszali etc. matkę do przerwania ciąży. Warto by się zastanowić też nad odpowiedzialnością tych, którzy powinni/mogli jej pomóc, a nie pomogli.
Ekskomunikowanemu (świeckiemu, bo duchownego dotykają jeszcze inne istotne ograniczenia) nie wolno przyjmować sakramentów, póki nie uzyska rozgrzeszenia i uwolnienia od ekskomuniki w sakramencie pokuty i pojednania (na mocy decyzji papieża Franciszka uwolnić od ekskomuniki, w którą popadło się przez przerwanie ciąży, może każdy ksiądz mający prawo do spowiadania).
Tak, ale…
Każdy oczywiście może mieć swoje „ale” do treści Objawienia czy tego, jak interpretuje je Kościół katolicki, do tradycji i historii tegoż Kościoła, do jego nauczania w sprawach wiary i moralności (nawet nieomylnego i podanego jako zobowiązujące). Jasne, że może. Tylko na czym polega w takim wypadku jego „katolickość”?
Czytaj także:
Jezuita o młodych, aborcji i protestach: Kiedy cały świat krzyczy, trzeba zacząć słuchać