Ciało ma fantastyczną pamięć i gromadzi całe nasze życiowe doświadczenie, dlatego jako pierwsze może nam zapalać czerwoną lampkę, że już w podobnej sytuacji byliśmy.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Świadomość tego, co się dzieje z naszym ciałem, wspiera całe nasze życie. Im więcej jej mamy, tym lepsze podejmujemy decyzje, tym głębsze nawiązujemy relacje z innymi i tym bardziej potrafimy zarówno żyć dniem dzisiejszym, jak i realizować ważne dla nas życiowe cele. I odwrotnie: jeśli ciało i głowa prowadzą dwa oddzielne życia, lądujemy w miejscach wyczerpujących, obcych, niesprzyjających. Ponosimy tym większe koszty, im większego doświadczamy oddzielenia od własnego ciała.
Jesteśmy jednością duchowo-cielesną
Pierwszym przekłamaniem, z jakim potrzebujemy się uporać, by nawiązać relację z własnym ciałem, jest myślenie o nim jako o „czymś”, co „mamy”. A tymczasem zarówno psychologia, antropologia jak i teologia mówią jasno, że ciałem jesteśmy. Jesteśmy jednością duchowo-cielesną. To mylne przekonanie, że ciało tylko „mamy”, wiąże się często z takimi poglądami, że możemy nim „zarządzać”, „używać go”, albo też że nam ono „przeszkadza” – stąd różne rzeczy trzeba w nim przezwyciężać. Jego zmęczenie, potrzeby, słabość, opór.
Gdy urzeczawiamy własne ciało, robimy to także niechcący sobie. Traktując moje ciało jak rzecz – tak samo traktuję siebie. Gdy jego chcę instrumentalnie używać i eksploatować jak wiecznie zasobną żyłę złota – siebie samego drenuję z życia, które toczy się dwoma rozbieżnymi torami: jednym torem biegną moje założenia, plany i wyobrażenia o tym, ile mogę, a drugim – możliwości mojego ciała, momenty jego gotowości do działania i jego rzeczywista „wydolność”.
Zaprzyjaźnić się z własnym ciałem
To właśnie zaprzyjaźnienie się z własnym ciałem może być pierwszym krokiem do odzyskiwania własnego życia i jego pełni, bo przyjmując je jako część siebie, nawiązujemy relację z samymi sobą. Kiedy pytam mojego ciała, co u niego słychać, ono odpowiada tak naprawdę o tym, co słychać u mnie – a czego mogę nie zauważać. Czasami powie mi: „Spać mi się chce strasznie, za mało mam snu”, gdy ja myślę o sobie: „Jestem dzisiaj taki nieproduktywny!”. „Czuję się przybite, pogadaj o tym ze mną”, gdy ja chcę przeć do przodu jak konie na Wielkiej Pardubickiej.
Ciało zbiera znacznie więcej informacji o naszym świecie wewnętrznym, niż tylko o tak zwanej „kondycji fizycznej”. Ciężar, jaki czujemy w piersi, może być smutkiem albo zawodem. Napięcie, jakie usztywnia kark czy ściska żołądek – jest lękiem. Ociężałość głowy, rąk czy nóg może być naszym oporem przed robieniem czegoś, co kompletnie nam nie leży i nie zgadza się z naszymi najgłębszymi wartościami.
Możemy zacząć podejmować dobre życiowe wybory wtedy, gdy słuchamy swojego ciała, szczególnie jeśli mamy dużo takiego doświadczenia, że w planowaniu czy odpowiadaniu na różne zaproszenia i propozycje nie braliśmy pod uwagę samych siebie i potem odczuwaliśmy boleśnie tego skutki. Ciało ma fantastyczną pamięć i gromadzi całe nasze życiowe doświadczenie, dlatego jako pierwsze może nam zapalać czerwoną lampkę, że już w podobnej sytuacji byliśmy. I że poprzednio nie wybraliśmy dobrze.
Ciało, które czuje
Ciało, które czuje pierwsze, zanim głowa zdąży to sobie „opracować”, czyta także świetnie cały kontekst sytuacji. Głowa może nas przekonywać, że wszystko jest ok, ale ciało może dawać sygnały, że „tu nie jest bezpiecznie”. Bywa, że ktoś nam składa propozycję życia i uśmiecha się przy tym tak czarująco, że niemal mu wierzymy – ciało jednak czuje, że drugi człowiek jest spięty, nieswój, może nie całkiem szczery.
W relacjach z innymi ludźmi ciało pozwala być autentycznym i uczciwym, czyli spójnym ze swoimi najgłębszymi wartościami. Ciało w ogóle pomaga nam filtrować relacje i wybierać spośród nich te, które nam służą i wnoszą realną wartość do naszego życia. To ciało powie mi jako pierwsze, czy w towarzystwie drugiej osoby czuję bezpieczeństwo, czy kompletne wyczerpanie. Czy słowa i gesty drugiej osoby powodują, że przeżywam coś, od czego życia mi przybywa, czy też wycieka ono ze mnie ciurkiem.
Dobrze jest w ciągu dnia zatrzymywać się często przy swoim ciele. Ono pierwsze da subtelne sygnały irytacji, rozczarowania czy obawy. Zaglądając do niego, mamy wielkie szanse opiekować się sobą w różnych trudnych momentach, zanim dojdzie do bolesnej w skutkach kumulacji.
Czytaj także:
Pokochaj swoje ciało jak małe dziecko
Czytaj także:
Do mamy, która zastanawia się, czy kiedykolwiek odzyska swoje ciało po ciąży