Słyszałem kiedyś takie stwierdzenie: „Kościół to stara matka, która wszystko robi pomału”. I rzeczywiście, nieraz nie rozumiemy, dlaczego Kościół pozostaje w tyle za modą tego świata, dlaczego się nie zmienia, dlaczego zdaje się stać w miejscu.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kościół świętych i grzeszników
My często oczekujemy fajerwerków, a Kościół trzeba po prostu pokochać, ze wszystkimi jego wadami i zaletami. I nie należy przy tym zapominać, że jest on wspólnotą świętych i grzeszników. Dlatego nie można zacząć go kochać dopiero wtedy, gdy znikną wszyscy ludzie słabi, a on sam stanie się doskonały.
Czytaj także:
Celibat, tożsamość, pieniądze. Szczera rozmowa o kryzysie kapłaństwa
Pamiętajmy, że Kościół jako taki jest święty, ale już jego dzieci nie zawsze. Nie wszystko jest w nim zero-jedynkowe. Niestety, pomiędzy żarliwą wiarą a beznadzieją znajdziemy też wiele szarości i bylejakości. Są więc w Kościele wspaniali święci, wielcy grzesznicy i… cała masa wiernych, którzy idą za Bogiem na „pół gwizdka”.
Ale Jezus za taki właśnie Kościół umarł i zmartwychwstał. I Jego Kościół przechodzi taką samą drogę: obumiera przez grzech i kryzysy, aby odrodzić się i zmartwychwstać dzięki łasce Bożej i świętości.
Sęk w tym, że słabości bardziej rzucają się w oczy. I w związku z tym częściej się o nich mówi. Tyle tylko, że nie zawsze ci, którzy pouczają na temat Kościoła, mają czyste intencje. Bardzo często zajmują się Jego krytyką tylko po to, żeby mu zwyczajnie, po ludzku „dowalić”.
Po duchownych spodziewamy się więcej
Warto więc przypomnieć, co mówił na ten temat Jezus. Otóż nasz Pan twierdził, że prawda nas wyzwoli (por. J 8,32). Z jednej strony zapewniał, że kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest Jego uczniem, nie utraci swojej nagrody (por. Mt 10,42). Z drugiej był chyba jednym z największych antyklerykałów w historii, bez przerwy krytykując i kłócąc się z elitą duchową swoich czasów.
I chyba nie można się temu dziwić, bo właściwie to kapłani najbardziej utrudniali życie Synowi Bożemu, gdy Ten przyszedł na świat – i to oni najbardziej przyczynili się do posłania Go ostatecznie na śmierć krzyżową. Dziwne to, bo właśnie kapłani mieli nie tylko strzec kultu Jahwe, ale sami winni stać się żywymi zwierciadłami, odbijającymi wielkość Pana Zastępów.
To oczywiste, że po duchownych od zawsze spodziewano się więcej niż po „zwykłych wiernych”. Prawda jest jednak taka, że z momentem otrzymania urzędu kapłańskiego ludzie ci nie stali się „nadludźmi”, wolnymi od jakichkolwiek pomyłek i błędów, ale pozostali kruchymi istotami „z ludu wziętymi”, jak zauważa papież Jan Paweł II w adhortacji Pastores dabo Vobis. Właściwie już pierwszy z nich, Aaron (brat Mojżesza), niedługo po otrzymaniu godności kapłańskiej wsławił się ulepieniem bałwochwalczego złotego cielca.
Czytaj także:
Zobacz prawdopodobnie ostatni telewizyjny wywiad z księdzem Pawlukiewiczem [wideo]
Modlitwa za księży
W gruncie rzeczy dzisiaj kapłani w dalszym ciągu są jedną z najbardziej krytykowanych grup społecznych. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że wymagania ze strony wiernych przerastają ludzkie możliwości księży. Albo dlatego, że słudzy Boży nie otworzyli się wystarczająco na Boże działanie w swoim życiu. A może po prostu wynika to z postawy samych duchownych, którzy zapominają o Chrystusowym: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,48) i żyją tak, jakby nakazy Pańskie, które dotyczą całej wspólnoty wierzących, do nich samych się nie odnosiły.
Złe rzeczy, które mówi się o klerze, to w przeważającej większości prawda. A nieraz może być znacznie gorzej. Ale z drugiej strony, nie jest aż tak dramatycznie, jak często próbuje się nam udowadniać, bo taki zepsutych księży jest stosunkowo mało. Prawda jest taka, że my, niestety, widzimy zazwyczaj tylko błędy jakiegoś kapłana, a wspaniałej pracy stu pozostałych duszpasterzy nie dostrzegamy. Tymczasem każdy z nich ma piękne ideały u początku swojej służby. Tylko nierzadko życie boleśnie je weryfikuje!
Każdy neoprezbiter pragnie być bardzo dobrym księdzem. Sam przeżywałem to stosunkowo niedawno. Podobnie jak nowożeńcy śnią o wiecznym szczęściu w swoim małżeństwie, tak kapłan pragnie być święty, służąc Bogu i bliźniemu. Takie są ideały, ale z czasem, gdy życie troszeczkę „dokopie”, ludzie nie oszczędzą, a Ojciec Niebieski ciągle szlifuje, niczym drogocenny diament, ten zapał może nieco przygasnąć. Dlatego tak ważna jest modlitwa za swojego proboszcza czy wikariusza. Bo jak ktoś słusznie zauważył: „Takich mamy księży, jak się za nich modlimy!”. Chyba sporo w tym racji.
Proste życie kapłana?
To prawda, że duchowni bywają „fasadowi” i robią wtedy wszystko jedynie na pokaz. Ale nie zapominajmy, że dzięki nim możemy dotknąć już tu na ziemi Boga. I choć z całą pewnością nie są oni aniołami, to demonizowanie każdego bez wyjątku nie bardzo pokrywa się z rzeczywistością. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.
Księży tak naprawdę łączy niewiele poza wiarą i Kościołem. Uogólniać, mówiąc, że wszyscy są tacy sami, to jakby robić to samo z lekarzami, politykami czy artystami. Przecież każdy człowiek jest inny, niepowtarzalny. Duchowni nie spadają z księżyca. Oni przychodzą z określonych domów, z konkretnych rodzin. Mają konkretne problemy i własne perypetie.
Któregoś razu w pociągu dwie niewiasty w średnim wieku zaczęły w obecności pewnego sędziwego mężczyzny krytykować Kościół i narzekać na duchowieństwo. Stwierdziły, że księża mają za dużo pieniędzy, że nic nie robią, że wszystko mają podane na tacy, że są kobieciarzami. Generalnie same przywileje i zero obowiązków. Po prostu żyć, nie umierać.
Po niespełna kwadransie podróżny, dotąd cierpliwie przysłuchujący się wywodom kobiet pasażer, podniósł wzrok znad gazety i rzucił w ich stronę zdawkowe: „Przepraszam, że się wtrącę. Można wiedzieć, czy mają panie synów?”. „Tak” – odpowiedziały zmieszane. „A czym się oni zajmują?” – kontynuował jegomość. „Mój jest architektem”. „A mój pracuje w policji” – z wypiekami na twarzy odparły „przekupki”. „To dlaczego nie posłały ich panie do seminarium? Czyż ich życie nie byłoby o wiele prostsze, gdyby zostali kapłanami?” – skwitował mężczyzna, odsłaniając dyskretnie koloratkę. Nastała niezręczna cisza…
Fragment książki „Ksiądz – anioł czy demon?” autorstwa ks. Piotra Kozłowskiego, wydawnictwo FIDES. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.
Czytaj także:
Litania do Chrystusa, Kapłana i Ofiary. Wspaniała modlitwa za naszych księży