Maratończyk, Corey Cappelloni przebiegł kiedyś sześć dni przez Saharę w jednym z najbardziej wyczerpujących ultramaratonów. Ale bieg do babci, która zachorowała na COVID-19 okazał się najtrudniejszym z biegów w jego życiu. Nigdy dotąd też nie czuł tak ogromnej satysfakcji.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Chciał poprawić babci nastrój
Staruszka zachorowała na COVID-19 na początku czerwca. Dokuczała jej wysoka gorączka, była też bardzo słaba i coraz trudniej było jej prowadzić rozmowy telefoniczne ze swoim wnukiem. Ciężko oddychała i codziennie musiała dostawać tlen. Podczas jednej z konwersacji przyznała, że coraz bardziej się boi. “Nie mogła zobaczyć rodziny, gości, przyjaciół. Była przygnębiona, więc pomyślałem, że muszę coś szybko zrobić, by poprawić jej nastrój” – mówił w jednym z wywiadów Cappelloni. Kobieta obawiała się, że już nigdy nie zobaczy wnuczka. „Płakała, ponieważ wcześniej ciągle mogła być przy mnie” – wyjaśnił maratończyk.
Jeden z najtrudniejszych maratonów
Na początku mężczyzna przesyłał babci albumy i książki ze zdjęciami ilustrującymi jego dotychczasowe podróże. Pewnego dnia jego dziewczyna, Susan, wpadła na pomysł, by Correy pobiegł do Ruth.
Maratończyk był w dosyć dobrej formie. Trenował do ultramaratonu zaplanowanego na połowę marca. Niestety z powodu pandemii zrezygnował ze startu. W grudniu 2019 roku przebiegł ultramaraton w Peru. Wcześniej także ukończył wiele wyścigów, ale jak sam przyznał, bieg do babci był dla niego wyjątkowo wyczerpujący.
Babcia była z nim zawsze
Po kilku dniach czuł coraz większe zmęczenie. Myślał nawet o rezygnacji. Otrzymał jednak cudowną wiadomość, która podziałała na niego mobilizująco. Jego babcia całkowicie wyzdrowiała. Ta informacja dodała mu sił do przezwyciężenia trudności. Stwierdził, że skoro jego ukochana babcia tak dzielnie walczyła, by pokonać koronawirusa, on również musi zrobić coś dla niej. Mężczyzna jest z nią bardzo związany. To ona towarzyszyła mu w początkach kariery sportowej, wspierała i dopingowała do działania. Zawsze traktował ją jak swoją drugą mamę. Zdecydował się dobiec do celu, by pokazać babci, że bardzo mu na niej zależy. “Ona była ze mną od zawsze, odkąd się urodziłem” – tłumaczył ze wzruszeniem Cappelloni.
Sportowiec nie chciał przesunąć daty biegu. “Nie sądzę, że istnieje wyścig, który byłby bardziej niezapomniany niż ten. Myślę, że to będzie najważniejszy moment w mojej karierze biegowej” – przekonywał po dotarciu na metę. Motywacją dla niego było przytulenie babci, by nie czuła się samotna.
Krzyki, brawa i fioletowe balony
Dziesiątki pracowników Allied Services Skilled Nursing & Rehab Center przywitało mężczyznę brawami i okrzykami, jak tylko dotarł na miejsce. Był zmęczony, ale mimo to na jego twarzy widać było uśmiech i wzruszenie.
Correy nie mógł wejść do budynku ze względów bezpieczeństwa. Rozmawiał jednak z babcią przez telefon komórkowy. Następnie wziął do ręki mikrofon i podziękował pracownikom domu opieki społecznej za troskę. Wyznał babci miłość.
Mottem jego biegu było hasło: „Run for Ruth” („Bieg dla Ruth”). Maratończyk poprzez swój wyczyn chciał zwiększyć świadomość społeczną na temat osób starszych, które cierpią z powodu izolacji podczas pandemii koronawirusa. „Jeśli masz kogoś, kto przebywa sam w jednym z domów opieki lub mieszka samotnie, skontaktuj się z tą osobą. Porozmawiaj z nią, a uświadomisz sobie, jak niektórzy ludzie są samotni. Nawiąż kontakt z domem opieki w twojej okolicy i zobacz, co możesz zrobić” – tłumaczy Cappelloni.
Korzystałam: runnersworld.com; wifr.com; brightvibes.com
Czytaj także:
Relikwie bł. Hanny Chrzanowskiej u chorych na COVID-19 w szpitalu zakaźnym
Czytaj także:
101-letnia Brazylijka przypisuje uzdrowienie z COVID-19 cudowi Boga Ojca