Noszenie maseczek dołączyło do tematów, które stały się powodem rozbieżności zdań w społeczeństwie. To jednak, czy naprawdę one ograniczają rozprzestrzenianie się koronawirusa wcale nie musi być kluczowym warunkiem ich zakładania.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Mogłoby się zdawać, że rozwój nauki powinien zapewnić ludzkości możliwość weryfikowania większości przepływających informacji. Coraz mocniej jesteśmy uczuleni na różnego rodzaju fake newsy pojawiające się w przestrzeni publicznej i coraz częściej pytamy o źródło danej informacji, możliwość jej sprawdzenia, potwierdzenia u autorytetów. Ma to być sposób na zapewnienie obiektywizmu i całkowitego oparcia na faktach. Nie wszystko jednak można zweryfikować samemu i są sytuacje, w których należy zaufać ekspertowi. Problem pojawia się, gdy właśnie eksperci stają się podzieleni a temat budzi różne wątpliwości.
Trwająca pandemia to dobry sprawdzian dla tych możliwości weryfikacyjnych. Trudno nie podejść do tego tematu z pewnym dystansem. Z jednej strony przecież mierzymy się z chorobą, która szybko się rozprzestrzenia, zapadają na nią kolejne osoby i również wielu ludzi umiera, nie mówiąc już o grożącym pogorzeniu sytuacji na jesieni.
Z drugiej strony jednak statystyki pokazują spadek umieralności czy brak masowych zakażeń w sklepach, restauracjach i miejscach wypoczynku, gdzie mimo wszystko przebywa duże grono ludzi. Trudno też nie zmierzyć się z częścią informacji, które pochodzą od znawców tematu. Faktycznie przez pewien czas maseczki nakazywano nosić tylko chorym, wreszcie wszystkim, a wciąż pojawiają się wypowiedzi specjalistów, wyrażające wątpliwości co do ich skuteczności i wskazujące na szereg zagrożeń spowodowanych niewłaściwym noszeniem maseczek.
Jak podejmować decyzje?
To właśnie ten moment, kiedy trafia kosa na kamień, czyli potrzeba weryfikacji i podejmowania właściwych decyzji opartych na obiektywnym spojrzeniu staje się utrudniona lub nawet niemożliwa. Czy w takiej sytuacji można zatem kategoryzować moralnie zakładanie „kagańca na usta”? Czy można jednoznacznie opowiadać się za konkretnym rozwiązaniem? Czy da się w ogóle podejść do tego tematu obiektywnie?
Możliwe, że wartym do rozważenia rozwiązaniem jest przyglądanie się skutkom konkretnych sposobów. Jeżeli decydujesz się zrezygnować ze ścisłego przestrzegania zasad reżimu sanitarnego i koronawirus faktycznie nie istnieje lub jest mało groźny to oszczędzasz sobie trochę trudu i tyle. Jeżeli jednak jest odwrotnie to ryzykujesz zarażeniem siebie, a co ważniejsze – zarażeniem innych.
Jeżeli wybierasz jednak stosowanie takich zasad, jak dezynfekcja rąk czy noszenie maseczki przy mało groźnym wirusie to musisz przyjąć kilka niedogodności, ale ryzyko jest dosyć niewielkie. Jeżeli jednak wirus jest zaraźliwy i zakażenie może być brzemienne w skutkach to zmniejszasz ryzyko zarażenia innych i siebie. Nie chodzi zatem o podstawy do obliczenia wyniku, ale o możliwe efekty różnych podejść. A wtedy ta decyzja staje się jakaś prostsza.
Ja też mogę się mylić
To tak naprawdę wyjście od zasady, że zawsze warto założyć możliwość własnej omylności. Zamiast całkowitego przekonania o własnej racji i podejmowaniem decyzji na podstawie takiego podejścia można przyjąć, że tej racji właśnie się nie ma i w takim wypadku wypada wciąż mieć bezpieczny plan (uczeni nazywają jeden z takich przypadków zakładem Pascala).
Co istotne, kwestia pandemii i reguł sanitarnych to tylko jeden z przykładów, ale podobny sposób myślenia sprawdza się w innych sytuacjach. Zdarzają się przecież okazje obcesowego potraktowania jakiejś osoby z późniejszym dowiedzeniem się, że to ktoś ważny. Dla bezpieczeństwa może warto zatem każdego traktować z pełnym szacunkiem tak, aby uniknąć takiej pomyłki. Łatwo przecież uświadomić sobie, że całkowity obiektywizm jest niemożliwy, bo nie da się wiedzieć wszystkiego, weryfikować każdej informacji i znać się na wszystkim.
Trzeba ufać i tworzyć założenia. Czy w takim razie nie ma szansy na to, aby się nie mylić? Wydaje się, że właśnie kluczowe jest rozważanie własnej omylności. I z tego wychodzi, że najrzadziej myli się ten, kto zakłada, że może się pomylić. Przydatna umiejętność.
Czytaj także:
Maseczki w kościołach mają sens. Twierdzą naukowcy z USA
Czytaj także:
Dzieci wracają do szkół. Czy będą musiały nosić maseczki?