separateurCreated with Sketch.

Krzysztof Kieślowski – reżyser i animator… zabaw dla dzieci!

KRZYSZTOF KIEŚLOWSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Mikołaj Foks - 06.08.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Od wczesnego dzieciństwa wiedziałem, że jest świetnym reżyserem. Z czasem zafascynowałem się jego filmami. Nie miałem jednak pojęcia, że zainspiruje mnie do… spędzania czasu z dziećmi!

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie wzrór, ale inspiracja

Kto nic nie wie o Kieślowskim, temu niech na tę chwilę wystarczy, że deklarował się jako niewierzący, a jego filmy trafiły na watykańską listę 45 filmów fabularnych, zawierających szczególne wartości religijne, moralne i artystyczne. Był twórcą wyjątkowych. Na koniec wobec kina bardzo krytyczny. Jak nikt inny potrafił za pomocą filmu stawiać pytania o rzeczy najważniejsze!

Był świetnym reżyserem. Nie twierdzę, że był wzorem ojca, którego należy naśladować. Może tak było, a może nie. Nie wiem tego. Jednak z jego biografii przebija coś niezwykłego. To, jak potrafił wchodzić w interakcję z dziećmi. Był chyba jednym z tych niewielu dorosłych, którzy nie stracili swojego wewnętrznego dziecka.

 

Olimpiada

W drugiej połowie lat siedemdziesiątych rodzina Kieślowski kupiła działkę letniskową na mazurach. To tam Krzysztof Kieślowski organizował wakacyjne olimpiady, dla okolicznych dzieci. Wszystko miał wyreżyserowane. Każdy dzień był zaplanowany. Konkurencje: zawody pływackie, gra w piłkę, wyścigi na szczudłach, skakanie po kręgach od studni i inne. Specjalne algorytmy, dzięki którym osiągnięty rezultat i wiek dziecka, dawał sprawiedliwą pozycję w tabelkach wyników. Słodkie trofea przywiezione z zagranicznych wyjazdów. Dzieci przestępowały z nogi na nogę, oczekując hymnu otwarcia corocznej olimpiady.

Dla niewielu rodziców wakacje są czasem na wymyślanie gier i zabaw dla dzieci. I pewnie nie chodzi o to, żeby zapełniać im cały dostępny czas. Nie chodzi też o to, żeby organizując coś wbrew sobie chodzić wściekłym i sfrustrowanym. Czas z dziećmi i ich zabawy, mogą być zabawą też dla nas. A dla nich niezapomnianym wspomnieniem na całe życie.

 

Zabawa

Krzysztof Kieślowski autentycznie lubił bawić się z dziećmi. Znane są historie o tym, że gdy dorośli zajmowali się biesiadą, on szedł spędzić czas z młodym pokoleniem. Ściganie się: z nastolatkami, po zmroku, do brzegu rzeki, na szczudłach. To dobry przykład tego, na co światowej sławy reżyser potrafił wymienić dyskusje, zgormadzonych przy stole dorosłych.

Dorośli nie zawsze potrafią, bawiąc się z dziećmi, naprawdę dobrze się bawić. Nie zawsze zachowują z dzieciństwa pamięć o zabawach, wygłupach i aktywnościach, które sprawiały im frajdę. A nawet gdy je pamiętają, nie zawsze decydują się, by do nich wrócić. A jeszcze rzadziej na równych zasadach zapraszają do nich dzieci.

 

Zainteresowanie

Krzysztofa Kieślowskiego interesowało to, co dzieci robiły. Nie wyśmiewał się z tego. Nie bagatelizował. W jego biografii można przeczytać o tym, jak potrafił przez kwadrans z zainteresowaniem obserwować, jak syn kolegi skleja modele. Tymczasem ojciec chłopca uważał to za stratę czasu.

Dawanie dzieciom autentycznego zainteresowania temu, czym się zajmują, to bezcenny dar. Wielu rodziców nie ceni rzeczy, które dzieci robią, a które nie przekładają się bezpośrednio na naukę i przyszłą karierę zawodową. Mało którzy potrafią podarować swój czas na pozbawioną ocen obserwację.

 

Listy

Kieślowskiemu zdarzało się pisać listy do dzieci. Nie zważał przy tym przesadnie na to, jakich słów i sformułowań wobec dzieci wypada lub nie wypada używać. Z drugiej strony lata osiemdziesiąte XX  wieku były innymi czasami, niż lata dwudzieste XXI wieku. Może więc forma tych listów nie spotkałaby się dziś z uznaniem. Tym nie mniej pisał listy do różnych dzieci ze znajomych rodzin.

Rzadko dziś rodzice piszą listy do własnych dzieci. Prawie nigdy do bratanic i siostrzenic, bratanków i bratanic, czy chrześniaków. Chociaż miałby to być tylko jeden list, na jedną ważna okazję w życiu jakiegoś dziecka. Chociaż miałby być nieco pokraczny i wywoływać po latach salwy śmiechu. Czy nie warto by było go napisać?

Dzieło mówi bardzo wiele o twórcy, ale nie każdy umie odczytać zakodowaną w nim tożsamość artysty. Dlatego tę opowieść o Krzysztofie Kieślowskim oparłem wyłącznie na wspomnieniach kilku osób, które go znały i jego biografii pióra Katarzyny Surmiak-Domańskiej, którą polecam. “Kieślowski. Zbliżenie” Katarzyna Surmiak-Domańska Agora 2018.


KRZYSZTOF KIEŚLOWSKI
Czytaj także:
Krzysztof Kieślowski i jego poszukiwanie Boga



Czytaj także:
Czasy się zmieniają, dylematy moralne nie. Powrót do „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags:
Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.