separateurCreated with Sketch.

A co, jeśli wymodlony mąż okaże się nie taki “święty”?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wiele lat modliłam się o dobrego męża. Kiedy już go poznałam, po jakimś czasie dobrze wiedziałam, że to ten. Bóg dawał mi konkretne znaki, że to jest właśnie ten człowiek, u boku którego widzi mnie w roli żony. Tuż po ślubie na jaw wyszły kłamstwa, uzależnienie... Czy to oznacza, że Bóg się pomylił?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Wiele lat modliłam się o dobrego męża. Kiedy już go poznałam, po jakimś czasie dobrze wiedziałam, że to ten. Bóg dawał mi konkretne znaki, że to jest właśnie ten człowiek, u boku którego widzi mnie w roli żony. Tuż po ślubie na jaw wyszły kłamstwa, uzależnienie… Czy to oznacza, że Bóg się pomylił?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dojrzewanie do roli małżonka

Dobrze jest mieć marzenia i plany. Niedobrze jednak, kiedy snujemy wizję naszego współmałżonka jako tego, który nie ma wad czy nigdy nas nie zrani swoim słowem i postawą. Warto więc zadać sobie pytanie, jeszcze przed ślubem – a co, jeśli ten człowiek mnie oszuka, zdradzi, popadnie w uzależnienie? Czy jestem w stanie mu to wybaczyć i wspierać jego pracę nad sobą? Wiadomo, że dopóki nie znajdziemy się w jakiejś sytuacji, nie jesteśmy w stanie na 100 procent zadeklarować, że na pewno tak albo kategorycznie nie.

Musimy liczyć się z tym, że choćbyśmy przeszli 10 kursów przedmałżeńskich, byli razem na wielu pielgrzymkach i we wspólnocie, to i tak to nie przygotuje nas w pełni do roli małżonka. Bardzo pomoże, to fakt i nie trzeba z tego rezygnować, ale dojrzewanie do roli męża i żony to proces. Często ma miejsce dopiero w małżeństwie, kiedy zderzamy się z piękną, choć często niełatwą rzeczywistością – kiedy widzimy, ile razy trzeba przebaczać, ile przepraszać i jak bardzo przekraczać siebie, żeby prawdziwie kochać.

 

Nie taki święty

W narzeczeństwie dużo rozmawialiśmy o naszym przyszłym, wspólnym życiu. Byliśmy blisko Kościoła, we wspólnotach, modliliśmy się razem, czytaliśmy Pismo Święte. Jednak w małżeństwie, niemalże na samym początku, napotkaliśmy poważny problem. Wtedy pomyślałam, że Bóg się pomylił, byłam zła na Niego, bo przecież tyle lat prosiłam Go o dobrego męża.

Ta sytuacja mnie przerosła… Choć dalej kochałam mojego męża i widziałam w nim dobro, to jednak nie spodziewałam się, że będziemy musieli mierzyć się z uzależnieniem i kryzysem tak krótko po ślubie.
Wtedy przyszedł czas, żeby porzucić ideał małżonka, i spojrzeć na niego i nasze małżeństwo szerzej.
Pamiętam, kiedy mówiłam Bogu: “mówiłeś, że to ten, skoro tak, zajmij się tym, bo ja nie wiem, co robić”.
Nie od razu, ale po czasie Bóg odpowiedział na moją prośbę i poprowadził wszystko najlepiej. Sama bym tego nie wymyśliła.

 

To nie jest dobry mąż

Jesteśmy małżeństwem od 5 lat, mamy troje dzieci (w tym jedno jeszcze pod sercem), od ponad dwóch lat mój mąż intensywnie pracuje nad swoim rozwojem i podjął poważną walkę z uzależnieniem od hazardu. Widzę jego trud i doceniam, że chciał rozpocząć ten proces. Że nazwał po wielu latach swój problem, który jak się okazało, jest wierzchołkiem góry lodowej. Więc tym bardziej jestem z niego dumna, że wciąż nad sobą pracuje i szuka pomocy, żeby stawać się lepszym człowiekiem, mężem i ojcem.

Przechodziliśmy bardzo trudny okres. Ale jestem wdzięczna za te trudności, które wzmocniły naszą relację, scementowały przyjaźń i pomogły odkryć prawdę przed sobą samym i przed współmałżonkiem. Dziś z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to nie jest dobry mąż, to jest najlepszy mąż dla mnie, a Pan Bóg się nie pomylił.

 

Nie jesteśmy sami

I choć wspomniane bycie we wspólnocie, pielgrzymki czy nawet relacja z Panem Bogiem nie jest w stanie w 100 procentach przygotować do małżeństwa, czy tym bardziej do kryzysu, to jednak kiedy ten już się pojawia – to wszystko pomaga przez niego przejść.

W obliczu zranienia czy zawodu spowodowanego wyborami małżonka przestały mnie dziwić statystyki rozwodowe, bo jeśli nie wierzę w Boga, w Jego moc, Jego działanie i obecność w naszym małżeństwie, nie mam się do czego odnieść… Jeśli nie wierzę w moc sakramentu, to trudno coś ratować.

W momencie kiedy mieliśmy Boga jako Tego, który pobłogosławił nasze małżeństwo, jak również Tego, który jest w stanie ze wszystkiego co złe wyprowadzić dobro, do Niego właśnie zwróciliśmy się o pomoc. Wiedzieliśmy jednak, że to nie wszystko. Bo tak, jak Bóg nie uchroni nas przed małżeńskim kryzysem, kiedy wybieramy zło, tak samo Bóg nie przepracuje za nas naszych problemów. On odpowiada na nasze działania, daje łaski, podsyła ludzi – aniołów, a my w swojej wolności możemy skorzystać z tego bądź to odrzucić.

Kiedy mój mąż czy żona okazuje się nie taki “święty”, to jest najlepszy moment, żeby uświadomić sobie, że jedynym świętym, najwierniejszym i idealnym jest tylko Bóg…


KRYZYS MAŁŻEŃSKI
Czytaj także:
“To nasza sprawa, po co o tym mówić…” Myślisz tak? To niebezpieczne dla małżeństwa


MAŁŻEŃSTWO
Czytaj także:
Biuro matrymonialne u stóp Matki Bożej. Poznało się tu już 50 małżeństw!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.