separateurCreated with Sketch.

Coraz bliżej do odnalezienia jednej z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa! Wiesz, co nią jest?

RELIKWIA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dawid Feliszek - 12.07.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jest to relikwia nie tylko potężniejsza od tych proponowanych przez Sanderusa, ale również taka, której po odnalezieniu nie da się zgubić, nawet przemierzając niebezpieczne średniowieczne puszcze. Wypada zatem poświęcić trochę życia, by ją w sobie odnaleźć.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Czas przełomu XIV i XV wieku nie był zdecydowanie spokojnym okresem dla życia mieszkańców Europy. Właśnie wtedy przez polskie puszcze i rozstaje podróżowała wyjątkowa ekipa, której członkowie mieli dowieźć jedną z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa do Rzymu. Niestety, przez niepokoje na granicy polsko-krzyżackiej drużyna została rozbita, a sama relikwia zaginęła w bezkresnych ówcześnie lasach. Na szczęście ślad wskazuje, że ich odnalezienie to już tylko kwestia czasu.

Kopytko osiołka, na którym Święta Rodzina uciekała do Egiptu; pióro ze skrzydeł Archanioła Gabriela, które zgubił przy zwiastowaniu; szczebel z drabiny, która śniła się Jakubowi czy olej, w którym poganie św. Jana zamierzali usmażyć to tylko część zestawu, którym dysponował bohater sienkiewiczowskich „Krzyżaków”, Sanderus. Większość czytelników zapewne czytając ten zestaw świątobliwych przedmiotów (teraz bądź w ramach szkolnej lektury) uśmiechnęła się, wątpiąc od razu w istnienie takich rzeczy.

Niemniej, taki przerysowany zestaw zaproponowany przez Henryka Sienkiewicza, który mógłby budzić uśmiech także w średniowieczu, znajduje pewne zastosowanie także dla współcześnie wierzących.

 

Poznając wiarę

Człowiek, jako istota cielesno-duchowa, potrzebuje swoją duchową wiarę wyrażać również poprzez zewnętrzną pobożność. Tym, co łączy rzeczywistość duchową z jej materialną częścią są symbole, czyli znaki, które oprócz jednego zewnętrznego znaczenia mają również ukryte odniesienia do sfery metafizycznej.

Dlatego też każdy w codziennym życiu ma do czynienia z wieloma zewnętrznymi znakami wyrażającymi duchową wiarę, jak choćby znak krzyża. Religia chrześcijańska jest pełna symboliki, różnych odniesień do rzeczywistości boskiej, które swój szczyt osiągają w liturgii. Czasami jest to nawet więcej niż symbol, bo w sakramentach będzie to realna obecność niewidzialnej łaski w widzialnych znakach.

Poznając wiarę, każdy uczy się też różnych znaków i zachowań, które odgrywają później dużą rolę w życiu. Każdy kojarzy może konieczność przeżegnania się przed ruszeniem w podróż, ucałowania chleba czy przynoszone do domu brzozowe gałązki z procesji Bożego Ciała. Taka prosta pobożność jest różna i właściwa sobie dla różnych rejonów geograficznych, gdzie dane znaki odczytuje się w odpowiednim im kluczu. Często jednak łatwo zgubić ich znaczenie, a nawet je zniekształcić.

 

Człowiek symbolem Boga w świecie

„Jeżeli relikwie dodają wartość do naszej modlitwy, to nie można tworzyć naszyjników z relikwii różnych świętych, by zwiększać ich moc?” – przekornie zapytał mnie kiedyś gimnazjalista w trakcie prowadzonej lekcji. Faktycznie, to pytanie i przykład Sanderusa mogą dobrze pokazać, co dzieje się z symbolami, które kultywuje się nieco mimowolnie. Trudno nieraz nie zapytać o to, jak przeżywamy pobożność, gdy z jednej strony mówi się o Bogu, który przyjmuje cześć w „Duchu i prawdzie”, a z drugiej strony przychodzimy do Niego na zasadzie: „Mam relikwie św. XYZ. Szach i mat, teraz już musisz mnie wysłuchać”. Podobnie też nic nie chroni domu tak dobrze, jak właśnie uświęcona brzozowa gałązka przyniesiona z procesji Bożego Ciała – biada tym, którzy tego nie zdołali uczynić (dla zapominalskich podobno ktoś wstawił swego czasu takie „gadżety” na OLX).

W żadnym wypadku jednak nie oznacza to, że te symbole są złe, a ich kultywowanie niewłaściwe. Większość osób stosujących takie znaki wykonuje je przecież z dobrą intencją i autentyczną wiarą. Warto jednak w takim wypadku zawsze zadać sobie pytanie – dlaczego tak czynię? Jakie ma to znaczenie? Żeby podtrzymywanie tego odniesienia do rzeczywistości nadprzyrodzonej nie zdążyło się w „międzyczasie” zgubić, wypaczając sens takiej czynności. Do dobrej intencji i prawdziwej wiary w pobożnościową praktykę warto dorzucić świadomość, w jaką rzeczywistość ona wchodzi, do czego się odnosi, bo to właśnie wtedy najprościej trafić na najbardziej fundamentalne inspiracje dla chrześcijańskiej wiary. Wtedy relikwie, brzozowe gałązki, woda święcona czy egzorcyzmowana sól przestają być ochronnymi amuletami, ale są fizycznym znakiem Bożego działania i odnoszą nas do tej rzeczywistości, którą dopiero poznamy po śmierci.

Wbrew pozorom to właśnie ta świadomość sprawia, że człowiek dopiero wtedy odkrywa prawdziwe piękno prostoty pobożności, skoro sam Pan Jezus na Najświętszy Sakrament wybrał tak proste znaki, jak chleb i wino.

Odkrywając znaczenie tych wielu praktyk, dochodzi się do momentu, kiedy faktycznie już całkiem blisko do odnalezienia jednej z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa, czyli do poznania tego, że najlepszym symbolem duchowego Boga w świecie jest sam człowiek, stworzony na obraz Boży.

I jest to relikwia nie tylko potężniejsza od tych proponowanych przez Sanderusa, ale również taka, której po odnalezieniu nie da się zgubić, nawet przemierzając niebezpieczne średniowieczne puszcze. Wypada zatem poświęcić trochę życia, by ją w sobie odnaleźć.


DNO
Czytaj także:
Nie ma takiego dna, z którego Bóg by nie mógł człowieka podnieść


MĘSTWO
Czytaj także:
Ojcowie są szczególnie ważni w obrazowaniu Boga. Prowadźmy chłopców do wiary

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.