separateurCreated with Sketch.

Cicha droga do nieba. Tak proste, że aż święte życie Konrada z Parzham

ŚWIĘTY KONRAD Z PARZHAM
Jarosław Kumor - 24.06.20

Łatwiej jest mi zrozumieć tę tajemnicę od momentu, kiedy będąc w Altötting, uklęknąłem w pomieszczeniu mniej więcej metr na metr, gdzie znajdował się jedynie klęcznik i okienko skierowane dokładnie na tabernakulum. Tam właśnie Konrad spędzał wiele godzin.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Jarosław Kumor: Jak do tego doszło, że św. Konrad (Jan Birndorfer) stał się bratu bliski?

Br. Lucjan Zaniewski OFMCap: Jest on dla mnie ważną postacią zwłaszcza od 2000 r., kiedy zostałem wychowawcą braci przygotowujących się do życia zakonnego i naszym patronem był właśnie św. Konrad. Wcześniej słyszałem o nim podczas formacji początkowej w zakonie, ale moment, w którym został patronem w tej mojej posłudze wobec braci aspirujących do zakonu był impulsem, by lepiej go poznać.

Zebrałem związane z nim modlitwy. Przez pośrednictwo jednego z naszych braci, który wybierał się do Altötting – miasta w Bawarii, gdzie Konrad posługiwał – otrzymaliśmy też figurkę i relikwiarz. Dodatkowo wcześniej pełniłem obowiązki furtiana, co było dodatkową motywacją do poznania św. Konrada i jego wieloletniej posługi w tym samym przecież charakterze.


Alojzy Kosiba
Czytaj także:
Braciszek Alojzy Kosiba. Boży skąpiec w połatanym habicie

Czy wiemy, jak duży był majątek, który odziedziczył i z którego zrezygnował, wstępując do kapucynów? W jaki sposób możemy współcześnie wzorować się na nim, patrząc na tego typu decyzję?                                                                                                                                                                

Nigdy się nie zastanawiałem nad wielkością jego majątku. Na pewno, jak na tamte czasy (pierwsza połowa XIX w.), był wystarczający, aby umiejscowić go gdzieś w średniej klasie społecznej. W zeszłym roku miałem okazję odwiedzić Parzham i muszę przyznać, że zabudowania, w których mieszkał Konrad nawet dziś wydają się okazałe.

Wniosek dla nas jest prosty. Jeśli pojawia się w sercu głos, wzywający nas do pójścia za Jezusem drogą powołania zakonnego, ale też chociażby małżeńskiego, to nie mogą nam w tym przeszkodzić dobra materialne. U przyszłych małżonków czasami pokutuje np. zbytnia potrzeba dorobienia się nim wejdzie się w małżeństwo. U zakonników oczywiście są to zupełnie inne kategorie, bo też inna jest specyfika powołania.

Św. Konrad rozdał swój majątek, nie zatrzymując nic dla siebie, bo nawet chcąc być przyjętym do klasztoru, udał się tam pieszo.

Czy wiadomo, dlaczego przyjął imię Konrad? Czy jest z nim związane jakieś szczególne znaczenie?

Wybór imienia u zakonnika najczęściej wiąże się z cechami, które pragnie on pielęgnować, czyli można powiedzieć, że jest to dla nas bohater, patron, z którym się utożsamiamy. Podobnie zresztą powinno być przy chrzcie małego dziecka.

Na przykład moi rodzice wybrali moje imię, bo mieliśmy w rodzinie księdza o imieniu Lucjan. Tatuś opowiadał, że wybierając to imię, rodzice mieli cichą nadzieję, że może i ja poświęcę się na służbę Bożą.

Z kolei w zakonach wstępujący otrzymywali nowe imię aż do czasu Soboru Watykańskiego II. Czasami było ono nadawane, a czasami wybierane przez głównego zainteresowanego. Konrad wybrał swoje imię na cześć św. Konrada z Piacenzy.

Nie umiem powiedzieć, co nim kierowało, ale mogę wnioskować, że ważną rolę mógł tu odegrać element modlitwy. Św. Konrad jako furtian był człowiekiem wielkiej modlitwy. Zresztą jeszcze przed wstąpieniem do zakonu nie rozstawał się z różańcem.

Funkcja furtiana wydaje się mało inspirująca, ale dla niego była formą drogi do świętości. Co go wyróżniało w tej posłudze?

Myślę, że jest to bardziej posługa niż funkcja i nie powiedziałbym, że jest mało inspirująca. Sam byłem furtianem przez długie lata w naszych klasztorach w Lublinie i Warszawie, czyli miastach, gdzie ruch jest dość duży. Inspiracji nie brakuje – właśnie do tego, by zostać świętym.



Czytaj także:
Najlepsza szkoła świętości. Gdzie? Te przykłady dają odpowiedź

Różnorodność ludzi, którzy pojawiają się przy furcie jest ogromna. Furtian z tymi osobami zazwyczaj spędza krótką chwilę i jest to ten czas, kiedy może przekazać swoja duchowość, swoją świętość innym. Tutaj ważne jest coś, co było obecne w życiu św. Konrada, a czego nikt, poza niektórymi braćmi, nie widział. Modlitwa – to właśnie ona tak go umacniała, że podczas swojej posługi jako furtian potrafił okazywać cierpliwość, pogodę ducha, radość, uprzejmość. A wiemy, że takich okazji miał dużo.

Altötting to miejsce kultu Matki Bożej, przez które do dziś przewija się wielu pielgrzymów. Zachować spokój, uśmiech, uprzejmość, cierpliwość przy tak dużej liczbie osób, którym posługiwał w różnorakiej formie Konrad, jest naprawdę niełatwe.

Łatwiej jest mi zrozumieć tę tajemnicę od momentu, kiedy będąc w Altötting, uklęknąłem w pomieszczeniu mniej więcej metr na metr, gdzie znajdował się jedynie klęcznik i okienko skierowane dokładnie na tabernakulum. Tam właśnie Konrad spędzał wiele godzin, modląc się głównie za tych, którzy odwiedzali klasztor. Dziś, po remoncie kościoła i klasztoru, z tego miejsca już nie widać tabernakulum, ale widać sarkofag św. Konrada.

Czytając o pełnieniu przez niego obowiązków furtiana i zakrystiana, można odnieść wrażenie, że pracował i modlił się niemal ciągle. W tym kontekście przypomina mi się przypowieść Jezusa o słudze, który wracając po całym dniu z pola, nie odpoczywa, ale usługuje swojemu panu. Czy jest to słuszna analogia?

Jak rzeczywiście było, tego do końca nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ale znów mogę podeprzeć się swoim doświadczeniem posługi furtiana. Czasami nie wystarczało mi dnia żeby podołać obowiązkom. Zakładając, że Altötting było miejscem pielgrzymkowym, to na pewno Konrad miał co robić. Z pewnością licznie przychodzili pielgrzymi, ubodzy, ludzie, szukający porady, albo też ci, którzy chcieli spotkać innych braci.

Pamiętając, że nie miał do dyspozycji takich technologii jak dziś, możemy przypuszczać, że był mocno obłożony. 150 lat temu, gdy ktoś z zewnątrz szukał danego zakonnika, furtian musiał udać się na niełatwe często poszukiwania i poinformować brata, że ma gościa w rozmównicy.

Myślę, że słowa „słudzy nieużyteczni jesteśmy”, które pochodzą z przywołanej przez ciebie przypowieści, mogły dodawać mu sił, by każdego dnia zaczynać od nowa, bo, jak mówił św. Franciszek w jednym ze swych napomnień, “dotychczas nic albo niewiele uczyniliśmy”.


ŚWIĘTA WERONIKA GIULIANI
Czytaj także:
Św. Weronika Giuliani – kapucynka od Ognia, która sprzeczała się z Jezusem

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.