Wielu katolików ma kłopot z udziałem w wyborach. Nie potrafią znaleźć kandydata, na którego mogą oddać głos zgodnie ze swą wiarą i sumieniem. A jednak to możliwe.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ktoś powiedział, że gdyby nie demokracja, katolicy mieliby o jeden problem mniej. Nie musieliby co jakiś czas odpowiadać sobie na pytanie „Na kogo zagłosować w zgodzie z moją wiarą i sumieniem?”. Pytanie, które niejednokrotnie okazuje się bardzo trudne.
Idealny katolicki kandydat nie istnieje
Maciej Zięba OP w zeszłym roku w dwóch artykułach poświęconych wyborczym dylematom katolików, opublikowanym w „Rzeczpospolitej”, zwrócił uwagę na częste wśród nich „poczucie bezdomności politycznej”, dodając, że w Polsce ten problem narasta. Skutkuje niejednokrotnie m.in. rezygnacją z udziału w wyborach, ponieważ nie potrafią w zgodzie z sumieniem opowiedzieć się za którymś z kandydatów do jakiegoś gremium lub na jakiś urząd. Oczekują podpowiedzi od Kościoła. Jednak Kościół nie może wskazać wiernym konkretnego kandydata lub ugrupowania politycznego.
Dlaczego? Z prostej przyczyny, którą jasno przedstawia „Kompendium nauki społecznej Kościoła”. Stwierdza ono jednoznacznie, że chrześcijanin „nie może znaleźć partii w pełni odpowiadającej wymaganiom etycznym zrodzonym z wiary i przynależności do Kościoła”.
To niezwykle istotna zasada, o której katolik powinien pamiętać, gdy podejmuje decyzję dotyczącą politycznego wyboru. Nie ma (i nie może być) idealnej „katolickiej” partii politycznej i – konsekwentnie – nie ma idealnego kandydata, którego Kościół mógłby wskazać jako tego, na którego jego członkowie winni oddać swój głos. Nie ma także takiej ideologii ani takiego politycznego programu.
Kościół a wspólnota polityczna
Trzeba też pamiętać o wyraźnym rozróżnieniu, na które wskazali ojcowie Soboru Watykańskiego II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”. W punkcie zatytułowanym „Wspólnota polityczna a Kościół” za sprawę doniosłą uznali, żeby zwłaszcza w społeczeństwach pluralistycznych doceniano właściwy stosunek między wspólnotą polityczną a Kościołem i by jasno rozróżniano to, co czynią wierni, czy to poszczególni, czy też stowarzyszeni, we własnym imieniu jako obywatele kierujący się głosem sumienia chrześcijańskiego, od tego, co czynią wraz ze swymi pasterzami w imieniu Kościoła.
To bardzo ważne rozróżnienie. Z niego wypływa fakt, że Kościół w żaden sposób nie utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem politycznym. Jest natomiast w sferze polityki znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej.
Wiara to nie ideologia
Kolejna reguła istotna przy podejmowaniu politycznych decyzji wyborczych mówi, że wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie niezależne i autonomiczne. Mimo że obydwie wspólnoty służą tym samym ludziom. Powinny współpracować, ale wzajemnie nie ingerować w swoje funkcjonowanie.
Jednym ze źródeł problemów, z którymi zmagają się katolicy przy wyborach, jest traktowanie wyznawanej wiary jak ideologii. Dlatego warto mieć mocną świadomość, że – jak napisał św. Jan Paweł II w encyklice „Centesimus annus” – wiara chrześcijańska nie jest ideologią. W przeciwieństwie do rozmaitych ideologii, wiara, którą wyznajemy, nie próbuje ująć w sztywny schemat tak bardzo przecież różnorodnej rzeczywistości społeczno-politycznej w poszczególnych miejscach świata.
Co więcej, chrześcijaństwo, jako Dobra Nowina o zbawieniu, uznaje, że życie ludzi w ciągu dziejów toczy się na różne sposoby, które wcale nie są doskonałe. Papież Polak dodał, że metodą działania Kościoła w tej sferze jest poszanowanie wolności oraz uznawanie godności każdego człowieka, bo każdy jest stworzony na obraz o podobieństwo Boga.
Polityka jako troska o dobro wspólne
Zięba w cytowanym wyżej cyklu przypomniał, że polityka w tradycji katolickiej jest rozumiana jako roztropna troska o dobro całej wspólnoty politycznej. To dążenie do dobra wspólnego winno być celem wszelkiej władzy. Przypomina o tym jedna z zasad katolickiej nauki społecznej. Podejmując decyzje wyborcze, katolik powinien spoglądać na kandydatów pod tym kątem.
Oprócz już wymienionej, są jeszcze dwie. Zasada pomocniczości, którą – upraszczając – można streścić następująco: „Tyle państwa, ile koniecznie potrzeba, tyle wolności, ile można” oraz zasada solidarności, która prowadzi do podejmowania decyzji promujących i chroniących dobro wspólne, a nie tylko jednostkowy lub grupowy interes.
Oddając głos, warto sprawdzić, czy kandydat nie tylko deklaruje przestrzeganie tych zasad, ale czy je w swej dotychczasowej publicznej działalności stosował.
Co wziąć pod uwagę przy wyborze prezydenta
Szereg niezwykle cennych wskazań polski wyborca-katolik znajdzie w opublikowanym 27 kwietnia br. Słowie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski „Pokój tobie, Polsko!”. Jest tam cały spis spraw, na które warto przy głosowaniu na konkretnego kandydata zwrócić uwagę. Rada Stała podpowiada, że w procesie dokonywania odpowiedzialnego wyboru kandydata na urząd prezydenta należy wziąć pod uwagę w szczególny sposób:
- prawość moralną,
- miłość Ojczyzny i traktowanie władzy jako służby,
- kompetencje w dziedzinie życia politycznego i obywatelskiego,
- wyrazistą tożsamość,
- postawę dialogu i umiejętność współpracy,
- zdolność do roztropnego rozwiązywania konfliktów,
- merytoryczne przygotowanie i wiedzę, a także szacunek dla zasad demokracji,
- kierowanie się fundamentalnymi zasadami etycznymi,
- poszanowanie dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci,
- gwarancję dla prawnej definicji małżeństwa jako trwałego związku mężczyzny i kobiety,
- promocję polityki rodzinnej oraz gwarancje dla rodziców w zakresie prawa do wychowywania dzieci zgodnie z wyznawaną wiarą i wartościami.
Mniejsze zło? Maksymalne dobro!
Jest jeszcze jeden problem, na który w związku z decyzjami wyborczymi katolicy powinni zwrócić uwagę. Od pewnego czasu wielu przy urnach wybierało „mniejsze zło”, nie znajdując kandydata (czy też ugrupowania) spełniającego ich oczekiwania. Szybko przekonywali się, że takie podejście to ślepa uliczka.
Naprawdę po katolicku i zgodnie z Ewangelią podejmuje się takie decyzje, szukając maksymalnego dobra. Oznacza to sprawdzenie, który z kandydatów spełnia najwięcej kryteriów, zarówno tych wskazywanych przez katolicką naukę społeczną, jak i tych wymienionych przez Radę Stałą KEP. To pomoże podjąć decyzję zgodną z sumieniem i wiarą.
W swym Słowie… Rada Stała KEP napisała coś jeszcze bardzo istotnego i pomagającego katolikowi w dokonywaniu wyborów:
Będąc ludźmi wiary, jesteśmy przekonani, że nie wszystko w życiu zależy od geniuszu człowieka. Wierzymy przecież w Boga i w Jego opatrznościowe czuwanie nad każdym człowiekiem, nad ludzkością i światem, dlatego przypominamy o wielkiej roli jedności człowieka z Bogiem oraz o mocy modlitwy.
Warto się tego trzymać.
Czytaj także:
„Naganne i niezgodne z misją Kościoła”. Episkopat i Jasna Góra reagują na niedzielny incydent
Czytaj także:
Księża i polityka – co im wolno, a czego nie?
Czytaj także:
Czy polityka może być drogą do świętości?