„Czas nie leczy wszystkich ran, czas daje nam możliwość bezpośredniego stawienia czoła bólowi, zamiast ukrywania się przed nim, a także szansę uczenia się, wzrastania i dawania jak nigdy dotąd” – napisała na swoim Instagramie Emily Mayers.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Losy Emily Mayers i jej rodziny od wielu już lat śledzą internauci na całym świecie. The Freckled Fox, bo tak nazywa się jej blog, ma 255 tysięcy followersów na Instagramie, którym każdego dnia pokazuje kawałki swojej codzienności.
Możecie powiedzieć – nic nadzwyczajnego, blog, jak wiele innych. I jest w tym trochę prawdy. Emily nie od wczoraj prowadzi swój rodzinny, modowy i promujący zdrowy tryb życia blog, a połączenie tematów, o których mówi, faktycznie można też znaleźć w wielu innych miejscach.
25-letnia wdowa
Ale jeśli wczytacie się w jej słowa, poznacie jej historię, to poczujecie niezwykły klimat ich domu w Utah, który zbudowany jest nie tylko ze śmiechu jej szóstki „małych lisków” i z rodzinnej, małżeńskiej, jakże instagramowej miłości… Poznacie niezwykle silną i dzielną dziewczynę, która choć dziś ma 29 lat, niesie w swoim życiowym plecaku ciężary, którym spokojnie mogłaby dać się przygnieść i jeśli z ich powodu zdecydowałaby się już nigdy nie wstać z łóżka, to pewnie wszyscy byśmy ją zrozumieli…
Ona jednak znalazła w sobie pokłady siły, by wstać, podnieść głowę i żyć! Jak pisze na swoim blogu: „Idziemy do przodu na jego cześć”.
Emily, mając 25 lat, pięcioro dzieci i wspaniałe plany na przyszłość, została wdową. Jej mąż, Martin, zachorował na nowotwór, i po kilku miesiącach walki o życie zmarł.
To było cztery lata temu. W dniu rocznicy jego śmierci, Emily napisała na Instagramie te wzruszające słowa:
Wczoraj minęły 4 lata od śmierci Martina… 4. ⠀
⠀
Pod pewnymi względami wydaje mi się to naprawdę bardzo długi czas, ale dlaczego wciąż pamiętam każdą sekundę jego ostatnich chwil? Mogę zamknąć oczy i być z powrotem obok niego, zapamiętując jego twarz, pielęgnując każdy jego ciężki oddech. ⠀
⠀
Ktoś przysłał mi 8-sekundowe wideo przedstawiające nas leżących razem na szpitalnym łóżku w naszej jadalni, w noc przed jego śmiercią. Kiedy znów zobaczyłam jego nierówne oddychanie, poczułam, że wylało się na mnie wiadro z lodem. ⠀
⠀
Oglądałam to wideo raz po raz przez wiele godzin, zwinięta w kłębek w łóżku, jako wdowa, 25-letnia samotna matka pięciorga dzieci. Oglądałam go, chcąc wrócić do momentu, w którym oddychał. (…) Torturuję siebie, rozkoszując się chwilą, kiedy był ze mną.
⠀
Teraz, 4 lata później, nadal czuję na sobie to wiadro lodu. Lata później, po tym, jak bardzo się zmieniłam, stawiając czoła mojej traumie i poznając ją, ucząc się jej, pokazując się innym i moim dzieciom najlepiej, jak potrafię. Nadal tam jest. I nie oczekuję, że kiedykolwiek odejdzie.
⠀
Wiesz dlaczego? Ponieważ ten rodzaj żalu nigdy się nie kończy.
⠀
(…) Zamiast tego zamieniamy się w wojowników, którzy uczą się żyć obok tego, co się stało, a co jest nadal “ciężkim plecakiem”, który nosimy na plecach całą dobę, który nigdy nas nie opuszcza. (…)
⠀
Każdy, kto każe ci zatrzymać życie i odłożyć na później swoją przyszłość, najwyraźniej nigdy nie znał wartości 8 sekund. Bezcenności tych maleńkich chwil, zanim jego ręce zamarzły w moich.Czas jest tak cenny i nie można go zmarnować, próbując sprostać oczekiwaniom świata. Nie można żyć w nieszczęściu, aby uspokoić kogoś innego. Zatrzymaj to.
⠀
Czas nie leczy wszystkich ran, czas daje nam możliwość bezpośredniego stawienia czoła bólowi, zamiast ukrywania się przed nim, a także szansę uczenia się, wzrastania i dawania jak nigdy dotąd.
⠀
To nie jest łatwiejsze, ale ty stajesz się silniejszy, drogi przyjacielu. I nikt, NIKT, nie może udawać, że wie, jak powinieneś się smucić, ty wiesz to najlepiej, ponieważ na to nie ma gotowego przewodnika. Sprawdziłam to.
Miłość, która daje siłę
Emily na końcu swojego wpisu dodała – „tęsknię za tobą, Marty”. Choć wyszła ponownie za mąż za swojego przyjaciela z młodzieńczych lat (który był też przyjacielem rodziny i wspierał ich podczas choroby Martina), a do piątki jej „małych lisków” (tak nazywa swoje dzieci ze względu na piękny, rudy kolor włosów) dołączyła jeszcze jedna dziewczynka, jej pierwszy mąż i ich historia są wciąż żywą treścią jej opowieści o miłości, która daje siłę, by żyć.
Czytaj także:
I że Cię nie opuszczę aż do śmierci – ciąg dalszy historii Emily Meyers
Czytaj także:
Miłość silniejsza niż śmierć