Modlitwa i łączność z Bogiem podczas małżeńskiego kryzysu jest bardzo ważna, jest fundamentem. Ale myśląc, że to już wystarczy jesteśmy w błędzie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kiedy w małżeństwie pojawia się poważniejszy problem, często zdarza się, że małżonkowie próbują go ukryć. Przyczyny mogą być różne – od przekonania wyniesionego z domu rodzinnego, że “brudy pierze się we własnym domu”, czy też z poczucia wstydu i w obawie przed utratą wizerunku, zgodnego i niemalże “idealnego małżeństwa”. W tym kryje się pewna pułapka…
Obiektywny obserwator
Jeśli mamy problem z opowiadaniem o swoich problemach małżeńskich bliskim znajomym, rodzinie czy nawet przyjaciołom, warto skorzystać z pomocy specjalisty. W dzisiejszym świecie, jeśli tylko chcemy ratować nasze małżeństwo czy nawet po prostu popracować nad relacją, mamy całą paletę niezbędnych narzędzi. Jest wielu świetnych specjalistów wśród mediatorów czy psychologów, którzy mogą nam pomóc. Możemy skorzystać także z rekolekcji czy formacji dla małżonków w Kościele.
Dobrze jest szukać takiej pomocy, szczególnie w sytuacji, kiedy mamy barierę, by rozmawiać o tym z bliskimi. Osoba postronna widzi czasem więcej (wbrew pozorom), ponieważ jest totalnie niezaangażowana emocjonalnie w małżeński kryzys, a także ma szerokie doświadczenie w tym temacie.
“Demon nazwany, w połowie pokonany”
Sama pamiętam, jak na początku naszego kryzysu małżeńskiego byliśmy z mężem w tym sami. Mocno zadziałał mechanizm wyparcia – udawaliśmy sami przed sobą, że problemu po prostu nie ma. Choćbyśmy go skutecznie ignorowali nawet latami, on nie zniknie, co najwyżej urośnie do takiej rangi, że będzie trudniejszy do pokonania i prędzej czy później zapuka do drzwi.
A kiedy zapukał do drzwi naszego małżeństwa, powzięliśmy mocne postanowienie, żeby go nazwać i rozpocząć z nim walkę. Już sam fakt powiedzenia o nim głośno naszym bliskim i specjalistom sprawił, że poczuliśmy ulgę. Jakby ktoś zdjął połowę ciężaru z naszych pleców. Jeden z duchownych zaś skomentował to słowami “demon nazwany, w połowie pokonany”. Tak też właśnie czuliśmy.
Sama modlitwa nie wystarczy
Kolejną pułapką, która stanowi pewne niebezpieczeństwo dla relacji jest przekonanie, że sama modlitwa już wystarczy… Modlitwa i łączność z Bogiem podczas małżeńskiego kryzysu jest bardzo ważna, jest fundamentem. Ale myśląc, że to już wystarczy, jesteśmy w błędzie.
Czasem nawet spotykam sytuacje, w której jedno z małżonków podczas małżeńskiego kryzysu spędza wszystkie dni na wszystkich możliwych nabożeństwach… Rozumiem, że to może pomagać osobie, która to praktykuje, natomiast jest to pewna ucieczka.
Bóg mówi przez ludzi, posługuje się ludźmi, także specjalistami, którzy pomagają małżonkom wracać na właściwie tory. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby nasze małżeństwo miało dalej istnieć bez takiej pomocy. Bez wielu terapii i wciąż kontynuowanej pracy nad sobą i małżeńską relacją.
Zaproszenie od Boga
Kiedy w naszej relacji pojawił się kryzys – okazało się, że mój mąż jest uzależniony od hazardu – wówczas pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było skorzystanie z fundamentu, o którym piszę powyżej – zaczęłam się modlić. Miałam w sobie duży żal do męża.
Będąc bezsilną, zapytałam Boga, co mam robić i otworzyłam Pismo Święte, gdzie przed moimi oczami stanął fragment, który zachęcał właśnie “do pracy”, do działania. Był to fragment z Księgi Aggeusza:
„Czy jest między wami ktoś, co widział ten dom w jego dawnej chwale? A jak się on wam teraz przedstawia? Czyż nie wydaje się wam, jakby go w ogóle nie było? (…) Do pracy! Bo Ja jestem z wami, wyrocznia Pana Zastępów. Zgodnie z przymierzem, które zawarłem z wami, gdyście wyszli z Egiptu, duch mój stale przebywa pośród was; nie lękajcie się! Bo tak mówi Pan Zastępów: Jeszcze raz, [a jest to] jedna chwila, a Ja poruszę niebiosa i ziemię, morze i ląd. Poruszę wszystkie narody, tak że napłyną kosztowności wszystkich narodów, i napełnię chwałą ten dom, mówi Pan Zastępów. Do Mnie należy srebro i do Mnie złoto – wyrocznia Pana Zastępów. Przyszła chwała tego domu będzie większa od dawnej, mówi Pan Zastępów; na tym to miejscu Ja udzielę pokoju”.
Pan Bóg mówi wyraźnie w tym czytaniu, żeby być w bliskości z Nim, jak również pracować nad relacją, a za tym pójdą błogosławieństwa. Odwagi, drodzy Małżonkowie, warto wychodzić ze swoimi problemami poza dom, żeby wpuścić więcej światła i dać sobie pomóc.
Czytaj także:
By przezwyciężyć kryzys, potrzebny jesteś ty! Pomoc musi być oddolna
Czytaj także:
Kryzys w małżeństwie. Wykorzystajcie drugą szansę, jaką daje to trudne doświadczenie