Jest tu matka, która do macierzyństwa się nie nadawała. Jest sportsmenka, której życie przewartościowało pojawienie się dzieci. Jest w końcu o śmierci matki i żałobie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Lubię czytać o doświadczeniach innych mam. Podglądać, jak rozwiązują problemy, stawiają czoła wyzwaniom. Konfrontować to z moimi wizjami, czerpać inspirację. Niezawodnym źródłem są tu oczywiście książki dla kobiet. Dlatego przygotowałam kilka lektur, które ostatnio sprawiły, że przystanęłam na chwilę w macierzyńskim maratonie.
To bardzo, ale to bardzo nietypowe zestawienie. Nie tylko dlatego, że każda bohaterka jest inna, są różne gatunki literackie, ale też dlatego, że są tu trudne tematy, a lektury pozostawiają z pytaniami, na które znalezienie odpowiedzi to nie lada wyzwanie.
Są tu oczywiście książki nie tylko dla mam i nie tylko dla kobiet – dla wszystkich, którym marzy się chwila relaksu z dobrą lekturą. Chyba nie ma milszego sposobu na wieczór po wyczerpującym dniu (a takich w maminym lajfie nie brak), jak kubek herbaty, ciepły koc i wciągająca po uszy lektura. Zapraszam!
Książki dla kobiet. Biografia Osieckiej
Otwarcie listy biografią Osieckiej, o której można powiedzieć wiele, ale nie to, że była wzorową matką, może wydać się dziwne. Owszem, w relacjach rozmówców Beaty Biały często padają relacje typu: „Agnieszko, kocham cię naprawdę i to nie jest, broń Boże, oskarżenie, ale nie nadawałaś się do macierzyństwa!” czy „Agnieszka strasznie przeżywała, że jest złą matką, ale chciała przede wszystkim podróżować, przeżywać przygody, rozmawiać z ludźmi, i dzięki temu tworzyć, po prostu tworzyć”.
Medal ma jednak drugą stronę: „Starała się, jak mogła. Woziła Agatę na treningi tenisowe, czasami odbierała ją ze szkoły, ale przecież wiedziała, że to o wiele za mało, że to nic nie znaczy”.
Osiecka miała świadomość swoich braków i niedoskonałości. Wiedziała, że nie była dobrą żoną, gospodynią, matką. Ale to też z czegoś wynikało. Mówiła: „Może byłabym, gdybym umiała”. No właśnie, nie umiała, bo sama nie doświadczyła tego od swojej matki, która była surowa, niedostępna, „zimna, nie dotykała jej, nie przytulała”. Agnieszka nie otrzymała od niej poczucia bezpieczeństwa. A skoro nie była w relacji z matką, to i sama tej relacji nie umiała stworzyć z córką.
Może to moje matkowe „zboczenie”, ale czytając biografie kobiet, wielkich artystek, naukowczyń, podróżniczek zwracam uwagę na wątki macierzyńskie. Stąd w zestawieniu Osiecka. Dostrzegam w tej historii nakręcającą się spiralę – matka Agnieszki sama była z domu, w którym nie była kochana, w którym nie miała relacji z matką, nie dziwne więc, że nie umiała okazać ciepła Agnieszce, ta z kolei – Agacie. „Agnieszka wiedziała jednak, że Agata jest w dobrych rękach, u ojca. Mogła być spokojna o dziecko. Ona przecież bardzo kochała Agatę, bezgranicznie kochała. Natomiast codzienności nie potrafiła udźwignąć” – wspomina Barbara Wrzesińska. Prócz fascynującego życiorysu Osieckiej mamy tu historię, która pozostawia z pytaniami, na ile ważne są nasze pasje, marzenia, ile jesteśmy w stanie im poświęcić, ale ile i jakiego poświęcenia wymaga od nas dziecko. Z czego zrezygnujemy, by jednocześnie nie stracić samej siebie?
*Beata Biały, „Osiecka. Tego o mnie nie wiecie”, W.A.B. 2020
Otylia Jędrzejczak – matka olimpijka
Inaczej jest w opowieści o Otylii Jędrzejczak, która – mimo wielkich sukcesów, sławy – potrafiła odnaleźć się w macierzyńskiej prozie życia. Jej historia jest dobrze znana. Znakomita pływaczka, olimpijka, rekordzistka. Życie nie szczędziło jej dramatycznych doświadczeń. W wypadku zginął jej ukochany brat Szymon. Otylia siedziała wtedy za kierownicą. Długo nie mogła dojść się do siebie po tragedii. M.in. o tym opowiada w książce, ale nie tylko. „Chcę, by czytając tę książkę, ludzie odnaleźli w niej cząstkę siebie. I zrozumieli, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście” – zapowiadała.
„Macierzyństwo przewartościowało moje życie. Niemal z dnia na dzień zmieniłam swoje myślenie – dziś moim celem jest zapewnienie jak najlepszej przyszłości naszym dzieciom. Cokolwiek planuję zrobić, to zawsze myślę, by dzięki temu było im lżej” – zapewnia. I dodaje, że najcięższe są dla niej rozstania z dziećmi. „Za każdym razem, gdy wychodzę do pracy albo muszę powiedzieć Marcelince, że wyjeżdżam na kilka dni, obie mamy łzy w oczach. Także z tego powodu staram się zabierać ją wszędzie, gdzie tylko się da. Gdy jednak nie mogę jej wziąć ze sobą, zawsze jest mi strasznie smutno”.
Dziś zapewnia:
Jestem szczęśliwa. Żyję dla moich dzieci, dla mojej rodziny, którą udało mi się zbudować. Wszystko w życiu jest po coś, nic nie dzieje się bez przyczyny. Musiałam wiele przejść, by to zrozumieć. Dobiłam do portu i jestem na swoim miejscu.
*Otylia Jędrzejczak, Paweł Hochstim, Paweł Skraba, „Otylia. Moja historia”, Sine qua non 2019
Książka o pożegnaniu z matką
Jeśli relacja matka-dziecko jest czymś wyjątkowym, to czym jest relacja matka-córka? Gdyby dało się stworzyć skalę wyjątkowości, pewnie byłaby na szczycie. Coś wyjątkowego, a jednocześnie – tak oczywistego, naturalnego, codziennego, że niekiedy nie zwracamy na to większej uwagi. Do czasu – aż zaczniemy sobie uświadamiać niedoskonałości swej matki, ile z niej odziedziczyłyśmy (nie tylko w sensie genów), jak skomplikowana może być ta relacja albo… aż jej zabraknie.
Właśnie o tym jest opowieść Miry Marcinów „Bezmatek”. O nagłym, bo niepoprzedzonym rozwlekającą się chorobą, odchodzeniu matki. O byciu przy jej śmierci, zmaganiu się z żałobą, a potem stawianiu czoła życiu bez niej. Opis tego doświadczenia, niezwykle intymny, a jednocześnie ostry jak brzytwa, pełen sarkazmu, obficie okraszony czarnym humorem, przejmuje do szpiku kości i sprawia, że trudno oderwać się od lektury.
Tak, wiem, książka o śmierci mamy to kolejna nietypowa pozycja w zestawie kobiecych lektur. Ale… „Bezmatek” to też opowieść o szalonej miłości, jaka może wydarzyć się tylko między matką a córką. Nie, nie jest to lektura, która pozwoli przygotować się na odejście najbliższej na świecie osoby (czy na to w ogóle można się przygotować?), bo w końcu każda(y) z nas to przeżyje (przeżył), ale z pewnością jest to kamyczek do worka z napisem „Matka&córka – jak to (w) sobie poukładać”.
Mira Marcinów za opowieść o relacji pomiędzy matką i córką, o życiu i umieraniu została nagrodzona Paszportem „Polityki”.
*Mira Marcinów, „Bezmatek”, Czarne 2020
Czytaj także:
Trzy silne kobiety. Trzy historie dobre na czas izolacji
Czytaj także:
Mamy w filmach. Najlepsze tytuły na Dzień Matki
Czytaj także:
Baszak: Macierzyństwo jest moim powołaniem [wywiad]