Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Opiekowanie się kimś, kto na początku jest tak kruchy i bezbronny, dało mi nową perspektywę na trudne czasy.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jakiś czas temu, będąc na targu, kupiłam spontanicznie trzy małe kurczaczki dla mojego męża. Od dawna marzył o posiadaniu kurczaków, ale ja nie byłam pewna, czy na pewno to drób ma być naszym pierwszym zwierzątkiem domowym…
Mąż sprawdził przepisy w naszym mieście i upewnił się, że moglibyśmy trzymać kurczaki w ogrodzie, ale ja byłam niechętna do zajmowania się kimkolwiek więcej poza naszym synem. Wiozłam więc ćwierkające nerwowo w przenośnej skrzynce pisklęta do domu i zastanawiałam się, co mnie napadło. Ale, ale – w końcu mieliśmy pandemię – czy będzie lepszy czas na próbę hodowli kurcząt?
Nauczyłam się kilku rzeczy już w pierwszym dniu posiadania kurczaków…
Po pierwsze, kurczęta nie są w stanie utrzymać stałej temperatury ciała przez kilka tygodni po wykluciu, dlatego potrzebują lampy grzewczej, która utrzyma je w cieple. (Uwaga do przyszłych właścicieli kurczaków: jeśli zobaczycie, że siedzą skulone obok siebie w swoim nowym domku, znaczy to, że trzęsą się z zimna. Zorganizujcie im lampę migiem!).
Po drugie, muszą być nauczone, jak pić i jeść poprzez doprowadzenie ich do wody i jedzenia. Trzeba wręcz popchnąć ich główki w kierunku wody, żeby wiedziały, że to woda, i że dobrze jest pić.
Po trzecie, usunięcie zaschniętych odchodów przyklejonych do zadka pisklaka jest tym trudniejsze, im dłużej z tym czekasz. Zaciśnij zęby i zrób to natychmiast, żeby kurczaczkowi nic nie zaszkodziło.
Gdy minął tydzień, a one wciąż były żywe (pomimo moich nocnych koszmarów, w których znajdowałam je rano martwe… czy to typowe dla świeżo upieczonych właścicieli zwierzaków?), odkryłam nowe wyzwanie: to mali odkrywcy.
Okazało się to, gdy raz zeszłam do nich, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku, przyłapałam je na dreptaniu wokół skrzynki: badały świat i załatwiały się na wszystko bez pardonu. To przymusiło mnie do skonstruowania na poczekaniu prowizorycznego sufitu dla ich domku z kratą z taśmy klejącej.
Ale potem pomyślałam – a co jeśli podskoczą, żeby spróbować się wydostać, i utkną w taśmie? Wzmocniłam więc kratę drugą warstwą taśmy, żeby zakryć klejącą stronę. Dopiero wtedy, po wykonaniu całej tej pracy, wygooglowałam: „co zrobić, żeby pisklaki nie uciekały”. Inni właściciele kurcząt sugerowali przykrycie skrzynki kocem lub starą zasłonką… Rozwiązanie tysiąc razy łatwiejsze niż całe moje zaangażowanie w majsterkowanie przy kracie. Dlaczego nie zwróciłam się do społecznościowych ekspertów wcześniej?!
Kwarantannowe kurczaki
Teraz, kiedy są wciąż żywe od kilku tygodni i zdecydowanie weszły w wiek nastoletni z całym buntem, brudnymi włosami i patykowatością, które się z tym wiążą, zastanawiałam się, czego nauczyły mnie te trzy kwarantannowe kurczaki. Opiekowanie się kimś, kto na początku jest tak kruchy i bezbronny, dało mi nową perspektywę na trudne czasy.
Podobnie jak kurczaki – jeśli nie próbuję stworzyć jakiejś wspólnoty z ludźmi, przestaję się rozwijać.
Czasem to Bóg musi skierować moją głowę w kierunku lekcji, których mam nauczyć się w życiu, dokładnie tak, jak uczyłam kurczęta pić, i mówi: „Zobacz! To jest to, co próbuję ci powiedzieć! Rozumiesz?”, zanim rzeczywiście na to wpadnę.
Nauczyłam się też, że zwalczenie nawyku, który przynosi frustrację i bałagan w moim życiu (tak jak zaschnięte kurze odchody) jest o wiele łatwiejsze, jeśli wezmę się za to szybciej.
I w końcu, w chwilach kiedy wydaje się, że życie wymyka się spod kontroli i nikt nie wie, co przyniesie jutro, odpuszczanie w ciągłym zamartwianiu o przyszłość jest kluczowe.
Nie miałam pojęcia, co robię, kiedy wzięłam pod opiekę te małe kurczaczki. Ale trochę nauki i wysiłku wystarczyło, żeby się dobrze rozwijały. One nie wybrały sobie domu u początkującej właścicielki kurcząt, ale to wciąż się udaje. Może nie ja wybrałam sobie niektóre okoliczności, w których znajduję się w tym dziwnym czasie izolacji, ale wciąż tu jestem, ucząc się dobrze rozwijać.
Czytaj także:
Przegląd książek o podróżach dla dzieci. Idealne na czas kwarantanny!
Czytaj także:
Miłośnik podróży w kwarantannie. Co robić, gdy nie można wyjechać?