Jak żyć w zamknięciu? Siostra Małgorzata Borkowska, benedyktynka, podaje trzy kluczowe porady z jej wieloletniego życia za klauzurą.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Tego jeszcze nie było, żebyśmy my, mniszki klauzurowe, stały się nagle ekspertami, pytanymi przez świeckich, jak żyć. Ale pytania płyną: całe mnóstwo porządnych ludzi znalazło się nagle w czymś całkiem podobnym do klauzury, nie bardzo sobie z tym radzą, i chcieliby skorzystać z naszego doświadczenia: jak my sobie radzimy. Wiele z nas żyje przecież w ten sposób bardzo długo – i żyje. Więc jak?
Czytaj także:
Ta zakonnica wie, jak przeżyć kwarantannę! Żyje za klauzurą od 29 lat…
Bez dłuższych wykładów widziałabym trzy podstawowe punkty:
Pierwszy, nazwijmy to: MOTYWACJA. Czyli sens, czyli DLA KOGO to się robi (sens osobowy, nie rzeczowy tylko). W naszej klauzurze to jest dla Boga, jako forma kultu, służby, oddania. W wirusowej klauzurze trzeba pamiętać przynajmniej, że się to robi dla tych wszystkich, którym można by całkiem przypadkiem przynieść wirusa, ale nie przyniesie go ten, kto siedzi w domu.
Jeżeli w klauzurze są z nim członkowie rodziny, to także i dla nich; analogicznie do naszych wspólnot zakonnych, które nie są przecież tylko hotelami dla samotników, ale zawsze wspólnotami właśnie, i przez wieki uczymy się, jak żyć, żeby to innym z nami w tym zamknięciu było dobrze. Uczymy się z różnym skutkiem, ale się przynajmniej uczymy. Zrozumie, kto teraz sam próbuje.
Po drugie, wykorzystanie CZASU. W naszej klauzurze, gdzie musimy pogodzić potrzebny nam czas modlitwy z potrzebnym nam czasem pracy (utrzymanie i obsługa wspólnoty i domu) – czasu jest zawsze za mało; nasz tydzień to poniedziałek, wtorek, i nagle znowu sobota. Nie ma kiedy się nudzić i nie ma kiedy spisywać długiej listy wewnętrznych problemów.
Chyba i w zwykłym domu, choćby był tylko mieszkankiem w blokowisku, zawsze się znajdzie masa rzeczy, które dawno już chcieliśmy zrobić; od pokazania dzieciom, po czym rozróżnia się ptaki za oknem, do wymiany firanek na te nowe, które już od pół roku leżą w szafie, bo nie było kiedy…
Teraz mamy ten czas i niejedno można zrobić. Albo przeczytać. Albo listy zaległe napisać… Byłoby przecież o wiele gorzej, gdybyśmy nie dysponowali aseptyczną i błyskawiczną pocztą elektroniczną. A kto jej nie ma, też może pisać długie listy; wyśle je potem.
Po trzecie, HUMOR. Nic tak nie przeprowadza przez wszelkie uczuciowe kryzysy, jak umiejętność uśmiechu, także i nad sobą. Szczękę trzymać luźno, pośmiać się z tego licha, które nam szepcze do ucha, że nie ma nic ważniejszego na świecie niż nasze przeżycia i uczucia – i zbierać kawały, których na szczęście krąży mnóstwo.
A królowa angielska podpowiedziała jeszcze punkt czwarty: czas na refleksję, może jedna taka okazja w życiu. Naprawdę, jest co robić w tej klauzurze, nawet bez wychodzenia na spacer.
Odwiedź Siostry Benedyktynki w Żarnowcu na Pomorzu: http://www.benedyktynki-zarnowiec.pl/
Siostra Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Urodzona w 1939 r., mniszką została po ukończeniu filologii polskiej i filozofii na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologii na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa.
Czytaj także:
Trzy krzyże i trzy „światła” od św. Rity na czas pandemii. Niech rozjaśnią mroczny czas