separateurCreated with Sketch.

Owoce samotności. Powróciliśmy do czasów, kiedy jeszcze się nie znaliśmy…

ŚMIECH KOBIETY
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Warto modlić się wytrwale o współmałżonka, ale czasem można popaść w pułapkę, że to wystarczy. Jest jeszcze jedna ważna rzecz – działanie.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Ostatnio zostaliśmy z mężem zaproszeni do wygłoszenia konferencji podczas 2. Ogólnopolskiego Spotkania dla Singli w Dolinie Miłosierdzia w Częstochowie. Przygotowując się do tego spotkania, powróciliśmy na chwilę do czasów, w których jeszcze się nie znaliśmy i szukaliśmy kogoś, z kim moglibyśmy spędzić resztę życia…

 

Owoce samotności

Samotność może dać w kość. Wiem coś o tym. To czas, kiedy przeplatają się dwa skrajne uczucia – nadziei i smutku.

Ja bardzo sobie cenię ten czas. Nie chciałabym już do niego wrócić, bo jestem szczęśliwa jako żona i mama, aczkolwiek miejsce, w którym teraz jestem zawdzięczam wszystkim owocom mojej kilkuletniej samotności. To właśnie wtedy odbyły się dwa najważniejsze spotkania w moim życiu. Spotkałam Boga, z którym teraz umawiam się regularnie i spotkałam się ze sobą… Jestem pewna, że gdybym wtedy wypełniła swój czas i swoje serce drugą osobą, nie zostawiłabym za wiele przestrzeni (a być może w ogóle bym jej nie miała) ani dla Boga, ani dla siebie.

Zawsze jak rozmawiam z kimś, kto obecnie jest samotny, zachęcam do tego, żeby jak najlepiej wykorzystać ten czas. To doskonały moment na to, żeby zainwestować w siebie, być może przepracować to, co jest do „naprawienia”, a także zadbać o swoją relację z Bogiem, prosząc Go o dalsze wskazówki. Nie oznacza to, że będąc w związku nie można robić tych wszystkich rzeczy, ale na pewno poświęcenie czasu na to wcześniej procentuje w relacji.

 

Porzuć iluzje!

Szukając swojego powołania i męża, miałam pewne wyobrażenia co do tego, jak ma wyglądać mój ukochany. Nie chodzi bynajmniej o wygląd zewnętrzny, ale na to, jaki ma po prostu być. Modliłam się przede wszystkim o to, żeby był wierzący i najlepiej w takiej samej wspólnocie co ja. Wiedziałam dokładnie jaki chcę, żeby był mój mąż, o takiego właśnie się codziennie modliłam.

Kiedy poznałam mojego męża, o mało nie przegapiłam szansy na to, żeby z nim być… Od początku nie dawałam nam szans na bycie razem. Dlaczego? Głównie dlatego, że on od wielu lat żył poza Kościołem. Paradoksalnie, nasze pierwsze spotkanie odbyło się właśnie w kościele, do którego został zaproszony przez naszego wspólnego znajomego. Był tam raczej towarzysko niż z potrzeby serca, ale sam fakt, że nie był praktykującym katolikiem, sprawił, że przekreśliłam go na starcie.

Ale patrząc na fakty, widziałam, że jest go coraz więcej w moim życiu, więc zaczęłam pytać Pana Boga, jakie ma wobec tego plany i przyglądać się, jak przyciąga do siebie mojego męża. Warto modlić się konkretnie o dobrego męża, ale nie warto przekreślać od razu człowieka, który nie od początku nie wpisuje się w „obrazek” z tą modlitwą.

Na przestrzeni lat widzę, że Pan Bóg cały czas czyni mojego męża właśnie takim, o jakiego się modliłam, dziś jestem wdzięczna, że nie odrzuciłam go wtedy, bo miałam inną wizję. Oczywiście nie zachęcam do tego, żeby rzucać wszystko i iść do ołtarza z osobą, której nie jesteśmy pewni, ale kilka spotkań na kawę nie oznacza wcale, że zaczynamy planować ślub i wesele. Naprawdę może okazać się, że Pan Bóg ma wobec tego jakiś większy plan.

 

Zmień coś…

Podczas wspomnianej wyżej konferencji mówiliśmy także o wyjściu poza swoją strefę komfortu. To nasze doświadczenie. Tego dnia, kiedy się poznaliśmy, zrobiliśmy coś inaczej niż zwykle.

To była noc sylwestrowa. Mój mąż miał spędzić ten czas na imprezie z przyjaciółmi, w Szczecinie. Ja natomiast ze swoją siostrą cioteczną miałyśmy kupić sobie dobre wino, obejrzeć jakiś film, pośmiać się razem, bo przecież, jako że znałyśmy się od dziecka, nasze wzajemne towarzystwo było dla nas bezpieczne i znane…

Tymczasem mamy zaproszenie na imprezę do naszego wspólnego znajomego, którego znałyśmy ze wspólnoty z kościoła. Mój mąż miał zaproszenie też od niego, bo to był jego kolega z pracy. Tak właśnie znalazł się też na naszej wspólnotowej mszy, jeszcze przed imprezą. Nie wiedzieć czemu, każde z nas postanowiło zrobić coś inaczej, niż planowało… Wystarczył jeden krok, żeby nasze życie zupełnie się zmieniło. Inny kierunek, inne grono osób niż zwykle.

 

Szukajcie a znajdziecie…

…proście, a będzie wam dane.

Warto modlić się wytrwale o współmałżonka, ale czasem można popaść w pułapkę, że to wystarczy. Jest jeszcze jedna ważna rzecz – działanie.

Jestem fanką słów św. Ignacego z Loyoli, który mówił: “Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”.

Modlitwa sprawia, że stajemy się wyczuleni na to, co Pan Bóg do nas mówi, z czasem na modlitwie oddajemy Mu daną sytuację i zaczynamy coraz bardziej ufać, a działanie sprawia, że dajemy Bogu przestrzeń i możliwość, żeby postawił na naszej drodze kogoś, kto może okazać się właśnie tym jedynym, ukochanym współmałżonkiem.


MSZA DLA SINGLI
Czytaj także:
Zakochaj się… na mszy dla singli! Historie prawdziwe



Czytaj także:
Sekret znalezienia miłości, gdy długo i boleśnie jesteś singlem

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.