separateurCreated with Sketch.

Święta na emigracji. Jak poza granicami kraju odnaleźć kawałek polskości?

OPŁATEK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Lidia Konar - 16.12.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Święta da się duchowo przeżyć nawet na Marsie, bo to nie miejsce tworzy warunki ku przeżywaniu świąt, a relacja z Jezusem. Między polskimi tradycjami a brytyjskimi jest przepaść. Myślę że w Polsce bardziej przeżywałam święta”. Opinii o świętach spędzanych na emigracji jest wiele. Jednak niemal wszyscy twierdzą, że najważniejsze w tym czasie jest świętowanie w gronie najbliższych.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Już niedługo Boże Narodzenie. Dla wielu Polaków – emigrantów, nawet tych niewierzących, jest to najważniejsze wydarzenie w roku. Bo wtedy jest Wigilia i opłatek. Rodzina spotyka się przy stole, śpiewa się kolędy.

 

Wyczekana chwila

Na Wyspach wszystko zdaje się dziać na opak. Śnieg ogólnie rzadko tu gości, tak więc święta bożonarodzeniowe bywają raczej deszczowe niż białe. „Dużo osób mówi, że nie ma to jak klimat świąt w Polsce. I tu się z nimi zgodzę. Jak dziś pamiętam swoje pierwsze święta Bożego Narodzenia w Aberdeen – bez najbliższej rodziny, przyjaciół i znajomych, bez karpia pływającego w wannie, choinki z lasu. Był za to opłatek przysłany przez rodziców w kopercie z Polski. Teraz mam to szczęście, że święta spędzam w gronie rodziny” – mówi Sylwia, która wyjechała z Polski w 2004 roku.

Ze wzruszeniem opowiada o tym, jak jej rodzina na emigracji kultywuje polską tradycję: „Jest 12 potraw, dodatkowe nakrycie, jemioła, czekanie na pierwszą gwiazdkę, opłatek. Tata rozpoczyna kolację modlitwą, każdy składa sobie życzenia. To chwila, której wszyscy wyczekujemy. Po kolacji śpiewamy kolędy i potem idziemy na pasterkę”.

 

Tu jest inaczej

W Brytanii pierwsze przystrojone choinki pojawiają się w niektórych sklepach już w połowie września, a pierwszego grudnia zaczynają się święta, czyli czas shoppingowego szaleństwa i wyszukiwania wymyślnych prezentów. Tej zakupowej gorączce sprzyja nawał świątecznych reklam, które wyzierają niemal zza każdego rogu.

Niektórzy Brytyjczycy przyznają, ze nie lubią świąt i kredytów, które zaciągają na… prezenty. Adwent tu mija bezwiednie i prawie niezauważalnie. Za to ważnym elementem brytyjskich świąt jest rodzinny obiad 25 grudnia, pieczony indyk, Christmas pudding. 26 grudnia to dzień wielkich obniżek cenowych w sklepach, więc znów zaczyna się wędrowanie po galeriach handlowych.

„Jak dla mnie między polskimi tradycjami a brytyjskimi jest przepaść. Tęsknię za świętami w Polsce. Dla mnie tu to nie to samo. Myślę, że w Polsce bardziej przeżywałam święta. Niby mam tu wszystko, czego potrzebuję, ale brakuje mi mamy, taty, rodzeństwa. Zawsze wszyscy razem po Wigilii szliśmy na pasterkę, w pierwszy dzień świąt jechaliśmy do innych kościołów oglądać szopki bożonarodzeniowe– wspomina Ania.

 

Mam Jezusa i niczego mi nie brakuje

Marek również spędza święta w Szkocji: „Niestety w tym okresie nie mogę wziąć urlopu. Jestem w tej cudnej sytuacji, że mam Jezusa i niczego mi nie brakuje. Mówię to serio, natomiast marzę o jednej rzeczy, aby choć raz cała moja rodzina spotkała się w naszym domu na święta.

Z kolei Renata wylicza powody, dla których woli spędzać ten czas w Aberdeen: „Drogie bilety na samolot, prezenty. To duży wydatek przy czteroosobowej rodzinie. Do tego dochodzi problem z dostaniem wolnego w pracy. Tu mogę przeżyć te święta bardziej duchowo. W Polsce, w mojej rodzinie na pierwszym miejscu jest wystrój i otoczka świąt. Alkohol na stole to podstawa, a pasterka czy msza w święta to już za dużo. Zdecydowanie wolę świętować tutaj i radować się z narodzin Jezusa”.

Niektórzy polscy emigranci w Aberdeen zasiądą do wigilijnego stołu w większym gronie, w salce przy kościele Sacred Heart. Polską Wigilię organizuje tam lokalna Polonia wraz z księdzem Gaborem, rodowitym Węgrem. Ksiądz Gabor od trzynastu miesięcy odprawia tam msze święte dla Polaków. Co prawda po angielsku, ale zawsze stara się coś wpleść po polsku: „Bardzo cieszę się, że nasza wspólnota parafialna z pomocą polskiej społeczności organizuje wieczerzę wigilijną, aby jako Boża rodzina świętować dar Syna Bożego dla naszego zbawienia. To pokazuje, jak Bóg pięknie działa w umysłach i sercach polskiego narodu, który chce nas tu związać jako rodzinę. Czuję, że Polacy są moją rodziną, są mi bliscy. Mamy wspólne pragnienie jedności”.

 

Święta z dala od Polski

Czy święta z dala od Polski da się przeżyć duchowo? „Wszystko zależy od podejścia i skupienia, gdzie są nasze myśli i serce. Jest trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Czasami może jest łatwiej z daleka od rodziny skupić się na tym, o czym te święta są, zamiast na wizytach rodzinnych, jedzeniu i piciu” –  twierdzi Kasia.

„W moim przypadku to będzie bardzo trudne, ale wystarczy chcieć. Będę w pracy, w domu opieki społecznej i tam również są ludzie, z którymi mogę spędzić święta” – opowiada Agnieszka. Z kolei Paweł podchodzi do tego pytania z małą dawką humoru: „Święta da się duchowo przeżyć nawet na Marsie, bo to nie miejsce tworzy warunki ku przeżywaniu świąt, a relacja z Jezusem”.



Czytaj także:
Emigracja jako test wiary. Jak Polacy wierzą na Wyspach?



Czytaj także:
„Ja jestem Polką i jestem też Tatarką. Jedno drugiego nie wyklucza” [rozmowa]

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.