separateurCreated with Sketch.

Raper „Arkadio”: Rodzina to powołanie, które traktuję bardzo serio

ARKADIUSZ ARKADIO ZBOZIEŃ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Chciałbym, żeby moje dzieci były otwarte na świat i ludzi, nie bały się zadawać pytań, szukać, odkrywać. Mam nadzieję, że to, co zbudujemy w naszym domu, wartości, które im przekażemy, będą dla nich mocnym wsparciem” – mówi raper Arkadio.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Arkadiusz „Arkadio” Zbozień – z zawodu i z pasji raper, z wykształcenia dziennikarz, etyk i coach. Prowadzi warsztaty, które mają inspirować młodych ludzi do życia pasją i talentami. Mąż i ojciec trójki dzieci: Filipa, Laury i Eryka. Nam opowiada o tym, ja dba o domowe ognisko i w czym Bóg Ojciec jest dla niego, jako taty, inspiracją.

Katarzyna Szkarpetowska: W jaki sposób jako mąż i ojciec dbasz o ciepło domowego ogniska, o to, żeby było rodzinnie?

Arkadiusz „Arkadio” Zbozień: Przede wszystkim staram się spędzać z żoną i z dziećmi jak najwięcej czasu. Wiadomo, przy moim trybie pracy nie jest to łatwe – na przykład teraz przez dwa dni będę poza domem, bo mam nagrania w Warszawie. Niemniej jednak, staram się tak planować pracę, aby ten czas dla rodziny po prostu mieć. Dzisiaj, przed wyjazdem, tworzyłem z Filipem różne kombinacje z klocków. Laurka ma teraz taką zajawkę, że robi sztuczne torty i bawi się w wyprawianie urodzin. Z kolei Eryk, najmłodszy zawodnik, lubi tarmoszenie i ściskanie. Zależy mi, żeby z nimi aktywnie być, poznawać ich świat. Rodzina to powołanie, które traktuję bardzo serio.

W jednym z kawałków, który nagrałeś z Bosskim, „Tylko Bóg może mnie sądzić”, śpiewasz, że odkąd masz trójkę dzieci, inaczej patrzysz na świat.

Ojcostwo oduczyło mnie bycia skupionym na sobie. Kiedy pojawiają się dzieci, kiedy zostajesz ojcem, wszystko nabiera znaczenia. Przestajesz myśleć o sprawach błahych, a problemy mają sens. Chciałbym być dla moich dzieci ojcem wspierającym.

Pozwolisz im pójść w życiu drogą, którą wybiorą?

Zdecydowanie tak, chociaż to będzie wyzwanie – dać im wolność. Na pewno nie chciałbym zgasić w nich zapału moimi oczekiwaniami względem nich.

Arkadiusz „Arkadio” Zbozień: Kiedy zostajesz ojcem, wszystko nabiera znaczenia

Czy jest coś, czego uczysz się od swoich dzieci? 

Tak, przede wszystkim tego, że one komunikują wprost, bez owijania w bawełnę, czego potrzebują. Sięgają po swoje i są w tym bardzo prawdziwe, naturalne. Jak się bawią, to się bawią. Są w tej zabawie na sto procent. Myślę, że nam, dorosłym, często brakuje tej umiejętności.

A ty, teraz, na ile procent jesteś w swoim życiu?

Bardzo chciałbym być na stówkę (uśmiech). Ogólnie mogę chyba powiedzieć, że mimo różnych trudności, jest pięknie. To moje podejście wynika też z tego, że ja generalnie dość optymistycznie patrzę na świat. Taka już moja natura, że do problemów podchodzę jak do wyzwań. Kiedyś nawet nagrałem taki utwór „Tańczący z problemami”.

Bardzo fajny kawałek. Powiedziałabym nawet, że to utwór-modlitwa – prosisz Boga, aby nauczył cię „jarać się problemami”. 

„Zapraszam [problem] na parkiet, chodź zatańczyć z Arkiem” (śmiech). Jak widzisz, że masz dla kogo żyć, widzisz uśmiech na twarzy żony i dzieci, jedziesz do pracy, którą lubisz, to zamiast boksować się z przeciwnościami, zapraszasz je na parkiet.

„Ze wszystkim dam radę, z pomocą Pana Boga” 

Co jako ojciec chciałbyś dać swoim dzieciom?

Moim marzeniem jest, aby czuły się w tym świecie bezpieczne, kochane, aby odważnie wkroczyły w dorosły świat na własnych zasadach. Chciałbym, żeby czuły się wartościowe, podążały za melodią, którą będą miały w sercu. Żeby były otwarte na świat i ludzi, nie bały się zadawać pytań, szukać, odkrywać. Nie ma we mnie lęku o ich przyszłość. Mam nadzieję, że to, co zbudujemy w naszym domu, wartości, które im z żoną przekażemy, będą dla nich mocnym wsparciem. Na pewno tym, co chroni, co pięknie w życiu pionizuje, jest pasja. Bardzo chciałbym, aby moje dzieci były ludźmi pasji.

Modlisz się z nimi?

Tak. Ta modlitwa jest oczywiście dostosowana do ich możliwości – czasami trwa kilka sekund, bo nie mogą się skoncentrować, wiercą się, czasami jest wkrętka na więcej. Wygląda to mniej więcej tak, że codziennie staramy się podziękować, przeprosić i poprosić.

W jednym z utworów śpiewasz: „Mija dwanaście lat, od momentu, gdy spaliłem moją przeszłość i wyrwałem się z zamętu”. Jak z chłopaka, który był w życiu pogubiony, stałeś się pasjonatem życia?

Za namową brata, któremu wiele zawdzięczam, bo mocno o mnie w tamtym czasie walczył, poszedłem do spowiedzi. Trafiłem na sensownego księdza. Dostałem zadanie, żeby wypisać na papierze wszystkie niefajne rzeczy, które robiłem w życiu, a następnie spalić te kartki – najlepiej w miejscach, w których te czyny popełniałem. Tak więc: lampka, długopis, zeszycik i wypisywałem to wszystko, co miałem na sumieniu. Następnie poszedłem nad rzekę, która płynie przez moje miasto – dla mnie dość symboliczne miejsce, gdyż popełniłem tam wiele głupot – i spaliłem te kartki. Było to coś niezwykle uwalniającego, gdyż w tamtym czasie byłem mocno stłamszony przez życie. Miałem długi, eksperymentowałem z używkami, nauka też nie szła najlepiej, bo nie zdałem do następnej klasy. I nagle, po tej spowiedzi, zacząłem inaczej funkcjonować. Pamiętam na przykład, że przetransportowałem się do pierwszej ławki, zacząłem rozmawiać z nauczycielami, zadawać im pytania, poprawiło się też moje zachowanie. Pieniądze, które wcześniej wydawałem na używki, na marihuanę, zacząłem przeznaczać na płyty. Pojawiły się w moim życiu zupełnie inne wartości. Tym, co mnie też wtedy uratowało, była właśnie pasja. Zobaczyłem, że ona i wiara idą w parze. Że moje zainteresowania, talenty – wcześniej zgaszone przez nałogi, lęki – zostały przez Pana Boga ożywione. Czułem, że mam za czym iść i o co walczyć.

Na czym dzisiaj budujesz?

Staram się budować na miłości, na otwartości, na rozsądku. Wiem, że ze wszystkim dam radę, z pomocą Pana Boga oczywiście.

Arkadio o Bogu Ojcu jako inspiracji w byciu tatą

Bóg Ojciec jest dla ciebie jako taty inspiracją?

Jasne, że tak. Cały czas uczę się od Niego. W Bogu jako Ojcu niesamowicie inspiruje mnie to, że na Niego zawsze można liczyć. Że On nie ocenia, ale przyjmuje z miłością, daje wsparcie. Gdy syn marnotrawny wraca z podróży, roztrwoniwszy wcześniej majątek ojca, ten przyjmuje go z otwartymi ramionami. Ba, wyprawia na jego cześć ucztę! Pokazuje synowi sens powrotu na właściwą drogę. I taki właśnie jest Bóg, w którego wierzę. Ja takiego Boga znalazłem w Kościele.

Pracujesz teraz nad płytą, która jest dla ciebie bardzo osobista.

Tak, to bardzo ważny dla mnie projekt. Utwory, które znajdą się na płycie, to dość osobiste kawałki, sporo o mnie mówią. O tym, jak dzisiaj postrzegam świat, jak żyję. Mam nadzieję, że wielu ludzi, po odsłuchaniu utworów, które się na niej znajdą, powie: „to o mnie”, albo „przeżyłem/przeżywam coś podobnego”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.