Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Bracia bliźniacy otrzymujący święcenia kapłańskie jednego dnia, siostry bliźniaczki składające śluby zakonne w tym samym czasie, owdowiali dziadkowie wyświęceni w obecności swoich synów, którzy są również kapłanami... Myślałem, że widziałem już wszystko. Aż do dnia, kiedy w portugalskiej edycji portalu Aleteia natknąłem się na jeszcze bardziej niezwykłą historię. Oto wdowiec został wyświęcony na kapłana przez własnego syna, będącego biskupem.
To wydarzenie, z pewnością jedyne w swoim rodzaju, przynajmniej w najnowszej historii, miało miejsce pięćdziesiąt kilka lat temu w Brazylii. Vicente Melillo, włoski imigrant, miał 83 lata, kiedy otrzymał święcenia kapłańskie z rąk własnego syna, biskupa Anigera Francisco Marii Melilli. Stało się to w obecności siedmiorga innych żyjących jeszcze swoich dzieci (z łącznej liczby jedenaściorga), 15 wnuków i 8 prawnuków.
Sama relacja ze święceń jest doprawdy niezwykła, lecz kiedy poznajemy bliżej życie ks. Vicentego przed święceniami, wszystko układa się w ciąg wydarzeń, które po prostu musiały doprowadzić do takiego końca. Historię tę opisano w artykule o uroczystości przyjęcia sakramentu kapłaństwa i w poście na blogu, którego autorem jest Claudinei Pollesel, historyk z diecezji Piracicaba, w której ordynariuszem był syn ks. Vicentego.
Historia sukcesu włoskiego migranta
Vicente Melillo wyemigrował wraz z rodzicami z Włoch do miasta Campinas w południowej Brazylii w 1883 roku. Miał wtedy zaledwie 3 miesiące. Na początku drogi zawodowej był dziennikarzem i pisał poczytne teksty dla lokalnej prasy. Właśnie w Campinas poślubił Reginę Morato, z którą miał jedenaścioro dzieci; trójka zmarła w wieku dziecięcym.
Ósemka dzieci, które dożyły wieku dorosłego, obrała przeróżne ścieżki kariery zawodowej: Vicente de Paulo został doktorem i profesorem; Santa została poetką, Regina prozatorką; Auta filozofem, Pérola historykiem i profesorem; Irene pracowała w opiece społecznej; Zuleika wstąpiła do zgromadzenia sióstr wizytek; zaś Aniger został drugim ordynariuszem diecezji Piracicaba.
To, że dzieci Reginy i Vicentego zajęły się głównie pomaganiem innym poprzez nauczanie, leczenie, opiekę socjalną i posługę kapłańską i zakonną nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę przykład dawany im przez rodziców.
Życie pełne miłości
Vicente był założycielem i prezesem Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo w rodzinnym Campinas oraz w stolicy stanu, São Paulo, dokąd wraz z rodziną przeniósł się ok. 1920 roku. Choć w nowym miejscu podjął pracę prawnika, bardziej pamięta się go z dzieł miłosierdzia. Oprócz pracy w Stowarzyszeniu w 1931 r. założył dom dla osób w podeszłym wieku, sierot i dzieci z niepełnosprawnościami. Dom został zbudowany na działce, którą sam ufundował.
W 1935 r. Vicente założył wspólnotę o nazwie Buçocaba. Gromadziła ona setki starszych osób, które pracowały na roli i pomagały sobie nawzajem w miarę swoich sił i możliwości. Nieco później Vicente założył bursę dla ubogiej młodzieży, która chciała uczyć się na uniwersytetach w stolicy kraju, lecz nie posiadała wystarczających środków materialnych na opłacenie stancji.
Zaproszenie do kapłaństwa
Ponieważ Vicentemu leżało na sercu nie tylko materialne, ale i duchowe życie członków wspólnoty Buçocaba, w latach 60. XX w. poprosił metropolitę São Paulo, kard. Agnelo Rossiego, o wyznaczenie kapłana, który mógłby sprawować posługę we wspólnocie. I wówczas właśnie kardynał odpowiedział, że sam Vicente (który był już wówczas wdowcem) mógłby być kapelanem Buçocaba. Vicente odpowiedział: „Chcę”.
Biorąc pod uwagę silny związek Vicentego z Kościołem, jego zrozumienie życia zakonnego i kapłaństwa (jak pamiętamy, jedna z jego córek była zakonnicą, a syn biskupem), intensywne życie duchowe, a także jego zaawansowany wiek, kardynał otrzymał dyspensę od papieża, zwalniającą mężczyznę z obowiązku studiów teologicznych w seminarium duchownym.
I tak oto w 1966 r., w roku swoich 83. urodzin, Vicente Melillo uklęknął przed biskupem diecezji, własnym synem, przyjmując sakrament kapłaństwa. Od tego momentu Vicente był kapelanem w Buçocaba, gdzie sprawował codzienną mszę świętą. Zmarł trzy lata później, 3 października 1969 r., opatrzony sakramentami przez swojego syna-biskupa.
Rodzina: cieplarnia świętości
Historia Vicentego ukazuje życie poświęcone głównie w służbie innym. Zachowane źródła nie mówią wiele o jego żonie, jednak z tego co wiemy o dzieciach obojga, z pewnością sama była niezwykłą kobietą.
Nosiła imię Regina („królowa”) na cześć Matki Bożej, Królowej Niebieskiej, i była matką i żoną mężczyzn, którzy zostali kapłanami. (Co ciekawe, imię jej syna-biskupa, „Aniger” to palindrom imienia „Regina” – czytane na wspak brzmi tak samo).
Oby Bóg pozwalał wzrastać wielu świętym rodzinom, w których rodzice przekazują swojemu potomstwu wiarę do tego stopnia, że ich dzieci mogą stawać się rodzicami duchowymi własnych matek i ojców, udzielając im sakramentów świętych.