Dzięki ciężkiej, żmudnej pracy Tim Wong udowadnia, co to znaczy być zarządcą Bożych stworzeń.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W wiadomościach łatwo się natknąć na historie o malejącej liczbie gatunków na świecie. Niedawno poinformowano np. o tym, że populacja ptaków w Ameryce Północnej i Kanadzie spadła o trzy miliony w ciągu ostatniego półwiecza. Przy tak alarmujących danych liczbowych dobrze usłyszeć o osobach, które robią wszystko, co w ich mocy, żeby ratować zagrożone gatunki.
Jedną z nich jest Tim Wong z Kalifornii, który, będąc biologiem, wykorzystuje swoje zdolności, by ratować rzadkie motyle (Battus philenor) przed wyginięciem. Jako młody chłopak miał okazję przyjrzeć się w szkole królestwu motyli. Zafascynowała go przemiana gąsienicy w motyla. To skłoniło go do spędzenia godzin na łapaniu pięknych skrzydlatych owadów i poznawaniu ich drogi. I to właśnie ta dziecięca pasja doprowadziła go też w końcu do stworzenia przystani dla rzadkich motyli, które w swoim gąsieniczym stadium żywią się równie rzadką rośliną o nazwie Aristolochia californica.
Dzięki swoim umiejętnościom Wong był w stanie pobrać szczep rośliny z ogrodu botanicznego w San Francisco. Zaczął ją uprawiać w swoim ogrodzie i budować idealne środowisko do rozkwitania motyli.
Specjalistyczne pomieszczenie chroni motyle przed niektórymi drapieżnikami, zwiększa im możliwości ukrycia się i służy jako środowisko badawcze, by lepiej rozumieć kryteria, jakimi kierują się motyle płci żeńskiej, szukając idealnej rośliny żywicielskiej – Tim tłumaczył w rozmowie z Vox.com
Choć liczba motyli w San Francisco malała, Wong wziął kilka gąsienic z prywatnych rezydencji poza miastem i umieścił je w nowym miejscu. Tam zaczęły wcinać świeże rośliny i w końcu stawać się poczwarkami. Po kilku tygodniach przeistaczały się w motyle. Zdarza się jednak, że pozostają w stanie uśpienia nawet przez dwa lata, nim pokażą swoją piękniejszą naturę światu zewnętrznemu.
Po tak żmudnej pracy motyle żyją zaledwie dwa-trzy tygodnie. W tym czasie samce i samice składają jaja na roślinach. Zawsze czujny Wong delikatnie podnosi je i chowa do środka, z dala od wszelkich drapieżników.
Praca Wonga jest naprawdę wysiłkiem miłości, który wymaga poświęcenia i specjalistycznej wiedzy. Dzięki starannemu obchodzeniu się z gąsienicami i ich źródłem pożywienia, udało mu się sprowadzić motyle z powrotem do San Francisco, po raz pierwszy od dziesięcioleci.
Poprawa warunków bytowania rodzimej fauny jest czymś, co każdy może zrobić – mówi Wong. – Ochrona i zarządzanie mogą zacząć się na własnym podwórku.
Do tego jesteśmy zaproszeni jako chrześcijanie, dbając o Boże stworzenie.
Czytaj także:
Kościół ma szansę ocalić Ziemię i środowisko naturalne. Jak?
Czytaj także:
Czy „zielony Kościół” jest możliwy? Konkretne zadania dla chrześcijańskiego ekologa