Było to dopiero czwarte takie nabożeństwo w Polsce po II wojnie światowej!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
21 października w krakowskim kościele ojców franciszkanów miało miejsce niezwykłe wydarzenie – nabożeństwo mitry bł. Jakuba Strzemię. Zgodnie z tradycją po jej przyłożeniu może ustąpić migrena i bóle głowy. Na długie dekady zostało zapomniane – to dopiero 4 nabożeństwo w Polsce po II wojnie światowej!
Czytaj także:
Kyrie eleison: jedna z najstarszych modlitw oraz biblijna deska ratunku
Pewnie nadal byśmy o nim nie wiedzieli, gdyby nie pasja ojca Rafała Antoszczuka OFMConv, który zajmuje się postacią bł. Jakuba od 22 lat. Z powodu wojen, kasat klasztorów i różnych zawirowań historii uzdrowiciel „wypadł z obiegu”, tym bardziej, że najbardziej znany był we Lwowie, który od dawna jest poza granicami Polski.
Tam z kolei kult nie mógł się rozwijać z powodu ateistycznego komunizmu. Dzięki o. Antoszczukowi powstała piękna litania – złożona z dwóch starych modlitw, a przede wszystkim odtajniono dokumenty beatyfikacyjne przechowywane w watykańskich archiwach. Skąd jego fascynacja arcybiskupem zmarłym rok przed bitwą pod Grunwaldem?
Dawał Polakom zwycięstwo
Ojciec wyjaśnia: „Gdy byłem w postulacie, bardzo mi się go żal zrobiło. Jest współpatronem naszej prowincji razem ze św. Antonim, którego każdy zna… O Jakubie mało się mówiło. Modliliśmy się do niego, ale bez głębszej refleksji. Nikt nie badał jego historii, więc się tym zainteresowałem. Z czasem różni ludzie zaczęli mi przysyłać jego życiorysy, zbiory się powiększały. Teraz przygotowuję doktorat z historii sztuki na jego temat”.
Jak mogliśmy zapomnieć o franciszkaninie, który po śmierci pojawiał się na niebie w czasie bitew, wprowadzając popłoch w szeregi wroga? Dawał Polakom zwycięstwo. Jak mówią przekazy, tak było w czasie wojny Zygmunta Starego z Tatarami i odsieczy wiedeńskiej.
Objawił się podobno husarii Jana III Sobieskiego, która potem nosiła w podzięce medal z jego wizerunkiem. W 1527 roku pojawił się nad częścią płonącego Lwowa. Tylko ta niewielka część miasta ocalała od pożogi. Kim więc był Jakub?
Zobaczcie zdjęcia z nabożeństwa:
Zaufany władców i skromny ewangelizator
Urodził się w 1340 roku w szlacheckiej rodzinie herbu Strzemię (to jego późniejszy przydomek). Rodzice przeprowadzili się z archidiecezji krakowskiej do Włodzimierza na Rusi, gdzie Jakub wstąpił do franciszkanów. W wieku 35 lat został przełożonym Stowarzyszenia Braci Pielgrzymujących dla Chrystusa, do którego należeli franciszkanie i dominikanie zajmujący się prasą misyjną.
Bł. Jakub ewangelizował Ruś Czerwoną, Wołyń, Podole i Wołoszczyznę. W 1391 roku został arcybiskupem Halicza. Archidiecezja halicko-lwowska istniała głównie na papierze, musiał ją dopiero zorganizować.
Czytaj także:
Św. Rita i kwitnące róże. Lekarka opowiada o uzdrowieniu za jej przyczyną
Jak czytamy na stronie zakonu: „Osobiście prowadził działalność apostolską i duszpasterską, zakładał nowe parafie. Sam żył w sposób bardzo skromny, swoje dochody przeznaczał na budowę kościołów i klasztorów. Troską otaczał szpital we Lwowie, przy którym znajdował się także przytułek dla bezdomnych, chorych i pielgrzymów. Cieszył się zaufaniem św. Jadwigi Królowej i Władysława Jagiełły, był ich doradcą. Stawał w obronie ludności w czasie zamieszek wojennych i najazdów tatarskich”.
Słynął z tego, że miał wielkie nabożeństwo do Eucharystii i do Matki Bożej. Umiał zachować równowagę. Kiedy raz modlił się do Maryi: “Pokaż mi się Matką”, zobaczył Ją z Dzieciątkiem na ręku i usłyszał słowa: “Masz Matkę i Syna”. W XIV wieku wprowadzał zwyczaj adoracji Najświętszego Sakramentu.
Zmarł w 1409 roku. W testamencie nakazał sprzedać swój pastorał, mitrę oraz inne rzeczy. Uzyskane pieniądze miały być przeznaczone na msze święte za jego duszę i dla ubogich, na dzieła miłosierdzia. Szat pontyfikalnych jakoś nie sprzedano. Najpierw trafiły do klasztoru św. krzyża we Lwowie, a po jego kasacji i przeprowadzkach – do franciszkanów w Krakowie. W ten sposób krakowscy bracia weszli w posiadanie mitry błogosławionego, która jest używana w czasie nabożeństwa.
Niezwykłe nabożeństwo
Nie wiadomo, dlaczego nabożeństwo powstało. Przed beatyfikacją w 1790 roku franciszkanie nosili mitrę abp. Jakuba do chorych cierpiących na bóle i zawroty głowy. Szli ubrani w komżę i w stułę, a więc mitrę traktowali jako relikwię. Błogosławieństwo mitrą było sakramentalium. Po beatyfikacji nabożeństwo mitry rozwinęło się w kościele franciszkanów we Lwowie.
21 października odprawiono je w Polsce w 2 miejscach – także w parafii Najświętszego Zbawiciela w archidiecezji łódzkiej. Tam w zwyczajnej mitrze umieszczono relikwie bł. Jakuba, którymi dotykano głowy wiernych. Zainteresowanie nabożeństwem narasta.
W 2009 roku z okazji 600. rocznicy śmierci bł. Jakuba na terenie prowincji południowej franciszkanów i diecezji zamojsko-lubaczowskiej miała miejsce peregrynacja jego relikwii. Ojciec Antoszczuk wspomina o cudach. Relacje mówią, że miało miejsce na przykład uzdrowienie kobiety z choroby niepłodności, innej – z nowotworu narządów rodnych. Ktoś przez lata cierpiał na straszliwą migrenę i jest zdrowy.
Może warto czasem polecić się opiece bł. Jakuba Strzemię?
Czytaj także:
John Henry Newman: anglikański ksiądz, który wybrał katolicyzm i znalazł odpowiedź na bezbożne czasy