separateurCreated with Sketch.

Wewnętrzny dom. Zabieramy go ze sobą wszędzie jak ślimaki

On też ma swój klimat, umeblowanie, rodzaj oświetlenia, grubość ścian, przejrzystość okien, domykanie się drzwi. Od tego, jaki on jest, zależy, jaki dom i jakie więzi będziemy tworzyć z innymi ludźmi. Ale też i najwcześniejsze więzi z innymi go w nas najpierw kształtują.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Może być przytulnym miejscem, w którym da się odpocząć, albo zimną, odpychającą klitką. Z bezpieczną ciszą albo pełnym złowrogiego milczenia. Czujemy się w nim u siebie albo wyobcowani i opuszczeni. Chcemy do niego wchodzić i spędzać w nim czas albo z niego uciekać, by to ciepło i ludzkie warunki znaleźć gdzieś poza sobą. Bo z sobą i u siebie żyć się nie da. Jest za trudno.

 

Dom bez bujanego fotela

Klimat wewnętrznego domu tworzy to, co w życiu przeszliśmy. Ogromny wpływ mają na niego najwcześniejsze doświadczenia: bezpieczeństwa (lub jego braku), przynależności (lub opuszczenia), uznania i akceptacji (albo wstydu i odrzucenia). Może być w nim złowieszcze napięcie konfliktów i kłótni, których byliśmy świadkami jako dzieci. Jeśli w domu tłumiono emocje i nie rozmawiano ze sobą, skupiając się na utrzymaniu pozorów świętego spokoju, wewnętrzny dom będzie także sterylny, niedostępny i pełen stłumionych uczuć. Jeśli ktoś doświadczył traumy, jego wewnętrzny dom będzie wyglądać jak po przejściu tajfunu, z drzwiami wyrwanymi z futryn i poprzewracanymi meblami.

Im bardziej nasz wewnętrzny dom jest bolesny i nieprzytulny, tym bardziej potrzebujemy się nim zaopiekować. I sobą w nim. Z tym większą miłością spojrzeć na ubogie, uszkodzone i niefunkcjonalne sprzęty, jakie w nim są. Na przeciąg i pustkę. Na wybitą szybę. Drzwi zabite deskami, by nikt już więcej przez nie wszedł i niczego złego nam nie zrobił.

Potrzebujemy ogarnąć najczulszym wzrokiem spalone zasłony i dziurę w podłodze. Każda z rzeczy, jaka tam jest i jakiej w sobie doświadczamy, jest tam nie bez powodu. Jeśli nasz wewnętrzny dom ograbiono, będzie pusty. Jeśli nie nauczono nas, że jesteśmy ważni, piękni i zasługujemy na dobro, nie znajdzie się w tym wewnętrznym domu ani wazon, ani bujany fotel, w którym można odpocząć po całym dniu. 

 

Kogo zaprosisz?

A przecież tego potrzebujemy najpierw. Do tego, by w ogóle móc żyć i być z innymi. Potrzebujemy bujanego fotela we własnym sercu, który pomoże ukoić smutek, posłuchać swojego gniewu i odkryć, o co w nim chodzi. Potrzebujemy ognia pod kuchnią, na której zaparzymy herbatę, gadając ze swoją zazdrością i rozczarowaniem. Niezbędny do życia jest ciepły kąt, gdzie nic się nie dzieje, kot śpi na kocu, przez okno wpada słoneczna nitka nadziei, do której można się przytulić, gdy przeżywamy lęk, który chciałby zabrać całe powietrze z płuc i nie zostawić nic na nowe poranki. 

Wewnętrzny dom to nasza zdolność regulowania emocji, bycia przy sobie samych, nabierania gotowości na spotkanie z drugim człowiekiem. To miejsce także wdzięczności i tęsknoty za tym spotkaniem. Wewnętrzny dom to nasze granice i miejsce decydowania, co i kogo do niego zapraszam. Jak daleko chcę go wpuścić – do przedpokoju? Może do salonu? Na taras? Czy też mam już zaufanie, by pokazać swoje pudełko na skarby i zgromadzone w nim pamiątki? 

Dom staje się przytulny wtedy, gdy jest miejscem przyjęcia. Wewnętrzny dom staje się taki, gdy zaczynam w nim otaczać miłością i opieką wszystkie części siebie. Gdy wszystkie mogą się poczuć zaproszone. Część, która jest słaba i cierpiąca. Także ta smutna i opuszczona. Bezradna. Potrzebująca. Zraniona. Silna, twórcza i sprawcza. To miejsce, gdzie robię herbatę i z zaciekawieniem słucham części, która mi dowala i ocenia, i nie umie dać mi spokoju. „Usiądź, czego się napijesz?” – „No jak, przecież ty nawet herbaty nie umiesz zrobić”. – „A więc może być zielona? Powiesz mi, o co ci chodzi, na czym ci zależy?”.

Wewnętrzny dom to miejsce, gdzie mogę poczuć się kimś kochanym. Bardzo w tym może pomóc świadomość, że Jezus przychodzi do niego z czułą miłością. Przejmuje Go najbardziej zniszczona tapeta i pusty stół. I jest pierwszym, który chce przywracać temu miejscu pokój i bezpieczeństwo. Wie, że dom wewnętrznie skłócony cierpi.



Czytaj także:
Najpierw się przypatrz, a potem wybierz postać z drzewa. Dowiesz się, kim jesteś!


COACHING
Czytaj także:
Weź swoje myśli w swoje ręce! Jak? Odpowiada psychoterapeutka [wywiad]

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.