Z dwiema osobami rodziny nadal nie mają kontaktu, trwają ich poszukiwania. Cztery osoby nie żyją, 157 jest poszkodowanych, a 34 nadal przebywają w szpitalach. Wśród ofiar porażenia piorunem na Giewoncie jest także ks. Jerzy Kozłowski. Może to być jeden z najczarniejszych dni w historii Tatr.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W ciągu czterech godzin wszyscy potrzebujący pomocy zostali sprowadzeni na dół.
W rozmowie z TVN24 Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, komentował skalę tej tragedii, stwierdzając, że zazwyczaj takowa nie jest notowana w górach:
To jest sytuacja, którą można porównać do zamachu terrorystycznego. Duża grupa przypadkowych ludzi została rażona. To był szereg osób, w tym dzieci. Poparzeni, połamane nogi, rany na całym ciele. W krótkim czasie udało się to opanować przy pomocy wszystkich służb.
Ludzie ruszyli sobie na pomoc
Z kolei Tomasz Wojciechowski, dyżurny ratownik TOPR, poinformował, że wielu ludzi – mimo że sami znajdowali się w dramatycznej sytuacji – próbowali spieszyć na pomoc innym.
Podał przykład jednego z mężczyzn, który pod jednym z łańcuchów górskich przeprowadzał resuscytację pewnego rannego, jednak podczas kolejnego wyładowania został strącony. Na szczęście nie odniósł większych obrażeń.
Pomimo dramatycznej sytuacji ci ludzie spieszyli z pomoc innym – mówi Tomasz Wojciechowski, dyżurny ratownik TOPR.
34 osoby pozostają w szpitalu
34 osoby musiały być hospitalizowane – znajdują się w szpitalach: w Krakowie, Nowym Targu, Zakopanem. Limanowej, Prokocimiu oraz Suchej Beskidzkiej. Doznali różnych obrażeń – oparzenia, urazy czaszkowe czy wielonarządowe.
Dr Małgorzata Czaplińska ze szpitala powiatowego w Zakopanem poinformowała, że rannymi zajmowało się 90 osób, w tym 40 lekarzy. Większość pacjentów jest w dobrym stanie, zostali skierowani na różne specjalistyczne oddziały w zależności od potrzeb.
W szpitalu znajdują się także rodzice dwojga zmarłych dzieci. Jak podała dr Czaplińska, są pod opieką psychologiczną oraz duszpasterską.
Czytaj także:
Rana rodziców, o której nikt nie pisze
Ksiądz wśród rażonych piorunem na Giewoncie
Ks. Jerzy Kozłowski, wikariusz parafii pw. Maryi Matki Kościoła w Dzierżoniowie, został porażony piorunem podczas tragicznej burzy w Tatrach. Stan kapłana jest stabilny, obecnie przebywa on w szpitalu w Zakopanem. Najbliżsi polecają go dalszej modlitwie.
Właśnie wyszliśmy od ks. Jurka ze szpitala. Jest przytomny, choć poturbowany, trwają badania. Stan określają jako stabilny. Polecamy go dalszej modlitwie, jak i pozostałych poszkodowanych. Pozostałe osoby uczestniczące z nim w wyjeździe nie ucierpiały. Polecamy też personel szpitala i wszystkich zaangażowanych w akcję ratunkową, widzieliśmy ogrom ich pracy i wysiłku – napisano na jednym z portali społecznościowych.
Jak poinformował ks. Bartłomiej Łuczak, ks. Jerzy odniósł obrażenia przy schodzeniu z Giewontu. Był blisko miejsca, w które uderzył piorun. Jeden z kapłanów uczestniczących w Pieszej Pielgrzymce Diecezji Świdnickiej na Jasną Górę ks. Bartłomiej Łuczak relacjonuje, że od razu ruszył szturm modlitewny za ocalenie życia i powrót do zdrowia.
Osoby, które wiedziały, co się wydarzyło, zaczęły przekazywać wiadomość na oficjalnym profilu pielgrzymki. Ks. Jerzy jest przewodnikiem Pieszej Pielgrzymki Diecezji Świdnickiej na Jasną Górę, prowadzi grupę 2 Ziemi Dzierżoniowskiej, dlatego chcieliśmy, żeby inicjatywa modlitwy dotarła do wielu ludzi. Są przeprowadzane badania i modlimy się o powrót do zdrowia dla niego – dodaje kapłan.
Źródło: TVN24, KAI
Czytaj także:
TOPR: Odnotowano kilka zgonów. Gwałtowne burze nad Tatrami
Czytaj także:
Gdzie powstał pierwszy piorunochron? Na plebanii!