Polska gospodarka nie poradzi sobie bez imigrantów – wynika z raportu przygotowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Przed naszym krajem stoi wyzwanie – musimy przyciągnąć pracowników z zagranicy i zachęcić ich do pozostania. Ceną może być zahamowanie rozwoju ekonomicznego.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W czerwcu szacowana stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce wyniosła 5,3 proc.
Na przestrzeni ostatnich 28 lat wskaźnik bezrobocia nie osiągnął tak niskiego poziomu jak obecnie – komentował w czerwcu wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. – Jest duży wybór ofert pracy i to cieszy – dodał.
Zdecydowanie mniej cieszy fakt, że oferty te pozostają nie obsadzone. Ludzi do pracy mamy coraz mniej.
Przez ostatnie dwa lata było bardzo trudno z pozyskiwaniem pracowników. Myślę, że wszystkie firmy budowlane stanęły przed tym wyzwaniem – zarówno z pozyskaniem, jak i utrzymaniem pracowników – mówiła w rozmowie z TVN24 Katarzyna Skorupka-Podziewska, dyrektor ds. zarządzania zasobami ludzkimi w Skanska.
Ale problem ma nie tylko branża budowlana. Rąk do pracy brakuje w przemyśle przetwórczym oraz handlu. Nie ma także wystarczającej liczby kierowców, kelnerów i kucharzy, pracowników służby zdrowia czy opiekunów osób starszych.
W 2030 „będziemy mieli bardzo duży problem”
Według raportu MSWiA do 2030 roku ubędzie nam 1,5 mln pracowników. Zdaniem Arkadiusza Pączka, dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawcy RP, oznacza to, że w 2030 ogólny deficyt pracowników na polskim rynku będzie jeszcze większy.
W 2030 roku zabraknie nam około 4 milionów pracowników. Będziemy mieli bardzo duży problem – stwierdził w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Tymczasem o dobrych pracowników konkurują nie tylko pojedyncze firmy, ale w skali makroekonomicznej – całe państwa.
Duże niedobory pracowników występują także w Czechach oraz Niemczech – ostrzega w rozmowie z TVN24 Monika Fedorczuk z Kofederacji Lewiatan.
Wtóruje jej także w tych przestrogach Arkadiusz Pączek:
Kraje ościenne mają te same problemy – mówię tutaj o gospodarce czeskiej, niemieckiej czy słowackiej. One także pracują, bądź już mają i wdrażają elementy związane z przyciąganiem obcokrajowców na swój rynek pracy. My nie tylko musimy patrzeć z punktu widzenia naszego kraju, ale także szerszego, makroekonomicznego spojrzenia. Będziemy rywalizować o tę samą grupę pracowników – nie tylko do zawodów podstawowych, ale i specjalistycznych.
W dokumencie MSWiA „Polityka migracyjna Polski” zwrócono także uwagę na innego dużego gracza, który stara się pozyskać ludzi do pracy zza naszej wschodniej granicy:
Niemcy stają się (…) poważnym konkurentem w staraniach o pozyskanie cudzoziemskiej siły roboczej. Innym ważnym konkurentem jest Rosja, która od lat zasysa imigrantów z Ukrainy i Białorusi (…). Liczba takich imigrantów rośnie, potrzebna jest jednak aktywna polityka ze strony polskiej, aby przełamać zachęty rosyjskie, kierowane do potencjalnych migrantów z tego kraju.
Polscy pracodawcy potrzebują rąk do pracy
Polscy pracodawcy żądają od rządu zniesienia barier przy zatrudnianiu cudzoziemców. Chcieliby łatwiejszego osiedlania się w naszym kraju nie tylko pracowników z Ukrainy czy Białorusi, ale także Azjatów z takich państw jak: Wietnam, Chiny, Indie czy Bangladesz.
Ostrzegają, że jeśli nie będą mieli do dyspozycji siły roboczej, to będzie to miało poważne konsekwencje. Polska gospodarka może przestać się rozwijać ze względu na to, że nie będziemy mieć pracowników, którzy mogliby realizować zamówienia krajowe i eksportowe – a te na szczęście ciągle rosną.
Ekspert BCC Michał Wysłocki w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” wyjaśnił, jak wielkie znaczenie mają dla kraju pracownicy z zagranicy:
Bez cudzoziemskich pracowników, zwłaszcza Ukraińców, polski wzrost PKB nie wynosiłby 5 proc., tylko znacznie poniżej 4 proc., nie byłoby też w budżecie państwa środków na programy socjalne, a ZUS miałby poważne problemy.
Polscy pracodawcy skierowali do rządu swoje postulaty, wśród których znaleźć można m.in.: wydłużenie okresu pracy wykonywanej na podstawie oświadczenia do 12 miesięcy w ciągu kolejnych 18 miesięcy lub do 18 miesięcy w ciągu kolejnych 24 miesięcy, rozszerzenie listy krajów, których obywatele mogą pracować w Polsce w oparciu o oświadczenia m.in. o państwa azjatyckie, takie jak Indie i Bangladesz. Do tego zminimalizowanie biurokracji oraz cyfryzacja procedur związanych z zatrudnianiem oraz pobytem cudzoziemców, a także wiele innych.
Migracja a rozwój gospodarki
W raporcie „Migration and the Economy” z 2018 roku opracowanym m.in. przez Uniwersytet Oksfordzki pojawia się wniosek, że od czasu kryzysu finansowego do znacznego wzrostu gospodarek państw OECD przyczyniła się właśnie migracja.
Problem polegał jednak na tym, że korzyści z nich płynące były nierówno rozdzielone między regionami oraz grupami dochodowymi.
Z kolei fala niechęci imigrantów powoduje, że zmniejsza się ogólna migracja, co dalej przyczynia się także do mniejszego wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie, nowych zagrożeń dla finansów państwa.
O tym, jak ważna może być migracja dla rozwoju gospodarek niech zaświadczy garść przykładów. W latach 2011-2016 za około 2/3 amerykańskiego wzrostu odpowiadała praca imigrantów.
Szacuje się, że gdyby imigracja w Wielkiej Brytanii utrzymałaby się na poziomie z 1990 roku, wówczas w 2014 roku gospodarka byłaby mniejsza o 9 proc. – a to oznaczałoby spadek PKB o przeszło 175 mld funtów (po uwzględnieniu inflacji).
Analogiczna sytuacja w Niemczech odbiłaby się spadkiem o 6 proc. – czyli stratą o 155 mld euro (na podstawie cen z 2010 roku).
Innym owocem migracji jest także większa innowacyjność. Według wspomnianego raportu „Migration and the Economy”, w USA oraz Wielkiej Brytanii cudzoziemcy 2-3 razy częściej zakładają własne biznesy, rejestrują patenty, doprowadzają swoje firmy do tzw. statusu jednorożca (czyli wartości 1 mld dolarów), a także zdobywają Nagrodę Nobla oraz Oscara.
Zwiększony wzrost produktywności może być zarówno przyczyną, jak i skutkiem migracji, dlatego trudno zmierzyć jej realny wpływ. Z pewnością produktywność rośnie wraz z napływem migrantów wysoko wykwalifikowanych. Autorzy raportu twierdzą jednak, że ci niewykwalifikowani oraz średnio wykwalifikowani także przyczyniają się do produktywności netto.
Zagrożenia płynące z migracji?
Z przygotowanego przez MSWiA raportu (który jest jeszcze projektem) wynika, że polityka migracyjna Polski „powinna koncentrować się na imigracji cyrkulacyjnej i krótkoterminowej, czyli skoncentrowanej na bieżących potrzebach rynku pracy, ze szczególnym uwzględnieniem luk kompetencyjnych, przy zachęcaniu do powrotu Polaków ze Wschodu i tworzeniu systemu integracji i asymilacji dla cudzoziemców planujących pozostanie w Polsce”.
Autorzy strategii podkreślają także istotę zasad bezpieczeństwa oraz potrzebę zapobiegania „nadużyciom i nieprawidłowościom towarzyszącym procesom migracyjnym”.
Zdaniem krytyków raportu MSWiA zbyt dużo miejsca poświęcono islamowi oraz terroryzmowi, a potęgowanie lęku przed cudzoziemcami jest nieodpowiednie.
Także i w raporcie „Migration and the Economy” zwrócono uwagę także na to, że napływ cudzoziemców – podobnie jak uwolnienie handlu czy inne podobne reformy – przynosi „ogólne korzyści”, jednak nie można ulec wrażeniu, że będą to „korzyści powszechne”.
Zawsze znajdą się poszczególne grupy lub regiony, które będą potrzebowały systemowej ochrony oraz ewentualnych rekompensat.
Źródło: Raport MSWiA “Polityka migracyjna Polski”, Dziennik Gazeta Prawna, TVN24, Krytyka Polityczna, Report „Migration and the Economy”, Dziennik Polski
Czytaj także:
Europa – kontynent starców. Najgorzej będzie w Portugalii
Czytaj także:
Ilu ich jest, po co przyjechali? Cudzoziemcy w Polsce
Czytaj także:
Adam i Ewa pochodzili z Afryki? Genetycy: wszyscy mamy wspólnego praprzodka