Zanim przejdziesz przez drogę, zatrzymaj się i pomachaj do kierowcy samochodu. Jeśli on również pomacha do ciebie, możesz przejść. Taką radę dają dzieciom autorzy norweskiego filmiku propagowanego w internecie przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Białymstoku. Czy taki pomysł sprawdzi się w Polsce?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Tryg” znaczy bezpieczny
Film wyprodukowała norweska organizacja pozarządowa Tryg Trafic (Bezpieczny Ruch Drogowy). Dziewczynka z plecakiem idzie w zimowy dzień zaśnieżoną polną ścieżką – zapewne do szkoły. Drogą jedzie ciężarówka. Dziewczynka, zaaferowana i zapatrzona w telefon, wbiega na przejście dla pieszych tuż po tym, jak przeszedł przez nie inny przechodzień. Niestety, kierowca jej nie widzi. Samochód rusza…
Ta historia mogłaby skończyć się tragicznie. Na szczęście to tylko trick filmowy – uspokaja widza kierowca w filmiku. Tłumaczy, że dziewczynka w momencie wkraczania na jezdnię znalazła się w tzw. martwym polu, które twórcy filmu wirtualnie zaznaczają na jezdni wokół ciężarówki na różowo jako całkiem spory prostokąt. Kierowca prosi dziewczynkę, żeby się cofnęła aż do momentu, kiedy go zobaczy. Dziecko musi zrobić kilka sporych kroków w tył.
„Wbrew pozorom, kierowca ciężarówki wielu rzeczy nie jest w stanie dostrzec – w szczególności tego, co znajduje się najbliżej jego samochodu. Kontakt wzrokowy jest bardzo ważny. (…) Zatrzymaj się, spójrz i pomachaj do kierowcy. Kiedy on pomacha tobie, będziesz pewna, że cię widzi” – radzi sympatyczny norweski tirowiec.
Nie taki martwy
Jeden z komentatorów postu zamieszczonego na Facebooku przez białostocki Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego napisał, że kiedy zaczął jeździć ciężarówką do Norwegii, dziwił się, że piesi czekający na przejście przez drogę czasem mu machali. Zrozumiał dopiero, kiedy mu to wytłumaczono.
Kilka innych osób zauważyło, że martwe pole zaznaczone na filmie jest w rzeczywistości dużo mniejsze, bo kierowca – choć siedzi wysoko – ma aż sześć bocznych lusterek (a nie dwa, którymi dysponuje kierowca samochodu osobowego). W sumie jednak przeważają komentarze pozytywne, a nawet entuzjastyczne – że pomysł „zanim przejdziesz, pomachaj kierowcy” to świetny sposób na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Zwłaszcza warto go polecać dzieciom.
Nowa świecka tradycja
Od lat jeżdżę samochodem – znacznie mniejszym niż norweska ciężarówka – i dobrze wiem, że martwe pole naprawdę istnieje (informacja potwierdzona dwiema stłuczkami) i że wiele dzieci ma problem z upewnieniem się, kiedy można bezpiecznie przejść przez ulicę. Parę razy zdarzyło mi się też jako pieszej zagapić się i omal nie wpaść pod koła samochodu. Poza tym mam troje dzieci, które same wracają ze szkoły. Dlatego byłabym bardzo zadowolona, gdyby w Polsce przyjął się zwyczaj machania do kierowców. Nawet gdyby mnie samą albo moje dzieci czasami bolały ręce od tego machania. Zresztą kierowcy w Polsce też coraz częściej sami robią coś podobnego – wykonują zapraszający gest do innych kierowców albo pieszych, których zachęcają do przejścia czy przejechania.
Czy to jest możliwe? Jak z każdym nowym zwyczajem, pewno byłoby to trudne. Ale może warto spróbować?
Czytaj także:
“Dobrze cię widzieć”… na drodze. Cezary Pazura zachęca, by dbać o swoje bezpieczeństwo
Czytaj także:
Co stoi Ci na drodze do osiągania upragnionych celów?
Czytaj także:
A gdzie czapeczka? 7 porad na upały z dzieckiem plus 1 absolutny zakaz – od specjalisty