Jolanta i Zbigniew Janczakowie wyruszyli z Miłosławia (archidiecezja gnieźnieńska) na pieszą pielgrzymkę do Jerozolimy. W ciągu pół roku pokonają ponad 4,5 tys. kilometrów. Idą w intencji pokoju na świecie, a za motto drogi obrali słowa papieża Franciszka „Jesteśmy braćmi, choć jesteśmy różni”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Motywuje nas to, co dzieje się na świecie – wojny, terroryzm, nierówność społeczna, współczesne niewolnictwo i wykorzystywanie seksualne, obojętność na los drugich. Może ta nasza intencja wydaje się trochę wyświechtana, ale to przecież nie deprecjonuje jej wagi i znaczenia, tego, że pokój i braterstwo są dziś ludzkości bardzo potrzebne i trzeba się o nie modlić” – mówi Jolanta Janczak.
„Przez tę pielgrzymkę, przez jej trud, chcemy powiedzieć, że nie zgadzamy się na te wszystkie niesprawiedliwości, na takie traktowanie bliźnich, stąd nasze motto, słowa papieża Franciszka, które przypominają, że wszyscy jesteśmy braćmi, choć jesteśmy różni” – dodaje Zbigniew Janczak.
Jolanta i Zbigniew Janczakowie są emerytowanymi nauczycielami. Mają po 66 lat. W pielgrzymowaniu nie są nowicjuszami. Znają ich ci, dla których nieobcy jest temat Camino. Mają za sobą wędrówki drogami św. Jakuba w Polsce i Europie, udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, a także trekkingi w odległych miejscach świata. W 2014 roku poszli pieszo na kanonizację Jana Pawła II do Rzymu.
„Co powiedziała rodzina, gdy oznajmiliście, że idziecie pieszo do Jerozolimy?”.
„Wariaci, crazy” – śmieje się pani Jolanta.
„Nie boicie się?”.
„Nie, nie boimy się. Jedyne co, to żeby zdrowie dopisało” – mówi pan Zbyszek, który dopiero kilka dni temu dostał zgodę na wyprawę od swojego lekarza.
W poniedziałek małżeństwo spotkało się z abp. Wojciechem Polakiem. Oprócz błogosławieństwa prymas dał im przydatne glejty zaświadczające o specjalnym statusie pielgrzyma. We wtorek rano, przed drogą, uczestniczyli w mszy św. w swoim kościele parafialnym.
„Idziemy z progu domu, tak, jak powinno być” – mówią pielgrzymi.
Czytaj także:
Zaczynają Camino jako wędrowcy, a kończą jako pielgrzymi, którzy spotkali Boga
Plan trasy mają z grubsza opracowany. Początkowy, polski odcinek wiedzie na Jasną Górę. Stamtąd ruszą na Słowację i dalej na Węgry, gdzie planują zatrzymać się w opactwie benedyktynów Pannonhalma. Z Węgier przez Chorwację i Bośnię Hercegowinę, z dłuższym przystankiem w Medziugorie, pójdą do Albanii i dalej do Macedonii, ojczystego kraju Matki Teresy z Kalkuty. Następnie na trasie jest Grecja i Turcja z miejscami naznaczonymi obecnością i świadectwem św. Pawła Apostoła. Z Turcji pielgrzymi przeprawią się na Cypr i stamtąd już prosto do Izraela, omijając z konieczności Syrię, przez którą prowadziły dawne, średniowieczne szlaki pielgrzymie do Ziemi Świętej.
„Wszystko, co najważniejsze, będziemy nieść na plecach – wodę, medykamenty, karimaty, śpiwory, trzy zmiany odzieży. Mamy też mały namiot na wypadek problemów z noclegiem. Do Rzymu dźwigaliśmy duże plecaki, ale wtedy wychodziliśmy w zimie. Tym razem zabraliśmy mniejsze, 34-litrowe. Ruszając na tak długą wyprawę i tak o wiele rzeczy trzeba będzie zadbać na miejscu, nie wszystko da się zabrać i zabezpieczyć” – tłumaczy pan Zbigniew.
Pielgrzymka potrwa pół roku. Ostatecznym celem jest Bazylika Grobu Świętego. Pielgrzymi nie idą jednak zupełnie „w ciemno”. Odwiedzili już Ziemię Świętą, robiąc mały rekonesans w Jerozolimie i pokonując pieszo krótką drogę z Nazaretu do Kafarnaum. W wielu miejscach na trasie jednak nie byli.
„Nie mamy złych doświadczeń. Wszędzie, gdzie byliśmy, spotkaliśmy się z wielką ludzką życzliwością. Wierzymy głęboko, że z Bożą pomocą dotrzemy do Jerozolimy szczęśliwie” – mówi pani Jolanta.
Pielgrzymkę Jolanty i Zbigniewa Janczaków śledzić można na ich facebookowej stronie “Pieszo do Jerozolimy”. W miarę możliwości i internetowego sygnału będą tam dodawać posty i zdjęcia z drogi.
bgk / Miłosław
Czytaj także:
Zamiast do więzienia sędzia wysłał go… na camino. Duchowa pielgrzymka przestępcy
Czytaj także:
Mąż: Camino zmieniło mnie bardziej, niż miesiące kursów i wiele książek