separateurCreated with Sketch.

Co zrobić, gdy pragnienie jest silniejsze od rozumu? Ks. Węgrzyniak podpowiada

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Rafael - 11.04.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Nie argumentów bowiem boją się ludzie, ale nielubienia, usuwania ze znajomych, publicznej krytyki.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Jednym z większych problemów ludzkich – w tym także Kościoła – jest zderzenie rozumienia z pragnieniami. Staramy się za wszelką cenę tłumaczyć, uzasadniać, znaleźć argumenty, a one często nie docierają, nie dlatego, że są kiepskie, ale dlatego, że nie pokrywają się z pragnieniami słuchaczy.



Czytaj także:


Ludzie nie dlatego mieszkają przed ślubem, są za aborcją, odrzucają uchodźców czy starają się o in vitro, że nie ma argumentów przeciwnych, ale dlatego, że tak chcą. A jeśli w człowieku silniejsze jest pragnienie od rozumowania, to żaden argument do niego nie dotrze.

Czy da się cokolwiek z tym zrobić?

Po pierwsze, znaleźć większe pragnienie. A większym pragnieniem często jest tylko Pan Bóg. Nic nie poradzimy, jeśli nie doświadczymy żywego Boga, bo tylko pragnienie Jego może zostawić grzeszne pragnienia.

Po drugie, skoro ludzie żyją w świecie, w którym „to, co lubię”, jest najważniejsze, trzeba pokazać im, że tego konkretnego zachowania nie lubimy. Nie argumentów bowiem boją się ludzie, ale nielubienia, usuwania ze znajomych, publicznej krytyki. Dlatego wbrew pozorom nie wołają o uzasadnienia, tylko o akceptację i tolerancję. Nie boli ich nielogiczność, sprzeczność z przykazaniami; boli ich to, że ktoś ich nie lubi za to, co oni lubią.

Gdybyśmy częściej pokazywali swoje nielubienie wobec tego, co jest grzechem, niektórzy pewno zacięliby się jeszcze bardziej, jak faryzeusze, bo im zależy bardziej na swoich pragnieniach niż na bliskich, ale pewno wielu wolałoby zerwać z grzechem niż żyć w świadomości, że nie lubią go ci, na których mu jednak zależy.

Niepokazywanie dzieciom czy znajomym swojej niechęci wobec takiego czy innego postępowania paradoksalnie może być często tylko fałszywą miłością.

Dlaczego więc wielu z nas nie chce okazywać nielubienia wobec niektórych postaw? Może boimy się, że inni przestaną nas lubić. A to by znaczyło, że sami zaczęliśmy już żyć w świecie, w którym „bo ja to chcę” i „chcę być lubianym” jest daleko ważniejsze od prawdziwego dobra i miłości.

Fragment książki ks. Wojciecha Węgrzyniaka „O co nam chodzi. Nie piszę, by się inni zgadzali”, Wydawnictwo Rafael 2019.

o-co-chodzi_wegrzyniak_3d_mail.jpg


LEKCJONARZ MSZALNY
Czytaj także:
Kościół usunął z liturgii trzy tajemnicze psalmy. Pytamy biblistę: dlaczego?

Tags:
Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.