Co mam zrobić, droga mamo? Czy zwracać ci uwagę? Przekraczasz granice, traktujesz swoje dziecko źle. Na dodatek dziecko zupełnie bezbronne wobec ciebie. Z drugiej strony doskonale rozumiem, oj jak bardzo rozumiem twoje nerwy.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Mijasz mnie, gdy siedzę w samochodzie. Twoje małe dziecko drze się niemiłosiernie. To już nie jest płacz, to darcie. Idziesz już w ten sposób od dłuższego czasu, wiem, bo słychać was z oddali. Idziesz, wysłuchując tych wrzasków i wstydząc się przed mijającymi cię spojrzeniami. Może nawet nie wiesz, że większości z nich naprawdę to nie przeszkadza, to w końcu nie ich dziecko. Większość z nich nie ocenia cię, zbyt zajęta własnymi sprawami.
Nagle jednak gwałtownie stajesz, odwracasz się i krzyczysz na całe gardło: „Pośpiesz się! No pośpiesz się, bo cię tu zostawię!!!”. I wtedy orientuję się, że tam z tyłu, kawałek dalej, wlecze się na rowerku biegowym twoje starsze – nadal małe – dziecko. Ewidentnie ledwo przebiera nóżkami, może jest zmęczone, a może też ma dość tego krzyku, więc nie spieszy się, by być bliżej wózka. Nie wiem. Mimo tej strasznej groźby, stajesz jednak i czekasz, a gdy w końcu dziecko zrównuje się z tobą, wylewasz mu na głowę wiadro pomyj. Przepraszam, że tak piszę, tak to dla mnie wygląda z boku.
Zwracać ci uwagę?
Co mam zrobić, droga mamo? Czy zwracać ci uwagę? Przekraczasz granice, traktujesz swoje dziecko źle. Na dodatek dziecko zupełnie bezbronne wobec ciebie. Z drugiej strony doskonale rozumiem, oj jak bardzo rozumiem twoje nerwy, twoją napiętą do granic możliwości wewnętrzną gumkę, którą to właśnie z głośnym pęknięciem przywaliłaś swojemu dziecku. Doskonale rozumiem twoje emocje, zmęczenie, wstyd.
Tak naprawdę sama jesteś teraz małą dziewczynką. Zagubioną w tym świecie emocji, przygniecioną odpowiedzialnością, zgrzaną, przepoconą dziewczynką, której złość kipi i nie znajduje ujścia, póki nie podniesie garnka i się nie wyleje. Przy okazji kogoś poparzy, i może wieczorem w łóżku będziesz mieć z tego powodu wyrzuty sumienia. Może uronisz łzy w poczuciu winy?
Co mam ci powiedzieć? Czy w ogóle coś mówić? Przykro mi, że krzyczysz na dziecko w ten sposób. Przykro mi, że jesteś w takim stanie, w którym nie możesz się od tego powstrzymać, nawet publicznie.
Walcz o siebie
Chciałabym ci powiedzieć – hej! Naucz się rozładowywać napięcie! Naucz się komunikować złość, nie krzywdząc swoich najbliższych. Dla własnego dobra i dla dobra swoich dzieci. Nie pozwól, by twoje wewnętrzne źródełko wyschło – walcz o odpoczynek, walcz o regenerację, o spokój.
W końcu jednak nic nie mówię. Siedzę w aucie, ciągle w tym samym miejscu, w którym mnie minęłaś. Może nawet nie zwróciłaś uwagi, że tam jestem, gdy zatrzymałaś się kilka kroków dalej, przelewając swoją furię na dziecko. Ulało ci się, teraz dalej pchasz ten wózek. Pchasz i pchasz wózek tych wszystkich obciążeń, stresów, zmęczenia, może zranień z własnego dzieciństwa? Nie zapominaj, że musisz mieć siły, musisz dbać o siebie, by ten wózek dalej pchać. By nie zmienił się w taran, w spychacz, którym miażdżysz wszystko, co napotkasz po drodze. Zadbaj o siebie, dla siebie, dla dzieci. Wiem, że to trudne. Wiem, że czasem trudno poprosić o pomoc. Ale zobacz, co dzieje się, gdy nie masz na to odwagi?
Będę kończyć, muszę lecieć. Jestem z kimś umówiona. Jadę właśnie do koleżanki, pobędę chwilę z jej dzieckiem. Do bardzo dzielnej mamy, która tak jak ty mierzy się z trudnościami, zmęczeniem. Naprawdę bardzo ją podziwiam, to wspaniała Mama trójki rezolutnych maluchów. Podziwiam ją także dlatego, że miała odwagę przyznać, że jest jej ciężko. Że miała odwagę przyjąć ofertę pomocy.
Pomyśl o tym, bardzo serdecznie cię pozdrawiam!
– Mama, Której Dzieci Już Wyrosły Z Wózka
Czytaj także:
Rozpadłam się, a teraz się składam – o początkach macierzyństwa
Czytaj także:
Macierzyństwo zawsze jest czymś autorskim
Czytaj także:
„Mam dość. Ale to nie znaczy, że nie kocham dziecka”. Wypalenie macierzyńskie