Przemoc, agresja, w tym „mowa nienawiści”, są nieetyczne. Są też grzechem. My, uczniowie Jezusa, głosimy światu, że mamy wyjątkowy dostęp do Źródła Miłości. Dlaczego nasze słowa czasem są świadectwem tego, że ono wyschło?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Od pewnego czasu elektryzuje nas określenie „mowa nienawiści”. Słuchając różnych wypowiedzi, mam poczucie, że łatwo wypowiadamy się „za” lub „przeciw”, bez zastanowienia o co chodzi…
Niektóre środowiska katolickie są już otwarcie „przeciw sprzeciwowi”, oprotestowując warsztaty profilaktyki mowy nienawiści dla szkół. W reakcji pojawił się zarzut, że katolicy mowę nienawiści… popierają, bo jest użyteczna w wojnie światopoglądowej – kultury chrześcijańskiej z kulturą relatywizmu.
Jak nie ulec lewicowej perspektywie, sprzeciwiając się słowom niszczącym godność człowieka? Czym jest mowa nienawiści i jaki powinien mieć do niej stosunek dobry, praktykujący chrześcijanin?
Pogarda i hejt
„Mowa nienawiści” to szczególny rodzaj agresji słownej, której podłożem są stereotypy i uprzedzenia wobec osób należących do pewnych grup społecznych. Ma związek z dyskryminacją mniejszości, przede wszystkim rasowych, narodowościowych, etnicznych, seksualnych, wyznaniowych itd.
Określenie jest mylące, bo nie każde obraźliwe czy krzywdzące słowo wynika z emocji, jaką jest nienawiść. Tak się jednak przyjęło, za angielskim hate speach. Nie zawsze hejt (ang. hate) wynika z odczuwania nienawiści. Można jednak stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że obrażanie drugiego człowieka, jego przezywanie, wyśmiewanie, wyszydzanie, piętnowanie, poniżanie, upokarzanie, okazywanie mu pogardy, uruchamia w nas i świadkach uczucia nienawiści, a potem czyny przemocy.
Od słów do ataku fizycznego niedaleka droga. Słowa mogą być zresztą wyrazem autonomicznej przemocy – psychicznej. Wywołują ból, cierpienie, strach, bezsilność, a i wściekłość, czyli chęć odwetu. Często są wstępem do przemocy fizycznej, ale nierzadko niszczą komuś życie same z siebie.
Czy mobbing jest przemocą fizyczną? Oczywiście – nie! To „tylko” terror psychiczny, którego stosowanie prowadzi ludzi do depresji, a w przypadkach skrajnych nawet do samobójstw. Problem jest więc poważny i nikt, kto uważa się za chrześcijanina, nie może do niego przechodzić pobłażliwie czy obojętnie.
Zaufanie do Jezusa
Krytykując dany program zapobiegania „mowie nienawiści” w szkole czy w pracy trzeba uważać, by nie wylać przysłownego dziecka z kąpielą. Jeśli program jest umocowany w lewicowej wrażliwości na krzywdę, faktycznie może się koncentrować na kilku grupach dyskryminowanych, w tym osobach LGBT, czarnoskórych, Żydach, niepełnosprawnych, muzułmanach – pomijając inne.
Sęk w tym, że polscy katolicy – nie wiadomo na jakiej podstawie – często prezentują wrażliwość jedynie prawicową, a ta jest tak samo wybiórcza. Na przykład: empatyczny zwolennik lewicy zareaguje na to, że dziecko jest wyzywane od pedałów. Zwolennik prawicy raczej obruszy się na przezwisko „ty Downie”…
Ktoś za priorytet uzna walkę z islamofobią, inny – z chrystianofobią itd. A przecież identycznie obraźliwe może być używanie słów: katole, debile, Żydki, Szwaby, ciapaci, kaleki, staruchy, mohery, lemingi, pisiory, lewactwo itp. Każdy z nas ma tę samo godność, bo tak chce Bóg.
Jezus nie uczył etyki „ząb za ząb”. Zło zwyciężał dobrem. Czy my, katolicy, wierzymy, że dobro jest skuteczną receptą na zło? Czasem się zastanawiam, czym my odróżniamy się od ateistów? Bo jeśli tylko niezgodą na aborcję, zakazem seksu przed ślubem i promowaniem rodziny, to brodzimy po płyciźnie. Co jest najważniejszym przykazaniem? I powodem, dla którego Syn Boga uniżył się do marnej materii, przyjął postać sługi?
Czytaj także:
Sanktuaria nie mogą być miejscem manifestowania nienawiści politycznej. Rada Episkopatu przypomina
Etyka miłości
Ruchy lewicowe głośno domagają się empatii wobec wykluczanych, dyskryminowanych, ofiar przemocy. Współodczuwanie jako – z założenia – subiektywne, nie jest tym samym, co etyka. Tyle, że Kościół także potępia dyskryminację…
A współczucie może być nieocenioną wskazówką do rachunku sumienia, opartego na obiektywnej ocenie dobra i zła. Empatia bez etyki może prowadzić do zanegowania sensu cierpienia. Etyka bez empatii, bez miłości, jest pusta, odczłowieczona. To jakby zbiór abstrakcyjnych zasad.
Czasem nam umyka, że Jezus dostrzegał cierpienie ofiar przemocy i współczuł ofiarom. Czy miłosierny Samarytanin nie okazał litości ofierze przemocy, pobitemu Żydowi? Żydzi i Samarytanie mieli wobec siebie pełno uprzedzeń. Relacja z przypowieści jest ponadczasowa. Samarytanin nie okazał wrogich uczuć, dał słowem i czynem świadectwo miłości.
W tym miejscu trzeba dodać, że miłosierdzie nie jest nakazem etycznym. Przemoc, agresja, w tym „mowa nienawiści” są nieetyczne. Podpadają pod kategorię dobra i zła. Są też grzechem.
W polskim prawie istnieje art. 256 kk, który mówi, że kto […] „nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Katolik ma natomiast głównie na uwadze prawo Boga. I wie, że nienawiść jest zaprzeczeniem przykazania miłości.
Jeśli z jakiegoś powodu, w zacietrzewieniu czy poczuciu krzywdy, zapominamy w nauczaniu i praktyce o grzechu mowy nienawiści, to zamiast obrażać się na lewicę, uczmy się od niej tego, czego nam brak. Wspólnie dostrzegamy cierpienie ubogich i bezdomnych. Możemy też razem wyrażać sprzeciw wobec przemocy. Chcemy udowadniać, że nasza pomoc, troska i wrażliwość jest lepsza, bo spod znaku krzyża? Skoro tak jest, nie będziemy słowami dokładać krzyży innym. Naprawdę nie musimy szafować słowami miłości. Wystarczy odnosić się do innych z szacunkiem.
Co możemy konkretnie zmienić? Wprowadzić kwestię przemocy słownej do rachunku sumienia. Wśród 7 grzechów głównych znajduje się gniew. Nie jest grzechem odczuwanie emocji gniewu. Pielęgnowanie go, podsycanie i zamiana na wrogie, krzywdzące słowa, grzechem są.
My, uczniowie Jezusa, głosimy światu, że mamy wyjątkowy dostęp do Źródła Miłości. Dlaczego nasze słowa czasem są świadectwem tego, że ono wyschło?
Czytaj także:
Jezus nie zawsze był przyjemniaczkiem. Ale czy bywał hejterem?