Dotychczas na świecie żył tylko jeden człowiek, który pokonał wirusa HIV na zawsze – tzw. „pacjent z Berlina”. Ostatnio po 12 latach dołączył do niego „pacjent z Londynu”. Obydwa przypadki niosą nadzieję na całkowite wyleczenie – cudowną bronią ma być przeszczep szpiku.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Pacjenci są anonimowi – nie znamy ich płci, wieku. Można ich zidentyfikować jedynie za pomocą miast, w których byli leczeni.
Wydaje się, że u „berlińczyka” wirus zniknął na zawsze. U „londyńczyka” nie pojawił się przez ostatnie dwa lata, mimo tego, że nie przyjmował leków.
To skomplikowana historia, która pokazuje, że daleko jesteśmy od całkowitej wygranej z wirusem – ale i daje nadzieję na nowe metody leczenia – pisze Michał Rolecki w tygodniku „Polityka”.
Dziennikarz przypomina, że obecna kuracja skutecznie wydłuża długość życia zarażonych wirusem HIV do długości osób zdrowych. Leki eliminują wirusy z krwi oraz płynów ustrojowych, uniemożliwiają ich wykrycie oraz zakażenie innych osób oraz „nie powodują żadnych skutków zdrowotnych”.
Wciąż jednak nosicielstwo wirusa wiąże się z chorobą przewlekłą. Zaprzestanie przyjmowania leków niesie za sobą konsekwencję rozbudzenia się wirusa, a następnie ponownego namnażania się go. Z kolei po kilku miesiącach nieleczenia wirusów jest już tak dużo, że może wywołać osłabienie odporności i infekcje, a zatem objawy AIDS (zespołu nabytego niedoboru odporności).
Redaktor Rolecki przywołuje w swoim artykule historie chorób pacjentów z Londynu oraz Berlina.
Przypadek „pacjenta z Londynu”
„Londyńczyk” zachorował na białaczkę. Jedynym ratunkiem był dla niego przeszczep szpiku, który otrzymał od osoby odpornej na HIV. Jak czytamy w artykule, wśród Europejczyków z Północy od 5 do 15 proc. populacji ma taką odporność. To ludzie, którzy są nosicielami mutacji CCR5 delta 32. Uniemożliwia ona przedostanie się wirusa HIV do limfocytów, w których się namnaża.
„Pacjentowi z Londynu” udało się wyzdrowieć dzięki szpikowi dawcy, a dokładniej „mutacji na powierzchni komórek krwi pochodzących ze szpiku”.
Pacjent został „wyposażony” w nowe limfocyty (stare zostały po przeszczepie unicestwione), które „nie dopuściły” do siebie wirusa HIV – nawet jeśli ukrywał się on w organizmie pacjenta.
Przypadek „pacjenta z Berlina”
Pierwszy historyczny kazus to tzw. „pacjent z Berlina”, którego personalia są znane. 52-letni dzisiaj Timothy Ray Brown zdecydował się na ich ujawnienie. Wyleczony został 12 lat temu i mieszka w Palm Springs w Kalifornii. Jego historia była dość podobna do historii Londyńczyka. Również zapadł na białaczkę, a życie uratował mu przeszczep od dawcy odpornego na zakażenie HIV, zapewniając przy tym wyleczenie.
Zbyt droga, skomplikowana i ryzykowna
Jak zauważa jednak Michał Rolecki, za metodą kryje się wiele wyzwań: jest skomplikowana, droga oraz zagraża zdrowiu lub nawet życiu leczonego pacjenta. Z tego też względu nie można jej zastosować na szeroką skalę. W obu historiach wyzdrowień przesłanką było ryzyko śmierci związane z zachorowalnością na białaczkę. Mimo wszystko, być może te dwa historyczne przypadki pozwolą naukowcom i medykom opracować nowe metody na wyeliminowanie wirusa HIV raz na zawsze.
Nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się po przeczytaniu tego tekstu wydawać. Rolecki przypomina, że niewielu z kilkudziesięciu milionów chorych wymaga przeszczepu. Ponadto potrzebny jest szpik od dawcy, który ma odpowiednią mutację genu.
Inną sprawą jest to, że mutacja CCR5 zapobiega namnożeniu się konkretnego typu wirusa HIV. Traf chciał, że zarówno „pacjent z Berlina”, jak i „pacjent z Londynu” byli właśnie zakażeni dokładnie owym typem. Obaj dodatkowo muszą przyjmować lek, który blokowałby inny receptor (CXCR5), ponieważ bez niego istniałoby ryzyko zarażenia się innym podtypem wirusa HIV, na którego nie mają odporności.
Według statystyk przytoczonych przez „Politykę” na całym świecie każdego dnia wirusem HIV zaraża się 5 tysięcy osób.
Timothy Ray Brown przyjął wieść o kolejnym wyleczonym z wielkim przejęciem. Zaznaczył, że czekał na nią bardzo długo oraz ma nadzieję, że także w przypadku „londyńczyka” będzie to wyleczenie trwałe. W rozmowie z „The New York Times” powiedział:
Jeśli coś w medycynie wydarzyło się raz, może się zdarzyć i drugi.
Źródło: Polityka, The New York Times
Czytaj także:
Epidemia wirusa HIV panuje w Europie. Historyczny wzrost zakażeń
Czytaj także:
Nowa nadzieja na walkę z HIV