Poczucie wdzięczności, oddech na moje 100 procent, autentyczność, dobra aktywność i świadomość obecnego Boga – to ścieżki, które uwalniają mnie z nieustannego porównywania się i pozwalają mi znajdować drogę do siebie, do domu.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nieustannie porównujesz się z innymi? Prowadzisz wewnętrzny monolog, wyliczając, ile ktoś ma zasług, talentów i wszystkiego dobrego więcej niż ty? Myślisz sobie, że już nic nowego nie wniesiesz do tego świata albo zastanawiasz się, co możesz dać innym, jak pokazać swoją oryginalność? Zaszokować, sprowokować, zaskoczyć, wzbudzić litość, fascynację, podziw albo namiętność? Chcesz zostawić po sobie własny ślad i szukasz kawałka niezadeptanej jeszcze ziemi? To pytania o tożsamość, o twoją niepowtarzalność w tak wielu ludzkich podobieństwach.
Porównywanie może być dobre, inspirujące, motywujące, bo zawsze warto mieć jakiś dobry punkt odniesienia, czyli tzw. normę, żeby zorientować się w swoim położeniu, żeby np. wiedzieć czy jest się mniej lub bardziej otwartym, towarzyskim, pracowitym itd. Jednak wystarczy obniżona samoocena, brak pewności siebie, obniżony nastrój albo niewłaściwy punkt odniesienia, żeby porównywanie szkodziło twojemu rozwojowi i kreatywnemu, pozytywnemu podejściu do życia. Jak więc pozostać sobą, będąc wśród innych? Znalazłam takie oto ścieżki.
Dostrzegam to, co mam i dziękuję
Trudno dzielić się z innymi tym, czego nie mam, więc nieustannie potrzebuję dostrzegać, jakie mam zasoby i patrzeć na siebie z wdzięcznością. To mnie chroni przed utonięciem w morzu potrzeb, braków i różnych moich niemożności. A więc… doceniam to, co mam, odświeżam swoją listę mocnych stron i zasobów, którymi są nie tylko moje talenty, ale również wartościowe i budujące relacje, ludzie, którzy mnie cenią i uczą wdzięczności.
Żyję najlepiej, jak potrafię na dziś
Spodobało mi się zdanie, które ostatnio usłyszałam o tym, żeby wyrobić 100 procent swojej własnej normy. Przy czym każdego dnia ta norma może wyglądać inaczej, w zależności od mojego samopoczucia, możliwości oraz kondycji fizycznej i psychicznej. Staram się więc żyć najlepiej, jak potrafię na dziś – w pracy, w odpoczynku, w tworzeniu relacji.
Uczę się być prawdziwa wobec innych
Trudno być sobą, zwłaszcza gdy nie jestem w najlepszym nastroju na spotkanie czy rozmowę, gdy czuję smutek, tęsknotę i wiele innych nieprzyjemnych uczuć. Przyjęcie swojego aktualnego stanu sprawia, że mam szansę być prawdziwa i doświadczyć tego, że inni przyjmują mnie w każdej mojej kondycji. Jeśli masz takich znajomych, doceń ich, ale również pozwól, aby czasem chociaż na chwilę popsuli twój zły nastrój!
Zajmuję się sobą i działam
To, co bywa zgubne w porównywaniu się z innymi to nicnierobienie poza jedyną czynnością ciągłego porównywania się oraz stwierdzania swego beznadziejnego położenia. Czasem do tego destrukcyjnego myślenia dołączają długie „spacery” w internecie. Psycholodzy z Uniwersytetu Michigan na podstawie wyników przeprowadzonych badań stwierdzają, że m.in. Facebook nie tylko bawi, integruje, ale często również frustruje, obniża samoocenę, pogłębia izolację, samotność i… ostatecznie unieszczęśliwia.
W sumie wnioski nie wydają się zbyt odkrywcze, jednak często przyłapuję się na tym, że w wolnej chwili najłatwiej kliknąć w znaną ikonę i trochę poprzeglądać, pouczestniczyć w życiu innych. Dlatego w dobrym zajmowaniu się sobą pomaga mi np. codzienna lista zadań do wykonania, z której dumnie wykreślam kolejną wykonaną czynność.
Na blogach i wielu innych stronach można znaleźć mnóstwo plannerów do wydrukowania, gdzie możesz sobie zaznaczać w poziomie, w pionie, obrazkowo, jak tylko chcesz, swoje cele, zadania, inspiracje, pomysły. Choć tak naprawdę może wystarczyć do tego zwykła kartka. Ta „moda na planowanie” nie ogranicza się tylko do świata biznesu i marketingu, ale dotyczy zwyczajnych ludzi, którzy chcą coraz lepiej zarządzać sobą, swoim czasem i świadomie planować swój rozwój.
Odkrywam na nowo obecność Boga
Kiedyś bardzo mocno dotarło do mnie zdanie z książki „Zdumiewająca bliskość” o tym, że moje życie jest ciągłym gubieniem się po to, aby Bóg mnie odnajdywał. Odkrywam Jego dyskretną bliskość na nowo i czasem wydaje mi się, jakbym słyszała po raz pierwszy, że Bóg mnie zna, wie, kim jestem. Jest obecny w mojej codzienności, nawet tej zimowej, gdy tak szybko robi się ciemno. I co ciekawe, co niedawno dotarło do mnie pierwszy raz: Jezus stał się człowiekiem, Bogiem z nami, przyszedł jako Światłość świata w najdłuższą noc roku…
Poczucie wdzięczności, oddech na moje 100 procent, autentyczność, dobra aktywność i świadomość obecnego Boga – to ścieżki, które uwalniają mnie z nieustannego porównywania się i pozwalają mi znajdować drogę do siebie, do domu.
Czytaj także:
Mąż czy dziecko – kto powinien być na pierwszym miejscu?
Czytaj także:
Myślisz, że POWINNAŚ więcej robić?
Czytaj także:
Agnieszka Osiecka: nie odkładajcie na później miłości