Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Legendy opisują skąpstwo wielkich amerykańskich „self made manów”, czyli ludzi, którzy na przełomie XIX i XX wieku porobili olbrzymie fortuny. Zaczynali nierzadko od stanowiska przysłowiowego pucybuta. Jednak w rzeczywistości dużo łatwiej byłoby wskazać takich, którzy wielkie pieniądze równie szybko zarabiali, co wydawali.
Hetty Green. Wiedźma z Wall Street
Gdy przyjrzymy się na przykład biografii Johna D. Rockefellera, najbogatszego człowieka w dziejach i jednego z pierwowzorów komiksowego Sknerusa, ciężko znaleźć coś, co uznalibyśmy za przejaw wielkiego skąpstwa. Po prostu Rockefeller nie był rozrzutny i wydawał pieniądze z głową. To na tle kupujących kolejne pałace (których nie planowali odwiedzić) kolegów mogło sprawiać wrażenie wielkiej oszczędności. Jednak wśród tej szastającej dolarami śmietanki, którą trochę uspokoił dopiero kryzys roku 1929, była jedna osoba, której skłonność do oszczędzania przekroczyła wszystkie granice zdrowego rozsądku.
Hetty Green odziedziczyła po ojcu milion dolarów, a gdy umierała w 1916 roku miała ich sto razy więcej. Przez te kilkadziesiąt lat nazywana „wiedźmą z Wall Street” nie miała stałego miejsca pobytu. Zmieniała adresy na pograniczu stanów Nowy Jork i New Jersey – wszystko po to, by nie zostać nigdzie rezydentką podatkową. Dotyczyło to również biura. Widziano ją regularnie na korytarzach różnych banków obłożoną papierami. Pani Green nie uważała bowiem za zasadne wydawanie pieniędzy na takie głupoty jak wynajem własnego gabinetu.
Trudno powiedzieć, gdzie kończy się prawda na temat pani Green, a zaczynają legendy. Bez dwóch zdań ciągle widywana była w tej samej czarnej sukni (żeby nie było widać plam). Rzekomo prać miała jedynie dolny, stykający się z ziemią fragment. Miała też nigdy nie myć rąk, a jeżeli już pozwoliła sobie na luksus w postaci kąpieli, koniecznie odbywać się ona musiała w zimnej wodzie. Ciekawa jest też dieta multimilionerki. Opierała się głównie na tanich pasztecikach (15 centów sztuka) oraz owsiance, którą, według pogłosek jeść miała na zimno. Ewentualnie podgrzewaną jedynie na kaloryferze. Nie ceniła też swojego wolnego czasu – potrafiła ponoć całą noc poświęcić na poszukiwanie znaczka pocztowego wartego dwa centy.
Skąpstwo kosztuje
Pani Green w swym skąpstwie nie oszczędzała nikogo. Mimo że wyszła za mąż za równie bogatego jak ona człowieka, zażądała od niego intercyzy, gdy zaś ten popadł w problemy finansowe, wystąpiła o separację. Skutki patologicznego skąpstwa matki odczuły również dzieci – gdy jej syn zranił się w nogę, próbowała skorzystać z darmowej usługi lekarskiej w przytułku, jednak została tam rozpoznana i lekarz zażądał pieniędzy. Pani Green uznała, że taniej będzie samemu opatrzyć dziecko. Niestety, w nogę wdała się gangrena, co poskutkowało amputacją.
Co ciekawe, dzieci nie odziedziczyły skłonności matki do oszczędzania. Syn Edward prowadził wzorem wielu swoich kolegów z bogatych domów bardzo rozrzutne i wystawne życie. Musiał jednak kryć się z tym przed matką. Gdy na starość wymagała opieki, udawał, że opiekujące się nią pielęgniarki nie biorą za swoje usługi pieniędzy, gdyż starsza pani mogłaby nie wytrzymać szoku związanego z prawdą.
Hetty Green mogłaby słusznie zostać zapamiętana jako pionierka przecierająca kobietom szlaki na korytarzach Wall Street, w czasach gdy finansistami byli niemal wyłącznie mężczyźni. Niestety, choć była najbogatszą kobietą swoich czasów i miała dobrego nosa do interesów, zapamiętana zostanie głównie jako osoba, która oszczędzała na higienie i zdrowiu własnych dzieci.