separateurCreated with Sketch.

Szkoła to wciąż telefon na korbkę, a nie smartfon. Czy polski system edukacji jest archaiczny?

lekcja w szkole podstawowej
Magdalena Galek - 23.11.18
Czasy się zmieniają, nasze postrzeganie rzeczywistości również, codzienność pełna jest technologicznych nowinek, a szkoła - choć ma gadżety takie, jak interaktywna tablica - pozostaje taka sama, jak 100 lat temu…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Gdy porównamy telefon – jego wygląd i sposób działania – ten sprzed 100 lat i dzisiejsze smartfony, bez problemu zauważymy, że nie tylko wygląd zewnętrzny, ale i cała inżynieria ewoluowały i zmienione są diametralnie.

Gdy zestawimy ze sobą proces robienia zakupów 100 lat temu i dziś - również zauważymy, że to już nie to samo doświadczenie.

A pranie? Jak robiono pranie kiedyś, a jak się je robi dziś? Rzeczywistość jest pełna technologii i procesów dostosowanych do naszych potrzeb. Pomagają one oszczędzać czas i wysiłek, aby pożytkować je na istotniejsze sprawy.

Szkoła - tu nie zmienia się nic?

Tymczasem szkoła w zabawie pt. „czym różnią się dwa obrazki” wypada właściwie tak samo na obu. Co prawda w klasach są już coraz częściej interaktywne tablice, ale… uczniowie, podobnie jak 100 lat temu, zazwyczaj siedzą w ławkach odwróceni do siebie plecami. Nie uczą się, a są nauczani. Zmieniły się gadżety, ale idea pozostała ta sama. Taki obraz szkoły nakreśliła Marzena Żylińska, ikona polskiej neurodydaktyki. Przed czterema laty wystąpiła ona w Gdańsku podczas międzynarodowej konferencji BeZee nt. nowych trendów w edukacji.

Co w tym złego, że szkoła jest konserwatywna w sposobie edukowania? Może bezpośrednio nic, jest jednak kilka „ale”...

Po pierwsze, w momencie gdy dzisiejsze dzieci będą wchodzić na rynek pracy, 1/3 obecnych zawodów nie będzie już istnieć. Pojawią się za to nowe, związane z rozwojem technologicznym. Do ich wykonywania potrzebne będą umiejętności inne niż wkuwanie na pamięć.

Po drugie - oprócz wykonywania zawodów samodzielnych, praca to z reguły współpraca z kimś. A uczniowie przez 12 lat siedzą w klasie odwróceni do siebie plecami i nierzadko rywalizują między sobą.

I wreszcie po trzecie - zarówno nauka, jak i praca w coraz większym stopniu opierają się na korzystaniu z sieci. A ta nie jest jak książka - nie ma początku ani końca. Uczeń sam musi nadawać strukturę procesowi uczenia się za pomocą tego narzędzia. Dlatego powinien trenować to w szkole. Poza tym - wyrobić w sobie odporność na manipulacje. Choćby mając świadomość, że wynikami wyszukiwania rządzą algorytmy, które pokazują każdej osobie inny, ograniczony zakres treści.

Szkoła przyszłości - łączenie, a nie dzielenie

Odpowiedzią na te potrzeby może być coraz popularniejsze nauczanie metodą STEAM - czyli łączenia dziedzin.

Szkoła w takim modelu przestaje być miejscem transmitowania wiedzy, a staje się doświadczeniem. A według koncepcji poziomów przetwarzania opracowanej przez Fergusona Craika i Roberta Lockarta - zapamiętywanie jest efektem ubocznym operacji przeprowadzanych na nowym materiale. Dziś wydaje się to być doskonałym antidotum na efekt coraz krótszej pamięci, spowodowany konsumowaniem błyskawicznych treści cyfrowych.

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.