W ostatnim czasie „Kler” wzbudził ogromne emocje i bardzo podzielił widzów. Jedni mówili, że ten film kłamie i jego wyświetlanie powinno zostać zakazane, inni zaś twierdzili, że film pokazuje prawdziwe oblicze Kościoła, a „ta instytucja” nie zasługuje na szacunek i zaufanie w społeczeństwie. Obie grupy widzów łączy coś bardzo istotnego…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Doskonałość jako warunek akceptacji
Zarówno przeciwnicy filmu, jak i przeciwnicy Kościoła przyjmują, że Kościół zasługuje na szacunek i zaufanie tylko wówczas, jeśli jest doskonały. Obraz idealnego, pozbawionego ziemskich skłonności i namiętności księdza jest istotnym elementem klerykalizmu.
Taki idealny ksiądz jest wówczas uosobieniem wszelkich cnót, wzorem do naśladowania dla młodszych i przewodnikiem dla starszych. Obrazy filmu „Kler” miały zostać wyparte, usunięte ze społecznej wyobraźni tak, aby ksiądz – idealny pasterz, mógł nadal pełnić swoją wychowawczą rolę. Z tej perspektywy bowiem księdza można szanować tylko wówczas, gdy jest doskonały.
Czytaj także:
Ojciec Szustak poszedł do kina na „Kler”. W habicie…
Z drugiej strony zwolennicy filmu mówili – proszę, poznajcie całą prawdę o Kościele. Zobaczcie, komu wierzycie i za kim chodzicie. „Ta instytucja istniejąca od dwóch tysięcy lat” (ten zwrot powtarzał się wyjątkowo często) nie jest godna roli, którą pełni, skoro księża prowadzą tak niemoralne życie. Zajrzenie do zakrystii i plebanii okazało się miażdżące – oto cały upadek moralny widać gołym okiem, triumfowali oponenci Kościoła. Dla tej grupy również tylko doskonały Kościół może być partnerem do rozmowy.
Św. Franciszek i Kościół
Święty Franciszek z Asyżu zastał Kościół swoich czasów w opłakanym stanie. Gdyby wówczas kręcono film „Kler”, byłby on o wiele bardziej wstrząsający. Miłość św. Franciszka do Kościoła nie była miłością do „tej instytucji”, lecz była miłością do Jezusa w Eucharystii.
Z tej pierwotnej i głębokiej miłości dopiero wypływała miłość do Kościoła i jego kapłanów. W „Testamencie” pisał: „I postępuję tak, ponieważ na tym świecie nie widzę niczego wzrokiem cielesnym z Najwyższego Syna Bożego, tylko Jego Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew, które oni [kapłani] przyjmują i oni tylko innym udzielają”.
Co ciekawe, inne pismo św. Franciszka, czyli „List do duchownych”, nie opisuje moralnego upadku księży i drogi moralnego odrodzenia, ale mówi tylko o jednym – o czci i szacunku dla Eucharystii.
Schronienie i wyzwolenie
Odrzucenie obrazów z filmu Smarzowskiego jako szkalujących dobre imię Kościoła może wynikać z pragnienia odnalezienia schronienia w Kościele. Takie ciepłe i bezpieczne miejsce w pełnym zawirowań i niepewności świecie jest marzeniem wielu z nas.
Z drugiej strony krytyka Kościoła, której „Kler” dostarczył amunicji, może być tęsknotą za wyzwoleniem. Oto przyszedł w końcu czas, kiedy niechęć może przestać być ukryta i stać się społecznym gniewem, który wyzwoli człowieka.
Życie Franciszka z Asyżu pokazuje, że zarówno schronienie, jak i wyzwolenie człowiek odkrywa w relacji z Jezusem, którego spotyka w Eucharystii. Bezpieczeństwo nie tkwi w doskonałości ludzi Kościoła, a wyzwolenie nie jest związane z odrzuceniem jego wskazań z powodu grzechów księży. W Eucharystii tkwi ta prosta relacja „ja patrzę na Ciebie i Ty patrzysz na mnie”.
Następnie w komunii świętej Bóg rzeczywiście staje się naszym pokarmem. Modne ostatnio hasło „jesteś tym, co jesz” może nas pozytywnie zainspirować do przeżywania tego spotkania z Jezusem. Świętość księdza odprawiającego Eucharystię nie jest w stanie niczego dodać do realnej obecności Chrystusa na ołtarzu, zaś grzeszność kapłana też niczego tej obecności nie odejmuje.
Święty Franciszek tak pisał: „I Pan dał mi w kościołach taką wiarę, że tak po prostu modliłem się i mówiłem: „Wielbimy Cię, Panie Jezu Chryste, [tu] i we wszystkich kościołach Twoich, które są na całym świecie i błogosławimy Tobie, że przez święty krzyż Twój odkupiłeś świat”. Ta modlitwa, prowadząc nas do kościoła, do Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, może być czymś więcej niż ciekawskim zaglądnięciem do zakrystii czy plebanii. Może być dostrzeżeniem istoty Kościoła.
Czytaj także:
Ksiądz na kazaniu wziął na warsztat „Kler”. I nie owijał w bawełnę