“Przedstawcie mi świetnie wykształconą kobietę, która zdecydowała mieć siedmioro, ośmioro czy dziewięcioro dzieci” – mówił Emmanuel Macron podczas spotkania fundacji Billa i Melindy Gatesów. Tym zdaniem wywołał burzę wśród dobrze wykształconych wielomatek, które starają się udowodnić, że posiadanie licznej gromadki dzieci nie przeszkadza w uzyskaniu dyplomu wyższej uczelni.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Emmanuel Macron był jednym z gości oraz mówców na spotkaniu organizowanym przez Gates Foundation w Nowym Jorku.
Dyskutując o polepszeniu warunków życia afrykańskich kobiet i ułatwieniu im dostępu do edukacji, francuski prezydent prawdopodobnie nie spodziewał się zupełnie, że może narazić się pewnej konkretnej grupie kobiet. Nie tym żyjącym na Czarnym Kontynencie, ale rozproszonym na całym świecie.
Wszyscy zgodzimy się z tym, że dziewczynki powinny mieć takie same prawa do nauki, co chłopcy. Co do tego, nie ma żadnych wątpliwości.
Macron zdecydował się jednak powiedzieć coś jeszcze…
Zawsze powtarzam: przedstawcie mi kobietę, która zdecydowała, będąc doskonale wykształconą, by mieć siedmioro, ośmioro czy dziewięcioro dzieci – mówił podczas spotkania.
https://twitter.com/ElyseeInfos/status/1053248938076180480
Kilkanaście dni później social media zaczęły wypełniać się zdjęciami kobiet, które chciały udowodnić Macronowi, że udało im się pogodzić te dwa wyzwania: mają świetne wykształcenie i są matkami wielu dzieci. Przekonują, że nie trzeba wybierać między jednym, a drugim.
#PostcardsForMacron
Profesor Catherine Pakaluk z Catholic University of America była pierwszą osobą, która opublikowała na Twitterze zdjęcie z sześciorgiem swoich dzieci, opatrując je hasztagiem #postcardsformacron. Zachęciła inne wielodzietne, wykształcone kobiety, by wysyłały podobne wiadomości francuskiemu prezydentowi.
Postcards for Macron #postcardsforMacron pic.twitter.com/fmX1vzITpv
— C Ruth Pakaluk (@CRPakaluk) October 16, 2018
Z doktoratem i sześciorgiem dzieci
Catherine Pakalauk wymieniała kolejno uzyskane dyplomy. Licencjat na uniwersytecie w Pensylvanii, magisterka oraz doktorat na uniwersytecie Harvarda.
Zalejmy Macrona pięknymi pocztówkami od wyedukowanych kobiet z dużymi rodzinami zrodzonymi z ich własnego, pełnego miłości wyboru – nawoływała.
Naukowo Pakaluk zajmuje się właśnie badaniami nad edukacją oraz wielkością rodziny. Przyznała, że nie spodziewała się, że jej hasztag tak bardzo się przyjmie. Korzystały z niego nie tylko wykształcone kobiety ze Stanów Zjednoczonych, ale także z wielu innych krajów na świecie.
W rozmowie z „The Washington Post”, Pakaluk stwierdziła:
Ta grupa kobiet, która zdecydowała, by mieć duże rodziny, jest być może większa i bardziej sfrustrowana przez bycie niezauważoną, niż się spodziewałam.
Beth Hockel jest z kolei inżynierem, ukończyła prestiżowy uniwersytet Stanforda i ma 11 dzieci, którymi pochwaliła się za pomocą Twittera. Sue Anne Smith jest absolwentką farmacji oraz administracji biznesu – posiada 7 dzieci.
Na łamach Aletei publikowaliśmy wywiad z Agnieszką, autorką instagramowego bloga Family fun by mum, która jest romanistką, pedagożką oraz mentorką, a przy tym matką siedmiorga dzieci.
Rozmowę przeczytać można, klikając w poniższy link:
Czytaj także:
„Żadna podróż nie jest tak ekscytująca jak życie z 7 dzieci pod jednym dachem” (wywiad)
https://twitter.com/sancrucensis/status/1052896184854081537
Wykształcenie a wielodzietność
Macron wyjaśnił później, że mówiąc to, miał na myśli kobiety żyjące w biednych, odizolowanych społecznościach, które zaczynają rodzić dzieci w bardzo młodym wieku. Dodał, że nie chodziło mu o kobiety Zachodu, które wielodzietność wybrały świadomie – z powodów religijnych lub innych.
W porządku, gdy kobieta ma siedmioro, ośmioro dzieci, jeśli to jest jej wybór, po studiach. Ale nie o takim przypadku mówimy dzisiaj. Dlatego też dla mnie wykształcenie jest główną odpowiedzią – po pierwsze: uniknąć najgorszego, po drugie: zmaksymalizować możliwości w krajach afrykańskich oraz reszcie świata, po trzecie: odpowiednio monitorować demografię.
Gretchen Livingston, badaczka w ośrodku badawczym Pew Research Center przyznała, że prawdą jest, że w USA wielkość rodziny jest skorelowana z wykształceniem. Wśród kobiet z wyższym wykształceniem 8 proc. ma czworo bądź więcej dzieci. Jeśli chodzi zaś zwrócimy uwagę na te, które nie ukończyły szkoły średniej, to wówczas odsetek ten będzie wynosił 26 proc.
Ogólna liczebność rodzin w Stanach Zjednoczonych spada od lat 70. XX wieku. W późnych latach 70. przeciętna rodzina miała zaledwie troje dzieci, podczas gdy teraz ma dwoje.
Więcej kobiet odkłada małżeństwo i macierzyństwo, stąd liczba dzieci, które posiadają, spada.
Jednak Światowe Forum Ekonomiczne opracowało badania, które wykazują, że ten trend się odwraca. Coraz więcej kobiet doskonale wykształconych decyduje się na wcześniejsze macierzyństwo oraz na większą liczbę dzieci. Po części jest to związane z lepszą sytuacją finansową. Ponadto są w stanie opłacić usługi wspierające wychowanie dzieci.
USC grad, majored in Journalism, worked in PR and radio, and mothered 7 boys and 1 daughter. What joy! pic.twitter.com/e3dKQ6zR7v
— Pamela Di Lucca (@pamelasd) October 23, 2018
#postcardsforMacron Michigan State University BS & Licensed Physical Therapist Assistant mother of 6. Wouldn’t change it for the world 💞 pic.twitter.com/AHhoYp7RGW
— JM O’Malley (@surge_of_heart) October 27, 2018
#postcardsforMacron Makerere University graduate, lawyer, wife, mummy of 6 all by choice! pic.twitter.com/yzUfHKryBb
— emilybutime (@embutime) October 23, 2018
Czytaj także:
Katolicy jak króliki? Co dokładnie na ten temat powiedział Franciszek
Źródło: The Washington Post, WEF, Pew Research Center