separateurCreated with Sketch.

Cisza. Towar deficytowy, a tak potrzebny!

CISZA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Maja Moller - 08.10.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

To właśnie dlatego potrzebna jest nam cisza – byśmy mogły usłyszeć nie tylko swoje lęki, ale zapewnienie o Jego miłości. Potrzebujemy jej, by w naszej głowie mogło zabrzmieć coś więcej niż tylko (powtarzane czasem przez nas bezustannie) opinie innych ludzi o nas.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Trudna cisza

Wdech. Wydech. Ten drugi niemożliwy bez pierwszego.

Wyszeptane do ucha słowa miłości, krzyk protestu, wyznanie wiary – wszystko poprzedzone chwilą ciszy. Ona pozornie jest pustką, a rodzi piękno.

Zdarza mi się od niej uciekać, zwłaszcza wtedy, gdy jest mi trudno. Zakładam na uszy słuchawki, chwytam za telefon, żeby pogadać z kimkolwiek, zagłuszam siebie. Czasem robię to nawet w bardzo pobożny sposób, recytując kolejne zdrowaśki czy psalmy z brewiarza. Chowam się za tymi słowami i boję się szukać ich głębi. Wydaje mi się, że to właśnie modlitwa. A przecież jej jakości nie mierzy się ilością wypowiedzianych wyrazów. Ona jest spotkaniem, które przynosi mi życie – spotkaniem z Miłością, ale i z sobą samą, z moimi słabościami, zranieniami i tęsknotami. Ich głos mogę usłyszeć tylko wtedy, gdy pozwolę sobie na ciszę.

To nie jest łatwe zadanie. W chwili, gdy piszę te słowa, słyszę ekipę budowlaną pracującą na naszej ulicy. Dobiega do mnie dźwięk sprzętów AGD. Za kilka godzin dołączą do nich głosy dzieci, szczekanie psa i dziewięciolatka grająca przez pół godziny tę samą gamę na wiolonczeli. Do tego nieustanne: “mamo, a mogłabyś?…”, “mamo, a gdzie jest?…”, “mamo, a on mnie bije”. Żeby doświadczyć prawdziwej ciszy, musiałabym uciec z domu albo spróbować czegoś o Niebo trudniejszego – poszukać jej w sobie. Działać i pracować, być z ludźmi i wykonywać swoje obowiązki, a jednak stwarzać w tym wszystkim przestrzeń dla Jezusa. Czasem wystarczą w tym proste słowa: “Zapraszam Cię do tego”. Innym razem dużo więcej mówią puste ręce i bezradność, którą się Mu oddaje – gdy brakuje już sił.

 

Co słychać w ciszy

Nadmiar obowiązków nie jest jednak jedyną przeszkodą w poszukiwaniu ciszy. Nie jest też przeszkodą najtrudniejszą. Czasem cisza po prostu uwiera. Zmusza do zadawania sobie niewygodnych pytań i staje się przestrzenią, w której do głosu dochodzą nie zawsze chciane emocje. Nie chcę jej. Albo deklaruję, że chcę, ale trochę później – kiedy już się pozbieram, poukładam, poprawię makijaż.

“Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden”. (Mk 12,29) W ten sposób Jezus odpowiada na pytanie o to, które przykazanie jest najważniejsze. Słuchaj, czyli stwórz w sobie taką przestrzeń, w której niczego nie będziesz zagłuszać. Ofiaruj mi swoją ciszę, byś mogła przyjąć moje Słowo. Ale choć jest we mnie mnóstwo szacunku do przykazań i pełnego dostojeństwa Szema!, dużo mocniej przemawiają do mnie inne słowa. Przebija z nich czułość i troska. Słyszę w nich nie tyle nakaz, co pragnienie spotkania. I miłość.

“Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha”. (Ps 45,11)

Posłuchaj, by usłyszeć słowa życia. Słuchaj, by usłyszeć nie to, czego się obawiasz – listy wymagań, niedociągnięć, nad którymi masz pracować czy zakazów, łamiących wolność. Słuchaj, by usłyszeć, kim jesteś w oczach Boga: córką (Mk 5,34), przyjaciółką (PnP 1,9), oblubienicą (Iz 49,18). Dzieckiem (Mt 18,2), dziewczynką (Łk 8, 54), a nawet – z jaką czułością On musi to mówić! – robaczkiem (Iz 41,14). Jesteś kochana. Jesteś cenna. A On jest większy niż każda z twoich wątpliwości.

To właśnie dlatego potrzebna jest nam cisza – byśmy mogły usłyszeć nie tylko swoje lęki, ale zapewnienie o Jego miłości. Potrzebujemy jej, by w naszej głowie mogło zabrzmieć coś więcej, niż tylko (powtarzane czasem przez nas bezustannie) opinie innych ludzi o nas.

 

Owocem ciszy jest modlitwa

By nakarmić nią swoje zmęczone hałasem serce, wystarczy czasem chwila. Niekiedy na Bożą obecność otwiera nas jedno zdanie. Zdarza mi się “porwać je” z porannej modlitwy, czytań z danego dnia albo z brewiarza. Czasem to tylko krótka chwila milczenia i modlitwy. Niewiele, ale przecież równie niewielka bywa oaza czy źródełko na pustyni. I na podobnej zasadzie – ratuje życie.



Czytaj także:
Czy cisza jest nam w ogóle potrzebna? Lubicie ją?



Czytaj także:
Dokucza ci bezsenność? Może to jest przyczyną


BYCIE INTELIGENTNYM
Czytaj także:
Bądź sobą dobrze – św. Franciszek Salezy a amerykańscy naukowcy

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More