W liście św. Pawła czytamy słowa: „Niech każdy bada własne postępowanie, a wtedy powód do chluby znajdzie tylko w sobie samym, a nie w zestawieniu siebie z drugim” (Ga 6,4). Dlaczego tak często szukamy swojej wartości w porównaniu siebie do innych osób? Dlaczego zależy nam na ich opinii?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kim jestem? Czego w życiu pragnę? Do czego dążę? Od wieków ludzie poszukują odpowiedzi na pytania związane z przyszłością, filozofią, teologią oraz transcendencją. Chcą za czymś podążać, być tu i teraz, jednocześnie przewidując przyszłość. Niektórzy skupiają się na tym, by „mieć”, inni zamierzają bardziej „być”. W pewnym momencie dochodzi jednak do porównań.
Głowa staje się przepełniona degradującymi myślami, typu: „on ma więcej ode mnie”, „chcę żyć tak jak on”, „świat jest niesprawiedliwy”, „dlaczego jest tak, że mam gorzej?”, „gdybym urodził się w innej rodzinie, czasach, przyszłości…”, itd.
Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność. Pesymiści zawsze znajdą powód, na który zrzucą swoje niepowodzenie. Patrząc na innych ludzi, wyidealizują ich pracę, pochodzenie czy rodzinę. Byleby tylko porównać się i udowodnić sobie, że „mi się nie udaje, bo…” , „a oni mają lepiej, ponieważ…”. I tak koło porównań i zatapiania się w szarości dnia codziennego zatacza krąg. A przecież…
Bóg powiedział
W księdze Rodzaju (1,31) czytamy, że Stworzyciel kocha każdego z nas, takimi, jakimi jesteśmy: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień szósty”. Zbawiciel powołał człowieka, dając mu łaskę podobieństwa do siebie: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”.
Deiści uważają, że Bóg, gdy stworzył świat i człowieka, przestał się nimi interesować, ale w Psalmie 121, 1 czytamy, że Pan jest zawsze blisko człowieka, podąża za nim jak cień i chroni od złego, po wszystkie czasy! To właśnie Jego ogromna miłość nadaje ludziom nowego, mądrego i mistycznego wymiaru!
On jest Bogiem, który uczy, doradza i wspiera ludzi w ich dążeniach, pragnieniach i podejmowanym ryzyku! Więc może, zamiast szukać w świecie ludzkich lęków, niepokoju i destabilizacji, warto odnajdywać drogę swojego powołania i wartości w skarbcu dobrego słowa? Tak, mówię o Piśmie Świętym, czyli o dużym poradniku na dobre i prawe życie, którego rady nigdy nie ulegają przedawnieniu!
Porównania
Dzisiejszy świat krzyczy. W przenośni i dosłownie. Im ktoś jest głośniejszy, bardziej wygadany, tym jest… lepszy, fajniejszy, cool? Żeby się „wybić”, dojść do upragnionego celu, trzeba być „superowym”, bądź „klawym”. Zachowywać się tak, jak oczekuje od nas tego świat, ubierać się tak, jak każe moda, wysławiać się tak, jak uczy nowoczesny slang. Być taki, jak inni.
Co zyskujemy takim myśleniem? Powszechnie otaczający nas analfabetyzm, brak umiejętności kontemplacji i samodzielnego myślenia, klonowanie oraz upowszechnianie stylu, który często nie pasuje do naszego gustu. Czy to rzeczywiście jest „fajne”? Czy nie lepsze, bardziej oryginalne, byłoby tworzenie własnego świata, którego jesteś kreatorem? W którym masz możliwość wpływania na to, jak się ubierasz, wysławiasz, w jakie gry grasz, jakie filmy oglądasz, jakie książki czytasz bez przymusu robienia czegoś pod wpływem innych. Bez porównywania się?
Na koniec nawiążę do fragmentu z listu św. Pawła, cytowanego na wstępie. Istnieją dwie drogi wartościowania powołania człowieka. Pierwsza – ziemska, należy do twojej oceny siebie. Możesz wciąż gonić za urokami tego świata i podążać za modą, ale czy nie lepiej byłoby znaleźć powód do chluby w sobie samym? Druga – Boska. Wyobraź sobie, że docierasz przed sąd ostateczny i stajesz z Bogiem twarzą w twarz.
Wiedząc, że On obdarował cię intelektem, talentami oraz różnorodnymi zdolnościami. Ty zaczynasz opowiadać Mu o tym, że cóż… przykro ci, ale nie wykorzystałeś swojego potencjału, bo zatopiłeś się w gonitwie za „modą tego świata”, zamiast tworzyć swoją, unikalną modę na Boże powołanie…? Kiepsko, prawda? Dlatego, pamiętaj! Żyjesz tu i teraz! Wykorzystaj tę szansę! Zaistniej swoim świadectwem wiary, kochaj, twórz i przekazuj światu uśmiech, nie porównania! Powodzenia!
Czytaj także:
Jak cieszyć się szczęściem innych?
Czytaj także:
7 weselnych pułapek budżetowych i rady, jak ich uniknąć
Czytaj także:
Sekret skutecznej komunikacji? Pytaj zamiast radzić!