Czym różnią się obie szkoły, poza tym, że jedna darmowa, a druga – dotknie naszego budżetu? Jakie ważne aspekty powinniśmy wziąć pod uwagę, dokonując wyboru szkoły – miejsca, gdzie dziecko spędzi większość dnia i będzie odbiorcą nie tylko wiedzy, ale i wychowania?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Szkoły katolickie
Po pierwsze, dają nam szansę, by dziecko znalazło się w środowisku bliskim naszym wartościom. Na lekcjach wychowawczych nie usłyszy rzeczy stojących w drastycznej sprzeczności z tym, co uważamy za dobre i ważne w domu.
Mniejsze liczebnie klasy zapewniają lepsze warunki pracy, a uwaga nauczyciela może spocząć na pytaniach i potrzebach także naszego dziecka. W prywatnej szkole łatwiej się umówić na dodatkowe spotkanie z wychowawcą. Jest także wysoce prawdopodobne, że w gronie rodziców spotkamy twarze znajome z duszpasterstwa akademickiego czy projektów skupionych wokół Kościoła i rodziny – i łatwiej się ze sobą dogadamy.
W rzeczywistości i w prywatnej szkole katolickiej, jak wszędzie tam, gdzie są ludzie, przekonamy się szybko, że „wartości katolickie” są bardzo pojemnym pojęciem i bywają bardzo różnie rozumiane. Dla jednego znaczą np. szacunek dla drugiego człowieka i empatię, a dla drugiego – przede wszystkim walkę z zagrożeniami duchowymi w postaci „Harry’ego Pottera” czy zdobywanie najlepszych stopni w klasie.
Czytaj także:
Nauczycielka zaprosiła swoich uczniów na ślub
Prywatne – elitarne tylko dla wybranych?
Istnieją też placówki, w których program wychowawczy dla dzieci jest tak szczegółowo rozwinięty, że to wręcz rodzice są zapraszani do realizacji pomysłów szkoły na temat tego, jakie nasze dziecko powinno być. Wówczas szkoła z jednej strony wspiera ucznia nie tylko w pozyskiwaniu wiedzy, ale i w osobistym rozwoju. Z drugiej strony ocenia, co robimy w naszym domu i planuje w detalach styl naszego życia. Przed dokonaniem wyboru trzeba więc zadać sobie pytanie, czy propozycje szkoły są zgodne z naszym wyobrażeniem o więziach, wychowaniu i przekazywaniu wartości – czy będą nadmierną ingerencją i pozbawią naszą rodzinę samodzielności.
Możemy się też rozczarować, że do prywatnej szkoły katolickiej trafiły dzieci z rodzin zamożnych, niekoniecznie zaś zorientowanych na życie chrześcijańskie. Nasze dziecko znajdzie się wówczas w świecie rywalizacji o lepszego smartfona, markowe ubrania i luksusowe auto podwożące do szkoły – gdy prawdopodobnie tego właśnie chcieliśmy uniknąć.
Czytaj także:
Twoje dziecko ma rację – “zadania domowe są głupie”
Szkoły publiczne
Ich niewątpliwą zaletą jest egalitaryzm i różnorodność – nasze dziecko w takiej szkole spotka się z dziećmi z różnych środowisk. Istnieje więc szansa, że nauczy się obcować z osobami o różnych poglądach, a środowisko, w które wejdzie, będzie jakimś odzwierciedleniem zwykłego życia społecznego, gdzie trzeba umieć dogadać się z każdym. Jeśli syn lub córka będą musieli negocjować swoje miejsce w grupie z dziećmi, które działają inaczej, niż my w naszym domu – przeżyją trening zwykłych relacji w dorosłym życiu. Dzieci mają zresztą wielką łatwość w odnajdowaniu tego, co łączy.
Szkoła publiczna umożliwia także stykanie się z dziećmi z niezamożnych domów, co powinno poszerzać horyzonty i uwrażliwiać na potrzeby tych, którym wiedzie się gorzej. O ile oczywiście wychowawca będzie umiał zachęcać do solidarności.
I wreszcie w przypadku problemów – dziecko będzie miało większy dostęp do opieki psychologa czy pedagoga, nie będzie też problemem indywidualny tok nauczania.
Minusem szkoły publicznej jest faworyzowanie zdolności dostosowania się do ogółu – tak w systemie nauczania, jak i w oczekiwaniu, by dziecko „nie sprawiało kłopotu”. Wiadomo, że wiele zależy od nauczycieli, ale generalnie obecny system szkolnictwa przygotowuje najlepiej do pracy w korporacji, gdzie nie liczy się, dokąd i dlaczego w ogóle idziemy, tylko jakie mamy wyniki.
Czytaj także:
Czy w czasie wakacji dzieci powinny odrabiać lekcje?
Inna droga
Do wyboru mamy jeszcze prywatne szkoły montessoriańskie czy korczakowskie – których twórcy wierzą w potencjał dziecka i uczą myślenia, wyboru, życia w szacunku i odpowiedzialności za swoje decyzje. Albo nauczanie domowe (więcej o nim pisaliśmy tutaj).
Wiele zależy od szkoły. Jednak tworzenia więzi i mądrości życiowej dzieci tak naprawdę uczą się przede wszystkim w domu – i tej roli rodziny nie zastąpi placówka edukacyjna, choć najlepiej, by ją wspierała.