Perfekcjonizm to największa przeszkoda na drodze do sukcesu. Jeżeli działasz pod jego wpływem, z dużym prawdopodobieństwem doświadczysz życiowego paraliżu.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Perfekcjonizm ukrywa się czasem pod maską samodoskonalenia lub dążenia do osiągania jak najlepszych rezultatów. Jednak tak naprawdę nie ma z nimi nic wspólnego. Korzeniem perfekcjonizmu jest przekonanie, że jeżeli będziemy postępować, żyć, wyglądać, zachowywać się idealnie, to jest szansa, że nie zostaniemy ocenieni czy osądzeni. Inaczej mówiąc, kryje się za nim smutne i nieprawdziwe przekonanie, że dopiero gdy będziemy bez skazy, to będziemy godni miłości.
Czytaj także:
Jak sprawić, by dbanie o dom nie stało się ważniejsze od dbania o małżeństwo?
Doskonałość… nie istnieje
Dlatego nie ma on nic wspólnego z samodoskonaleniem, które zakłada rozwój swojego potencjału i talentów, ani z dążeniem do osiągania jak najlepszych (a nie idealnych) rezultatów. Gdy perfekcjonizm kieruje Twoim życiem, to bardziej dbasz o zyskanie akceptacji, uznania i miłości niż o rozwój w obszarach, które dla ciebie są ważne. Wyżej stawiasz zdanie i opinie innych niż swoje potrzeby i pragnienia.
Perfekcjonizm zabija, bo kieruje twoje działania ku doskonałości, która tak naprawdę nie istnieje. Bo czym owa doskonałość mogłaby być? Przez wieki jej definicja się zmieniała, a obecnie dla każdego znaczy coś innego.
Poza tym, nawet gdyby było możliwe osiągnięcie ideału, to już absolutnie nie do wykonania byłoby zachowywanie się idealnie przez cały czas. Dla mnie stawianie sobie lub innym takich wymagań jest nieludzkie.
Osoby, które działają pod wpływem perfekcjonizmu, łudzą się, że dzięki niemu odniosą sukces. Ale jak zauważa Brené Brown w Darach niedoskonałości:
Perfekcjonizm przeszkadza w odnoszeniu sukcesów. Często też prowadzi do depresji, lęku, uzależnień i życiowego paraliżu. Życiowy paraliż odnosi się do wszystkich szans, które straciliśmy, ponieważ baliśmy się pokazać światu coś, co nie jest w pełni doskonałe. A także do wszystkich marzeń, których poniechaliśmy, bo baliśmy się błędów i tego, że rozczarujemy innych.
Czytaj także:
W pułapce perfekcjonizmu. Jak przestać się wpędzać w ciągłe poczucie winy
Źródło perfekcjonizmu
Zapewne tak jak ja, nosisz w swoim sercu pamięć o zdarzeniach, w których ktoś cię osądził, potępił, wyśmiał, zlekceważył, odrzucił czy poniżył. Te doświadczenia mogą być idealną pożywką dla perfekcjonizmu, ponieważ łączą się z silnymi uczuciami (m.in. wstydu, poczucia winy). Te uczucia i wspomnienia są tak przykre, że często jesteśmy gotowi zrobić wiele, aby ponownie ich nie odczuwać. Jednak tak naprawdę nieważne co zrobisz, jak się zachowasz, jak perfekcyjny będziesz starał się być, to i tak nie masz wpływu na to, jak zareagują inni. Możesz się starać na maxa i robić wszystko co w twojej mocy, a i tak inne osoby mogą tego nie docenić lub w inny sposób zdeprecjonować.
A gdyby tak zacząć żyć inaczej? Zrobić rewolucję w myśleniu i działaniu. Zacząć od akceptacji faktu, że nie masz wpływu na to, co inni myślą o tobie i jak wobec ciebie postępują. Później zachowywać się tak, jakby perfekcjonizm nie istniał, a najważniejsza była autentyczność i miłość.
Marzy mi się świat, w którym:
- postawimy na autentyczność, zamiast na perfekcjonizm;
- będziemy mówić z dumą i radością o tym, co nam wychodzi, w czym jesteśmy świetni, ale też bez lęku przyznamy się do tego, czego się boimy, czego nie umiemy lub w czym czujemy się słabi;
- każdy z nas będzie się angażował na 100% w to, co robi, i akceptował fakt, że mimo to może nie wyjść idealnie;
- każdy będzie dążył do tego, żeby być najlepszą wersją siebie, zamiast bliżej nieokreślonym ideałem;
- będziemy z serca wybaczać sobie i innym błędy, potknięcia i pomyłki;
- odrzucimy maski perfekcjonizmu i bycia idealnym oraz będziemy wierzyć, że jesteśmy godni kochania szczególnie wtedy, gdy ujawnia się nasza niedoskonałość.
A tobie jaki świat się marzy?
Czytaj także:
Jak perfekcjonizm zabija nasze szczęście