O tym, że człowiek jest istotą omylną, nie trzeba dowodzić nikomu. Raz po raz, częściej lub rzadziej popełniamy błędy i wplątujemy się w problemy, których wolelibyśmy uniknąć, a ponieważ ludzkie czyny nie są banalne i niosą ze sobą konkretne konsekwencje – z tymi konsekwencjami musimy się mierzyć.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Słabość i siła
Mężczyzna powinien być silny, waleczny i gotowy do podejmowania trudnych decyzji. To powołanie wpisane głęboko w jego serce. Ale trzeba jakoś je pogodzić z naturalną słabością człowieka. Nie zawsze da radę wykazać się odwagą czy zapewnić dostateczną ochronę najbliższym. W sytuacjach codziennych jest jeszcze więcej przykładów, gdy rozbieżność między tym, jaki facet być powinien, a jaki jest naprawdę, przybiera wiele różnych form i rozmiarów.
Konsekwencje wpływają negatywnie na otoczenie i samego mężczyznę, tak, że w końcu zaczyna szukać sposobu na rozwiązanie problemu, starając się przy tym zachować swój wizerunek. Wtedy zaczynają się schody.
Egoizm – największy wróg mężczyzny
Najgorszym wrogiem mężczyzny jest egoizm. Przejawia się on albo w usilnym, posuniętym do granic możliwości pragnieniu ochrony swojej twarzy mimo kolejnych błędów, albo, z drugiej strony, na odrzucaniu zastrzeżeń innych osób w imię własnej nieomylności.
Nie brakuje facetów, którzy dojrzewają w poczuciu bycia uprawnionym do wydawania ostatecznych sądów na tematy wszelakie, a w skrajnych wypadkach chcą to prawo egzekwować terrorem słownym, a nawet i fizycznym. Bardzo trudno przebić się do takiej osoby z przesłaniem o jej własnych pomyłkach i uświadomić, że nie zawsze ma rację, a co za tym idzie, powinien więcej słuchać innych. Autorytet mężczyzny nie może być oparty na jego sile i strachu innych, ale na prawdziwej mądrości, szacunku i miłości. To ważka różnica.
Unikanie odpowiedzialności
Druga strona tego egoizmu to dążenie do wybielania się i unikanie odpowiedzialności. To tym bardziej znaczący problem, że został zapisany już na pierwszych kartach Biblii. Adam i Ewa mieli do podjęcia trudną decyzję i wybrali tak, że do dzisiaj ludzkość zmaga się z konsekwencjami tego wydarzenia.
W mentalności Adama, a przez to w mentalności tysięcy innych osób, główną winę powinna ponosić Ewa. To przecież ona dała się skusić wężowi i ona podała zakazany owoc swojemu mężowi. Odpowiadając na Boże pytanie, pierwszy mężczyzna bardzo chętnie zrzuca odpowiedzialność na Ewę, ale też na samego Pana Boga: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc…” (Rdz 3, 12).
Ot, takie zgrabne wybielenie się. Ale Adam, gdy jego żona była kuszona, nie był na drugim końcu ogrodu, on stał obok niej i nie uczynił absolutnie nic, aby uchronić ją przed pokusą. Czy ten scenariusz nie rozgrywa się także dzisiaj? Trudno zliczyć, jak wiele dzieci, kobiet, ale też i innych facetów cierpi, bo jakiś mężczyzna nie wziął odpowiedzialności za swoje czyny. Nie brakuje współcześnie takich sytuacji. I jeśli jako mężczyźni chcemy to naprawić, to z całą mocą musimy powiedzieć – przepraszam!
Zmagaj się ze swoją słabością!
Te dwie formy egoizmu rysują wyraźnie co można zrobić, aby je odwrócić. Zakładamy przecież, że człowiek z natury dąży do dobrego, zatem chce swoje błędy naprawić i je wyeliminować. Po pierwsze, błąd trzeba umieć dostrzec i do niego się przyznać. W zależności od jego skali różne też będą formy tego przyznania.
Zawsze jednak wypada pamiętać, że dla mężczyzny katolika fundamentalnym miejscem zmagania się ze swoją niedoskonałością jest konfesjonał. Trudno własnymi siłami coś zmieniać, ale z Bożą pomocą idzie to zdecydowanie łatwiej.
Po drugie, za błąd trzeba wziąć odpowiedzialność i ruszyć naprzeciw jego skutkom nawet, jeśli jest to problematyczne. To, co zostało zburzone, wymaga odbudowy. Prawdziwa skrucha za błędy jednak zawsze wiąże się z pragnieniem poprawienia i zadośćuczynienia, a stąd już prosta droga do męskości.
Nie wystarczy tylko mierzyć się z poważniejszymi błędami. To musi być proces, czyli potrzeba codziennej pracy nad sobą. Może rachunek sumienia co wieczór i spowiedź lub szczera rozmowa z bliskimi przynajmniej raz w miesiącu? Częste oczyszczanie swojego serca pozwoli na uniknięcie naprawdę dużego bałaganu. Bycie mężczyzną to przecież wielkie wyzwanie, odpowiedzialność i wspaniała przygoda, w której warto wziąć udział.
Czytaj także:
Kilka słów o męskiej duchowości
Czytaj także:
Litza: Bałem się kolejnego dziecka, przeprowadzek, następnego miesiąca [wywiad]
Czytaj także:
Dlaczego on jest spięty bez powodu? O stresie ukrytym u mężczyzn