Aby stawać się prawdziwym mężczyzną, nie można bać się patrzeć ku wieczności. To znaczy, żeby pamiętać o tym, że kiedyś spojrzymy na świat i siebie już nie w zwierciadle, lecz naprawdę.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Męskość – przygoda na całe życie
Czy bycie prawdziwym mężczyzną coś jeszcze znaczy w dzisiejszym świecie? Na pewno tak. Nie brakuje przecież tu i ówdzie głosów, że przydałby się ktoś taki. Świat cierpi na deficyt osób, które odkrywają ten dany i zadany dar swojej płci. To bardzo trudna sprawa, bo ma w sobie ziarno prawdy powiedzonko, że „facetem można się urodzić, ale mężczyzną trzeba się stać”. A właściwiej rzecz biorąc – stawać, bo męskość to przygoda na całe życie i nigdy ostatecznie nie będzie się pewnym tego, że już wszystko się wypracowało.
Czy warto podjąć taką drogę zmagania? Zdecydowanie. I nie chodzi tu tylko o rezultaty zewnętrzne, jak zainteresowanie ze strony płci przeciwnej (myślę, że kobiety są zdecydowanie zafascynowane prawdziwymi mężczyznami i odwrotnie), ale dla samego siebie i dla radości płynącej z docierania do bardziej „być”.
Na każdej drodze, którą się podąża, potrzebne są drogowskazy prowadzące do przodu i pomagające wrócić na właściwy szlak w chwilach zagubienia. Najpierw jednak trzeba wiedzieć, gdzie chce się dotrzeć. Szybkie tempo życia we współczesnym świecie zdecydowanie temu nie sprzyja. Miliony ludzi toną w codziennym pędzie za obowiązkami, planami i pomysłami, ale wiele z nich mogłoby usłyszeć to pytanie – quo vadis? Dokąd zmierzasz?
Niezależnie jednak od odpowiedzi, jakiej się na to pytanie udzieli, prawda jest bardziej przerażająca, bo ostatecznie wszyscy zmierzamy do grobu. Niby nie ma nic bardziej oczywistego, ale jakoś trudno sobie to uświadomić. Taki zwykły fakt – umrzesz! Kim to nie zostaniesz, ile nie osiągniesz, ile nie zarobisz – umrzesz. Trochę odwraca to porządek rzeczy, prawda? Bo zrozumienie tego sprawia, że życie przestaje być banalne, a porządek wartości zupełnie się odwraca.
Najważniejsze nie jest “tu i teraz”
Pismo Święte wielokrotnie przestrzega przed tym, by nie banalizować swojego życia w myśl fałszywie pojętego „carpe diem”. Liczy się dzisiaj. Ale to „dzisiaj” nie jest wyrwane z kontekstu przeszłości i przyszłości. Ma swoje przyczyny i skutki. Doniosłe skutki, bo mające odniesienie w wieczności. „Co z tego, że ktoś cały świat zyska jak swoją duszę straci? Czy da coś za swoją duszę?” – pyta Jezus (por. Mt 16, 26).
Życie nie kończy się przecież tutaj. Można wręcz śmiało stwierdzić, że ono dopiero się zaczyna. Wielu ludzi dzisiaj zabiega o tak wiele spraw ważnych dla ich życia, ale nie zabiega o to, aby naprawdę żyć. A przecież być mężczyzną to żyć pełnią życia.
Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego bazylikę w Jerozolimie nazwano Bazyliką Grobu Świętego, a nie Bazyliką Zmartwychwstania. Czy nie ono jest najważniejsze? Myślę, że to była bardzo przenikliwa intuicja. Zmartwychwstanie to dla człowieka coś trochę abstrakcyjnego – trudno to zrozumieć. Grobu zaś da się dotknąć, da się zobaczyć. Tam było martwe ciało Jezusa, ale teraz grób jest pusty. Można naocznie przekonać się, że jest pusty i że życie się w nim nie kończy, ale trwa dalej.
Wypatruj wieczności!
Nie ma zatem większego sensu upatrywanie swojego celu w ziemskich kwestiach. Mogą one stanowić dobre motywacje, ale nie cel. Aby stawać się prawdziwym mężczyzną, nie można bać się patrzeć ku wieczności. To znaczy, żeby pamiętać o tym, że kiedyś spojrzymy na świat i siebie już nie w zwierciadle, lecz naprawdę. To w dużej mierze zależy od nas, czy nasze życie będziemy kształtowali tak, żeby to zwierciadło było jak najbliżej prawdy.
Podstawowa lekcja na drodze do odkrywania i rozwijania daru swojej męskości to skupienie na tym ostatecznym celu. By to zrobić można sobie pomyśleć, jak wyglądałaby nasza śmierć i co chcemy, aby inni o nas mówili i jakich nas zapamiętali, a następnie zaplanować, co powinniśmy robić, aby taki cel osiągnąć. Co będziemy chcieli powiedzieć Bogu, gdy w końcu przed Nim staniemy? Pomaga to uwolnić się też od strachu przed śmiercią. Nie jest ona końcem, lecz spotkaniem z miłującym Ojcem.
Czytaj także:
Facet na kolanach. Czy to ujmuje męskości?
Czytaj także:
Kilka słów o męskiej duchowości
Czytaj także:
Litza: Bałem się kolejnego dziecka, przeprowadzek, następnego miesiąca [wywiad]