W Tajlandii przeprowadzono pierwszą egzekucję kary śmierci od 9 lat. Zastrzykiem trucizny został stracony 26-letni Theerasak Lonhji, który w 2012 roku zamordował 17-letniego chłopca, by zabrać mu telefon komórkowy i portfel. Ruch ten potępiły grupy działające na rzecz praw człowieka.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Theerasak Longji został stracony 18 czerwca między godziną 15.00 a 18.00 (lokalnego czasu) w więzieniu o maksymalnym rygorze Bang Kwang na północ od Bangkoku.
Sąd uznał go za winnego zabójstwa, jakiego dokonał w 2012 roku. Zadał wówczas swojej ofierze – 17-letniemu chłopakowi 24 ciosy nożem. Po wszystkim zabrał mu telefon komórkowy i portfel.
Była to pierwsza egzekucja od 2009 roku, kiedy to stracono dwóch handlarzy narkotykami.
Theerasak był siódmym straconym przy użyciu zastrzyku z trucizną od 2003 roku, czyli od momentu, w którym kraj zmienił metodę egzekucji. Dotychczas więźniów skazanych na śmierć rozstrzeliwano.
Naras Savestanan – dyrektor generalny tajlandzkiego Wydziału Więziennictwa poinformował, że od 1935 roku stracono nawet 325 więźniów w tym kraju.
Mamy nadzieję, że ta egzekucja posłuży jako przykład dla osób planujących popełnienie poważnego przestępstwa – skomentował Savestanan.
According to a statement released by the Department of Corrections, between 3pm and 6pm on 18 June 2018, Theerasak Longji, 26, was executed by lethal injection. Mr. Theerasak was found guilty of a premeditated murder he had committed in Trang on 17 July 2012 #Thailand pic.twitter.com/UKbdBm8G2b
— Thailand Prisons (@ThaiPrisonLife) June 18, 2018
Czytaj także:
Kara śmierci. Co na to Kościół?
Aktywiści grupy Amnesty International w rozmowie z agencją prasową dpa poinformowali, że planowali zgromadzić się pod więzieniem w Bangkoku w czarnych strojach, by protestować przeciwko karze śmierci.
To jest godne pożałowania pogwałcenie prawa do życia – stwierdziła Katherine Gerson, działaczka tajlandzkiego oddziału Amnesty International. – Nie ma żadnego dowodu na to, że kara śmierci jest jakimkolwiek środkiem odstraszającym, zatem nadzieje tajlandzkich władz, że ten ruch zredukuje przestępczość, są głęboko nieuzasadnione – dodała.
Działaczka Amnesty wskazywała również na to, że Tajlandia nie spełniła wcześniejszych zapowiedzi dotyczących zniesienia kary śmierci, nie wpisując się tym samym w światowy trend polegający na odchodzeniu od wykonywania tego rodzaju egzekucji.
Więzienia w Tajlandii są najbardziej zatłoczone spośród wszystkich w Azji. Jak podaje Reuters, większość osadzonych odsiaduje wyroki za przestępstwa narkotykowe.
Kolejne rządy usiłują bezskutecznie rozwiązać problem z przepełnionymi więzieniami.
Dane Wydziału Więziennictwa w Tajlandii wskazują na to, że w tamtejszych więzieniach przebywa 360 tysięcy osób. 520 z nich oczekuje na wyrok śmierci.
Tamtejsze prawo zakłada, że wyrok śmierci może być wydany za 35 przestępstw – m.in. zabójstwo czy handel narkotykami.
Czytaj także:
Ostatnie słowa skazanych na śmierć – będziecie zaskoczeni…
Źródło: PAP, abc.go.com