Za ścianą szykuje się remont. Trzeba kupić nowe meble. Wymienić podłogę i pomalować ściany. Prościzna, zdawałoby się. Dzień, dwa roboty. Akurat! Czy staliście kiedyś przed paletą farb w markecie budowlanym? Samych „śmietankowych” jest z tuzin. I weź tu, człowieku, się zdecyduj. Pal licho, kiedy idzie tylko o kolor ścian.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wybieram, więc jestem
Nie da się inaczej. Całe życie składa się z wyborów. Od tych prozaicznych (czy zjeść jajka czy owsiankę na śniadanie) po te naprawdę wielkiego kalibru (zakładam rodzinę czy nie). Oczywiście nie wiemy, czy nie mielibyśmy lepszego humoru, gdybyśmy zamiast jajecznicy zjedli płatki. Nie wiemy też, jak wyglądałoby nasze życie w innej rodzinie niż ta, w której jesteśmy.
To jasne, że dokonanie wyboru oznacza rezygnację z czegoś innego. I chyba z tym mamy największy problem. Bo przecież teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Wszystko zależy od nas. Mamy gorzej niż fredrowski osiołek, bo on miał tylko dwie opcje, my – właściwie nieskończenie wiele. I, zdaje się, znikąd pomocy.
Klęska urodzaju
Poczucie wszechdecyzyjności to jedno. Inny problem to samo dokonanie wyboru. Często na dzień dobry gotujemy sobie matnię, gdy podejmując jakąś decyzję, jednocześnie zostawiamy pole dla refleksji: mogłem podjąć inną, lepszą. Oczywiście, pewną winą obarczony jest niemal totalny dostęp do informacji: skoro jesteśmy nimi zalewani, trudniej znaleźć opcję właściwą dla nas.
To jednak również, a może zwłaszcza, kwestia życiowych wartości. Bo nawet jeśli doświadczamy klęski urodzaju, mając jasną hierarchię wartości, wiemy, czym się kierować. Wtedy o decyzje łatwiej. A jeśli dokonamy nietrafnego wyboru? Cóż, nie myli się ten, kto niczego nie robi.
Zdrowy rozsądek podpowiada, by nie ulegać błyskawicznemu rozczarowaniu i wykazać się pewną cierpliwością, zmierzyć z konsekwencjami. Zdaje się, na tym polega dojrzałość. Bo podjęcie decyzji to jedno. Wytrwanie w niej to zupełnie inna para kaloszy.
Czytaj także:
Sam zdecyduj! 7 porad, dzięki którym twoje decyzje będą mądrzejsze
Licz, ale nie bądź liczykrupą
Wątpić rzecz ludzka. Jednak dobrze przyjrzeć się także swojemu wątpieniu. Ks. Zbigniew Czendlik, polski kapłan od lat pracujący w Czechach, zapytany o wytrwałość w powołaniu stwierdził, że nie ma żadnych wątpliwości, bo po prostu nie chce wątpić w swoje postanowienia ani ich roztrząsać. Wręcz przeciwnie – stale powtarza sobie, że idzie właściwą drogą. I nie spekuluje.
Fakt, gdybologia wydaje się być stratą czasu. Poza tym w ten sposób wciąż patrzymy wstecz, zastanawiając się, czy aby na pewno wybraliśmy dobrze, zamiast patrzeć w przyszłość. Szukamy argumentów przeciw zamiast za. Według ks. Czendlika wynika to z faktu, że jesteśmy zbyt racjonalni w działaniu. I że jednocześnie mamy ogromną swobodę – poczucie, że wszystko zależy od nas, ową wszechdecyzyjność. Nic dziwnego, że wszystko kalkulujemy. „Liczmy, ale nie bądźmy liczykrupami” – mówi w wywiadzie-rzece „Bóg nie jest automatem do kawy”.
W każdej chwili wybierać muszę
Kiedy byłam nastolatką, bezwarunkowo wierzyłam w podejście „tak postanowiłam, tak będzie, choćby nie wiem co”. Wiek cielęcy ma swoje prawa, można wybaczyć tak kategoryczne zapatrywania. Bo z czasem i doświadczeniem przychodzi refleksja, że nasze decyzje rzadko kiedy bywają jednorazowe. Wymagają weryfikacji. Podejmowania ich na nowo. Odnajdywania za każdym razem sensu.
Dobrze, by nasze decyzje nie były źródłem frustracji. Nie ma się czego bać. Wybieram, więc jestem. „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę” – zapisał Jerzy Liebert. Psychologowie dodadzą: nigdy nie będziemy mieć stuprocentowej pewności, wybór powinien być wystarczająco dobry.
Ks. Czendlik lapidarnie podsumowuje: kto liczy, niech pamięta, że można się przeliczyć. Aha. Czyli nie ma co dodawać sobie stresu. Na ścianie wyląduje „Grecka chałwa”, bo podoba mi się nazwa, a odcień wydaje się być w sam raz. Tak mi podpowiada intuicja. A poza tym – ten wybór to jednak łatwizna. To tylko farba. Zawsze można przemalować. A energię zachować na ważniejsze sprawy.
Czytaj także:
Kiedy nie podejmujesz decyzji, nie żyjesz pełnią
Czytaj także:
To jedno pytanie zmieniło mój sposób podejmowania decyzji