separateurCreated with Sketch.

Zmieniać innych czy być zmianą?

BIZNESMEN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dawid Feliszek - 19.05.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Nie ma się wpływu na wiele zdarzeń wokół, ale ma się wpływ na samego siebie. Świetnie opisuje tę tajemnicę królewskiej misji Kościoła abp Grzegorz Ryś: „Jestem więc królem – nie daje mi to jednak żadnej władzy nad innymi. Uzdalnia mnie raczej do władzy nad sobą samym, aż po zdolność zadysponowania sobą, oddania siebie drugiemu (Drugiemu)”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W czasie swoich podróży po Italii Innocenty III zawitał do benedyktyńskiego opactwa w Subiaco. On, papież, który organizował krucjaty i został określony „krwawym katem katarów” autentycznie i głęboko przeraził się stanem żyjących tam mnichów. Zajmowali się oni dosłownie wszystkim poza tym, czym rzeczywiście powinni się zajmować.

Spodziewano się, że zamknie on klasztor, zakonników wypędzi i na ich miejsce osadzi nowych. Innocenty III zadziałał jednak zupełnie inaczej. Wydał bullę i przyznał zakonnikom coroczny dochód z papieskiego skarbca i przykazał im jednocześnie, by teraz, gdy materialne utrzymanie mają zapewnione, oddali się jedynie modlitwie i wypełnianiu zakonnej reguły. Rzeczywiście – klasztor dzięki temu zdecydowanie odżył.


POCZĄTEK WIECZNOŚCI
Czytaj także:
Ubogi może ubogacić, czyli nie szukajmy wymówek

 

Chciałoby się wyeliminować wszelkie zło z tego świata.

Zdecydowanie większość ludzi co pewien czas doświadcza podobnego przerażenia w zetknięciu z rzeczywistością. Spotkanie z niesprawiedliwością, niedolą, cierpieniem i agresją wywołuje naturalny bunt – przecież absolutnie nie powinno tak być! Poruszają ludzi kolejne sprawy i wydarzenia. Coraz trudniej zrozumieć tak wiele rzeczy. Dlaczego niewinne dzieci cierpią? Dlaczego niewinni ludzie głodują? Dlaczego niewinne osoby giną w wojnach i zamachach? Można wyliczać w nieskończoność. Chciałoby się wyeliminować wszelkie zło z tego świata. Pragnie się ostrego miecza sprawiedliwości.

Gdy stół się chwieje to trzeba się schylić i coś pod niego podłożyć. Taką zasadę wyznawał w swoim życiu pewien krakowski artysta. Od początku był człowiekiem niezwykle wrażliwym. Jak pisał Cyprian Kamil Norwid: „Kochający – koniecznie bywa artystą”. Wyrażał swoje poruszenia serca w obrazach. Ale ciągle mu czegoś brakowało, nieustannie czegoś szukał. Tematyka obrazów stawała się coraz bardziej religijna.

 

Od malarza do świętego – historia Brata Alberta

Nadszedł w końcu moment, kiedy ten malarz narodził się na nowo. Adam Chmielowski stał się Bratem Albertem. Zobaczył wokół ludzi ubogich. Dostrzegł w nich twarz Chrystusa. Ponad 30 lat swojego życia poświęcił służbie tym, którzy nie mieli nic. Jego historia porusza i inspiruje do dzisiaj. Człowiek, który niewątpliwie zmienił ulice Krakowa.

Aby zrozumieć, jak Brat Albert dokonał tej zmiany trzeba prześledzić całe jego życie. W jednym zdaniu można znaleźć pewien klucz do jego osobowości: „Moim zdaniem głupi ten, co ma źródło pod nosem, a pije z konewki”. On do wszystkiego dochodził sam. Nie lubił przetworzonych i ukierunkowanych już informacji.

Czerpał prosto ze źródła. Zmagał się z samym sobą. Odmienił życie wielu biednych i bezdomnych z krakowskich ulic, bo ciągle walczył o to, żeby zmienić samego siebie. To jest coś, co zrozumieli święci. Nie ma się wpływu na wiele zdarzeń wokół, ale ma się wpływ na samego siebie. Świetnie opisuje tę tajemnicę królewskiej misji Kościoła abp Grzegorz Ryś: „Jestem więc królem – nie daje mi to jednak żadnej władzy nad innymi. Uzdalnia mnie raczej do władzy nad sobą samym, aż po zdolność zadysponowania sobą, oddania siebie drugiemu (Drugiemu)”. Nie można niczego zmienić, dopóki nie zacznie zmieniać się samego siebie.



Czytaj także:
Bądź jak Brat Albert. Zostań minimalistą

 

Miłosierdzie narzędzie zmiany

Narzędziem zmiany nie jest sprawiedliwość, a miłosierdzie. Sprawiedliwość będzie dopiero później jej wyznacznikiem. Innocenty III dostrzegł, że mnichom czegoś brakuje i zamiast ich ukarać – wspomógł ich. Przyniosło to wiele owoców. Bardzo często człowiek domaga się pomsty Bożej. Czy dobry i kochający Bóg jest w stanie w ogóle karać? Istnieje Krew, która woła głośniej, niż krew Abla (por. Hbr 12, 24). Woła ona o miłosierdzie. Jeżeli człowiek sam doświadczy uzdrawiającej mocy Bożej łaski i rozpocznie żmudne zmaganie się z samym sobą to stanie się zmianą w świecie, według słynnego cytatu Ghandiego: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”.

Właściwy kierunek postępowania to zdobywanie władzy nad sobą samym, rozwijanie cnót i praca nad wadami. Chodzi zatem o realizację powołania do świętości – do stawania się świętym w codzienności życia. Nic więcej nie trzeba. To prosta droga, która wiedzie do nieba. A to, że jej produktem ubocznym są piękne i dobre zmiany w świecie nikomu nie powinno przeszkadzać. W końcu, jak pisze Ojciec Święty Franciszek, świat zawsze zyskuje na tym, gdy żyją i pracują w nim ludzie święci.



Czytaj także:
Jak stawiać pierwsze kroki w dobroczynności?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.