separateurCreated with Sketch.

Piękno jest w tobie. Spójrz na siebie kochająco!

MŁODA KOBIETA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Nie wychodzisz z domu bez makijażu? Na plaży albo basenie szczelnie zawijasz się w ręcznik, a zanim go zrzucisz staczasz ze sobą prawdziwą batalię? Zastanawiałaś się, dlaczego tak jest?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Morze, plaża, drinki, palmy. Smukłe ciało w modnym w tym sezonie bikini. Beztroskie korzystanie z kąpieli wodnych i słonecznych. Wyobrażenie wakacji idealnych.

Zderzenie imaginacji z rzeczywistością bywa bolesne. Bo jak tu wyjść na plażę, na której siedzą dziesiątki osób, wśród nich kobiety o kształtach idealnych? W pięknych strojach kąpielowych. I tylko ukradkiem zerkają zza ciemnych okularów, kiedy ty odwijasz swoje ciało szczelnie owinięte wielkim, plażowym ręcznikiem.

 

Burkini na plażę

Przecież zaraz zobaczą ten odstający po ciąży brzuszek, tą skórną fałdę w pasie, te już nie tak jędrne jak kiedyś piersi, ten cellulit na udach. A w dodatku jesteś bez makijażu, czyli prawie jakbyś wyszła z mieszkania całkiem nago.

Tak mniej więcej czułam się, kiedy po raz pierwszy wyszłam na plażę podczas mojego niedawnego urlopu. Jeszcze pierwszego dnia zrobiłam make-up, bo rzeczywiście czuję się bez niego nieswojo. Ale nawet wodoodporne kosmetyki niezbyt dobrze znoszą zanurzanie, schnięcie, zanurzanie… I tak kilkanaście razy.

Szybko też przekonałam się, że to nie ma najmniejszego sensu. Popatrzyłam na kobiety z całego świata, w różnym wieku, w rozmiarach od XS do XXL (albo jeszcze nieco „iksów” więcej), które bez najmniejszego skrępowania paradowały po plaży. I to wcale nie w zakrywających je od stóp do głów burkini, ale kostiumach kąpielowych, nawet dwuczęściowych.


PIĘKNA KOBIETA
Czytaj także:
Ukochaj się całym sercem! Ale z głową

 

Kobieta kobiecie

I wiesz co? Wyglądały niezwykle pięknie! Były pewne siebie, skoncentrowane na odpoczynku, czerpaniu przyjemności z chwili. W ogóle nie zaprzątały sobie głów tym, czy ktoś na nie krzywo popatrzy albo surowo w myślach oceni.

To dodało mi ogromnej pewności siebie. I chociaż nie mam figury modelki, a po porodzie wkurza mnie kilka dodatkowych szczegółów, na które wcześniej nie zwracałam uwagi, przestałam oglądać się za siebie.

Najsmutniejsze jest to, że to my, kobiety, jesteśmy same dla siebie najsurowszymi sędziami.

Dla męża, partnera, przyjaciół możemy być całkiem w porządku, ale przecież mamy w domu lustro, prawda? Oni wszyscy mogą tak mówić przez grzeczność, nie chcą nas urazić, ale przecież dobrze widzimy te odstające boczki, kurze łapki wokół oczu czy pierwszy siwy włos w burzy loków.

 

Kiedy przestałaś myśleć, że jesteś piękna?

A przecież nie zawsze patrzyłyśmy na siebie przez szkiełko i lupę, przymierzając swoje ciała do najsurowszych kryteriów, jak gdybyśmy były modelkami. Pamiętasz jeszcze, jak byłaś małą dziewczynką?

W nosie miałaś to, czy ktoś na ciebie patrzy, ocenia. A wręcz przeciwnie! Szukałaś spojrzeń, potwierdzałaś swoje piękno w oczach rodziców, bliskich. Nie krępowały cię nie tylko ich spojrzenia, ale i robienie zdjęć, nagrywanie. Kiedy tylko mama albo tata wyciągali telefon, ty z radością pozowałaś do fotografii, stroiłaś miny, przybierałaś pozy.

Przypomina mi się reklama marki Dove sprzed kilku lat. Widzimy w niej kobiety, które z paniką w oczach uciekają przed obiektywem kamery, aparatu. Niektóre się śmieją, inne wręcz w popłochu uciekają, próbują rzucić jakimś przedmiotem w osobę, która chce zrobić im zdjęcie, zakrywają się dłońmi czy czymkolwiek innym, co akurat mają pod ręką.

Na ekranie pojawia się pytanie: Kiedy przestałaś myśleć, że jesteś piękna? A my widzimy kilkuletnie dziewczynki, które w głos śmieją się do kamery, pozują z błyskiem w oku, wygłupiają się, stroją. Dlaczego za kilka lat ta sama dziewczynka nagle zacznie się wstydzić, poczuje się niepewnie, uzna, że jest brzydka i nie będzie chciała, by robiono jej zdjęcia?

Nie rób mi zdjęć!

Według badań przeprowadzonych przez Dove, 36 proc. kobiet w wieku 11-20 lat zaczęły wstydzić się obiektywu. Aż 63 proc. z nich zniszczyło swoje zdjęcia, 55 proc. uważa, że wychodzi na nich nieatrakcyjnie (np. „zbyt grubo”), a 77 proc. czuje skrępowanie, kiedy ktoś chce zrobić im zdjęcie.

To tym większy problem, że żyjemy w świecie, w którym rzeczywistość realna i wirtualna coraz mocniej przenika się ze sobą. Każdy może zrobić nam zdjęcie, wrzucić je do internetu, oznaczyć nas na nim. Kobiety boją się tego. Połowa czuje zakłopotanie, kiedy zostanie oznaczona na zdjęciu, a druga połowa przyznaje, że wykasowała takie zdjęcie.

Według twórców reklamy, kobiety zamiast skupiać się na tworzeniu wspomnień (tym w gruncie rzeczy są przecież fotografie, także te w social media), koncentrują się na tym, jak wyglądają, jak stanąć, ułożyć ręce czy nogi, żeby nie wyglądać grubo, w jakim świetle, aby nie było widać zmarszczek, etc.



Czytaj także:
Depresja poporodowa. Przemiana kobiety w matkę bywa bolesna

 

Piękno w tobie

Na dłuższą metę prowadzi to jedynie do frustracji. Bo ani nie zmieni to twojego wyglądu, ani nie pozwoli w pełni się zrelaksować, by korzystać z chwili, czerpać przyjemność z wydarzeń, w których akurat uczestniczysz.

Jeśli nigdy nie wyszłaś z domu bez make-upu, zrób eksperyment. Nie chodzisz na basen, bo się wstydzisz? Nawet nie wiesz, ile tracisz. Pomyśl, że ludzie na plaży naprawdę nie są tam po to, żeby oceniać kształt twoich bioder! Są tak skoncentrowani na swoim chilloucie, że nie zwracają uwagi na nic innego wokół.

A przede wszystkim przypomnij sobie czas, kiedy byłaś małą dziewczynką. I byłaś przekonana o swoim pięknie. Bo ono po prostu jest w tobie. Niezależnie od tego, jaki rozmiar dżinsów nosisz i jak często farbujesz odrastające siwe włosy.


UŚMIECHNIĘTA KOBIETA
Czytaj także:
Czy uroda i dbałość o wygląd mogą być grzechem?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.