1 maja na wrocławskim Rynku 7411 osób zagrało utwór “Hey Joe” Jimiego Hendrixa, ustanawiając w ten sposób nowy rekord Guinnessa. W gronie gitarzystów znalazło się także dwóch franciszkanów!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ojców Mieczysława Lenarda i Piotra Kwoczałę – mieszkających i posługujących we Wrocławiu – łatwo było dostrzec w rockandrollowym tłumie. Ich brązowe habity nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Jak jednak doszło do tego, że franciszkanie postanowili wziąć udział w pobiciu Gitarowego Rekordu Guinnessa?
Cofnąć się trzeba o niespełna rok, kiedy u o. Piotra zdiagnozowano chorobę nowotworową. Zakonnik – mający ogromne doświadczenie jako kapelan hospicjum – dobrze zdawał sobie sprawę z tego, co ta wiadomość znaczy. Przy okazji jednej z chemioterapii leżał w sześcioosobowej sali z, jak się okazało, samymi muzykami.
Rozmowy siłą rzeczy schodziły na muzyczne tematy, i nie kończyły się tylko na wspominaniu wspaniałych artystów z lat 80. Ojciec Piotr – człowiek, który nie wierzy w przypadki, natomiast bardzo wierzy w Boże prowadzenie – zaproponował, żeby może coś razem zagrać i nagrać – tak ku pokrzepieniu serc i z dedykacją dla personelu szpitala oraz innych chorych zmagających się z nowotworem. Wtedy też pojawił się pomysł, by wspólnie wziąć udział w pobiciu Gitarowego Rekordu Guinnessa (impreza organizowana jest we Wrocławiu od 16 lat) – to już też byłoby coś.
Gitarowy Rekord Guinnessa 2018
Niestety, 1 maja na wrocławskim Rynku z tego grona dał radę się pojawić tylko o. Piotr. Zrobił to – jak mówi w rozmowie z Aleteią – dla swoich kolegów i jest szczęśliwy, że mógł ich reprezentować, że ich nie zawiódł. I choć zabrakło kompanów ze szpitala onkologicznego, to franciszkaninowi towarzyszył jego przełożony i współbrat, o. Mieczysław Lenard. Co ciekawe, dopiero przy tej okazji wyszło na jaw, że o. Mieczysław także gra na gitarze (którą na tę wyjątkową okoliczność trzeba było zaopatrzyć w brakującą strunę i nastroić).
Jak franciszkanie czuli się w tym mało kojarzącym się z Kościołem tłumie, wykonując wcale nie pobożny utwór “Hey Joe”? Ojciec Piotr przyznaje, że dzień przed wydarzeniem dopadły go na tym tle wątpliwości, bo było jasne, że jeśli iść na Rynek, to tylko w habicie, a nie incognito. Ze strony przełożonego o. Piotr miał pełne błogosławieństwo, ale jak zareagują na niego ludzie? No i czy zdrowie nie wywinie mu jakiegoś psikusa? Jednak w towarzystwie byłoby raźniej.
Odpowiedzią na te wszystkie obawy stał się telefon od o. Mieczysława. Okazało się, że do klasztoru przyjechali goście, którzy z chęcią zobaczyliby na własne oczy próbę pobicia rekordu Guinnessa. Co więcej, także sam o. Mieczysław powiedział, że chętnie się tam wybierze.
“Ekipa” była więc w komplecie, św. Rita – o. Piotr jest o tym absolutnie przekonany – załatwiła im znakomite miejsce parkingowe blisko Rynku, no i rekord szczęśliwie został pobity. A jak fani rockowej muzyki zareagowali na franciszkanów? “Życzliwość i pełna akceptacja” – mówi o. Piotr Kwoczała.
Czytaj także:
W słupskim hospicjum znaleziono torbę z „bardzo pokaźną kwotą”. I Pismo Święte
Czytaj także:
Facebook zablokował wizerunek Chrystusa na krzyżu. Teraz przeprasza
Czytaj także:
Kamil Stoch: Bardzo Panu Bogu dziękuję za to, że tyle osiągnąłem