Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Spotkanie na ulicy (i nie tylko) kogoś, kto prosi o wsparcie to coś z czym mamy do czynienia na co dzień. W takich chwilach pojawia się pytanie: co zrobić? Dać pieniądze na jedzenie, mimo że może się okazać, że zostaną one wydane na alkohol?
„Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5, 14) do udzielenia miłosiernej pomocy bliźniemu, ale wkoło mnożą się różne wątpliwości – że pomaga się finansowo osobie, która wcale tego nie potrzebuje; która nauczyła się żyć z żebrania czy ma problem alkoholowy.
Nie jednorazowy gest, a długofalowa pomoc
Wezwanie do bycia hojnym to konkretne wezwanie Ewangelii: „Bądźcie miłosierni…” (Łk 6, 36), „Błogosławieni miłosierni…” (Mt 5, 7). Skoro „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8) lub jak powiedziałaby św. Faustyna: „Bóg jest miłosierdziem samym”. W żadnym wypadku nie chodzi tutaj o rodzaj bezsensownego pomagania, które ostatecznie nie przynosi żadnego dobrego owocu, a często niszczy dobro już istniejące. Miłosierdzie zawsze zmierza do konkretnych rezultatów budujących Królestwo Boże. Zatem i pomoc udzielana bliźnim powinna mieć charakter procesu, w którym jeden akt wsparcia rozpoczyna lub kontynuuje drogę zmiany. Tylko dzięki temu, problem ubóstwa będzie rozwiązywalny systematycznie, sukcesywnie dostosowując się do dynamiki zmian społecznych.
Przekładając zatem ten filozoficzno-teologiczny wstęp na konkretne wskazówki, na początek wysuwa się zasada, by swoją pomoc bliźnim traktować w sposób kompleksowy i dbać o to, by pieniądze przekazywane w celu pomocy nie były marnotrawione. To znaczy, że może warto raz w miesiącu wesprzeć odpowiednią (dostosowaną do możliwości) kwotą jakąś organizację wspierającą potrzebujących, do której ma się zaufanie, że finanse im udzielone nie zostaną zmarnowane.
Zamiast rzucić kilka monet osobie żebrzącej, lepiej będzie poświęcić jej chwilę swojego czasu, by porozmawiać, poznać jej konkretne potrzeby i to właśnie im zaradzić, choćby prezentując coś do jedzenia. Wtedy miłosierdzie urzeczywistnia się przez dar, co do którego istnieje pewność, że nie zostanie wyrzucony w błoto.
Najpierw ryba, potem wędka
Aby nauczyć głodnego łowić ryby, trzeba najpierw tę rybę mu podać, a następnie nauczyć wędkować. Aby dopełnić tego „procesu” udzielania pomocy, warto wskazać bardzo jasne możliwości zmiany. Na przykład, zaproponować instytucje umożliwiające ludziom „z marginesu życia społecznego” znalezienie pracy czy mieszkania. Według danych gospodarczych w Polsce ręce do pracy są gorąco poszukiwane. Choć może nieraz trudno w to uwierzyć, duża grupa osób bezdomnych bardzo chce poprawić swoje warunki bytowe uczciwą pracą.
„Dać wędkę” to zdecydowanie za mało, by mogło przynieść efekty. Potrzeba do tego jeszcze nauki, jak się z nią obchodzić, jak wędkować. Inaczej nawet ta wędka zostanie zmarnowana. Zazwyczaj obok pomocy materialnej biedni pragną dużo bardziej wsparcia psychicznego. Czasem zwykła rozmowa, uściśnięcie dłoni, poświęcenie swojego czasu, a przede wszystkim potraktowanie jak prawdziwego brata może zdziałać więcej dobrego niż nawet ogromne sumy pomocy pieniężnej.
Ludzie doświadczeni przez życie (czy to z własnej winy, czy nie) często nie mają żadnej chęci poprawiania swojego stanu nie z braku predyspozycji fizycznych, ale właśnie z poczucia bycia „nieudacznikiem”. Wyjście z miłością do takich osób, bycie z nimi dodaje im wielkiej motywacji do tego, by jednak coś zrobić, by powstać z życiowego „bagna”. W takim połączeniu – pomoc doraźna, wsparcie psychiczne i wskazanie kierunku zmiany kompleksowej – czynione miłosierdzie buduje trwałe i dobre owoce.
Zakasaj rękawy!
Niejednokrotnie można spotkać się ze skrajnie negatywnymi przypadkami osób, które czy to żerują na dobroci innych, przejawiają złe nastawienie do innych, czy też zwyczajnie jest im wszystko jedno i już nie chcą żadnej pomocy. Oczywiście, pośród pszenicy zwykle znajduje się chwast, zawsze istnieją jakieś przeszkody i przeciwności.
Pełnienie miłosierdzia na wzór Jezusa wymaga jednak zakasania rękawów i niesienia pomocy i radości bliźnim niezależnie od możliwych skaleczeń. Czy jednak dobre owoce na drzewie nie są warte trudu jego uprawiania? Aby zatem pomagać, trzeba w zależności od sytuacji umieć dać zarówno rybę, jak i wędkę, zawsze jednak poświęcając swój czas i uśmiech, bo ostatecznie to nie pieniądze zmieniają czyjąś sytuację i świat, a jedynie miłość Boga objawiona w każdym człowieku.