Zwróciłam dziś uwagę na obraz, który wisi u nas w salonie. Nie to, żebym Go nigdy nie widziała, ale pomyślałam sobie, że w słowie KOCHAJ – które na nim widnieje – zawiera się cała pełnia miłości małżeńskiej. Dlaczego? Zobaczcie sami!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Drodzy Czytelnicy! Ślub to dla wielu wymarzony i wyczekany moment, określany jako ten najważniejszy w życiu. Chcemy, wraz ze specjalistami i naszymi autorami, pomóc Wam przygotować się do Waszej wspólnej małżeńskiej drogi.
Publikujemy teksty w ramach „Aleteiowego kursu przedmałżeńskiego”. Nie wystawiamy zaświadczenia :), ale mamy nadzieję, że nasze teksty pomogą Wam „żyć bardziej” już teraz, u progu Waszego wspólnego życia, a także po „sakramentalnym TAK”! Korzystajcie, przekazujcie dalej, a przede wszystkim – kochajcie się mocno!
K jak Komplementuj
Będąc w narzeczeństwie czy „chodząc ze sobą”, jakoś łatwiej przychodzi nam komplementować ukochaną osobę. Później, nie wiedzieć czemu, afirmacja sukcesywnie zastępowana jest przez krytykę. Potrzeba bycia docenianym nie znika w dniu ślubu, tak samo, jak nie znikają pozytywne cechy ukochanej osoby.
Oczywiście, kiedy już razem zamieszkamy, kiedy zacznie łączyć nas coraz więcej wspólnych spraw, problemów, radości i smutków, wreszcie kiedy nasza interakcja będzie jeszcze częstsza niż przed ślubem, wówczas i sytuacji konfliktowych pojawi się więcej.
Pamiętajmy jednak – przekręcając trochę słowa ze starego kultowego filmu, „żeby te minusy nie przysłoniły nam plusów”. Bądźmy hojni w docenianiu swojego współmałżonka, to przyniesie wiele dobrych owoców dla relacji i dla całej rodziny (jeśli są też dzieci). My mamy pewien sposób… Można powiedzieć, że to postanowienie całoroczne, stosujemy je codziennie od początku Nowego Roku. Wybaczcie, na razie nie zdradzę. Każde małżeństwo może wspólnie odkryć coś, co będzie pomagało pozostawać dla siebie wdzięcznymi i nie zapominać o komplementach i afirmacji.
Czytaj także:
Przysięga małżeńska – najpiękniejszy list miłosny
O jak Ojcze nasz
Od „zawsze” miałam pragnienie wspólnej modlitwy małżeńskiej. Zanim jeszcze poznałam mojego męża, kiedy wyobrażałam sobie relację z kimś, to wiedziałam, że tego nie może zabraknąć! Kiedy przyglądałam się bliżej małżonkom, którzy potrafili sobie przebaczać, którzy mieli w sobie tyle siły, aby przezwyciężać razem trudności, którzy kochali się w pełnym tego słowa znaczeniu, czułam, że tam coś dzieje się wielkiego. To piękne świadectwo zaprowadziło mnie do odkrycia ich „sekretu” – wspólnej małżeńskiej modlitwy. Widziałam, że ma ona ogromną moc.
Sama teraz tego doświadczam. Już w narzeczeństwie warto rozpocząć tę praktykę. Widzę, że stając wspólnie przed Bogiem do modlitwy, stajemy się sobie bliżsi. Ponieważ praktykujemy tzw. modlitwę spontaniczną możemy odkrywać swoją wrażliwość, widzieć i wypowiedzieć, jakie sprawy nas nurtują, za co jesteśmy wdzięczni. Bardzo lubimy też modlić się za innych, szczególnie za tych, którzy sami tego nie praktykują.
Ch jak Chwila
Dziś można się tak rozpędzić, że zanim się obejrzymy – staniemy na mecie bez możliwości powtórzenia biegu i bez możliwości cofnięcia się. Zadziwia mnie wciąż, że ile razy z kimś rozmawiam, tyle razy w końcu pojawi się temat „niedoczasu”, tak zwane „ciągle coś” – znacie pewnie doskonale ten zwrot, bo komu on dzisiaj jest obcy?
Warto znaleźć taką przestrzeń w kalendarzu, gdzie będzie miejsce tylko dla Was. Ja i mój Mąż. Ja i moja Żona. Tylko my. Spontaniczna randka, szczególnie przy maluchach, też mile widziana.
My od jakiegoś czasu mamy każdy niedzielny wieczór tylko dla siebie. Dzieci śpią, a my wiemy, że to jest nasz święty czas. Zapalamy jakieś nastrojowe lampki, świece. Jest fajnie. Tylko my, aż do momentu pobudki pierwszego dzieciątka. Ale to nieważne, czy tym razem uda nam się pobyć razem godzinę, czy dłużej – to jest nasz czas.
Poza niedzielnymi, nazwijmy to „randkami”, mamy spontaniczne randkowanie, kiedy np. jedno z nas „zgłasza” potrzebę bycia blisko, przytulenia się, pomilczenia czy obejrzenia filmu. Wtedy organizujemy się tak, żeby ten wieczór był nasz.
Pisząc to uświadomiłam sobie, że to jest częste i że to jest super! To bardzo pomaga nam budować naszą małżeńską więź.
A jak Autentyczność
Nie da się zbudować szczęśliwej relacji bez bycia szczerym wobec drugiego człowieka. Nie bójmy się mówić prawdy, nawet jeśli jest ona trudna zarówno do przekazania, jak i do przyjęcia.
Czytaj także:
Ile powinno trwać narzeczeństwo?
J jak Jestem
Wchodząc w związek małżeński warto zadać sobie kilka ważnych pytań. Na jednych z przedmałżeńskich warsztatów mieliśmy taki blok. Kiedy niektórzy narzeczeni wyjeżdżali z nauk już tylko jako znajomi, prowadzący określali to mianem „nasz sukces”. Coś w tym jest. Mówi się, że lepiej rozstać się przed ślubem niż po ślubie i dobrze się mówi!
Jakie to pytania? Na przykład:
– Co zrobię, jeśli mnie okłamie?
– Czy przebaczę zdradę?
– Czy dam radę trwać, kiedy okaże się, że poważnie zachoruje?
– Czy jestem w stanie być z Nią/z Nim, jeśli nie będziemy mogli mieć dzieci, a ja bardzo tego pragnę?
Kryzys naprawdę staje się nowym początkiem i jest do pokonania, kiedy wchodzimy w związek małżeński z przeświadczeniem „że Cię nie opuszczę aż do śmierci”, i będę walczył/a o nas zamiast: „że Cię nie opuszczę aż do momentu, kiedy mnie zawiedziesz”. Stawiamy relację trochę na przegranej pozycji, kiedy zakładamy, że – jak coś, to zawsze są rozwody.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak zaapelować do siebie i Ciebie, Drogi Czytelniku – „KOCHAJ”!
Czytaj także:
W małżeństwie dążcie do trójkąta. I to koniecznie równobocznego!