Wypalenie uczuciowe zdarza się nawet w najlepiej dobranych małżeństwach. Jak poczuć się znowu bliżej?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
To, że warto rozmawiać, nawet z własnym mężem – wiemy od dawna. Problem w tym, że nuda i rutyna małżeńska pojawia się również w parach, gdzie mąż i żona sprawnie się ze sobą komunikują. Umieją się dogadać w ważnych sprawach, a jednak to wcale nie oznacza, że łączy ich głęboka i żywa bliskość.
Bliskość to dzielenie się emocjami
Można wymieniać ze sobą mnóstwo informacji, spostrzeżeń, dzielić się historiami z pracy i kompletnie nie być ze sobą w kontakcie emocjonalnym. Takie rozmowy wypełniają ciszę. Wymieniamy się faktami, a nie ujawniamy emocji, jakie im towarzyszą. Mówimy, co się nam zdarzyło lub nie wydarzyło, ale rzadko dzielimy się tym, jak się z tym czujemy. Dlatego można mówić tej drugiej stronie całkiem dużo o sobie i jednocześnie czuć się samotnie.
Paradoksalnie, im rodzina lepiej funkcjonuje w strefie praktycznej, nie ma sporów i kłótni, tym ten proces oddalenia może postępować niezauważalnie.
– On już się nie zmieni – tyle razy słyszałam to zdanie.
– Skoro ja go kocham, to powinnam go akceptować takiego, jakim on jest.
Bezwarunkowa akceptacja to pierwszy krok to małżeńskiej bezwarunkowej kapitulacji.
Czytaj także:
Jak być blisko i nie zgubić siebie?
Bliskość nie jest nam dana raz na zawsze
Co innego szacunek i przymknięcie oka na pewne wady mężowskie, ale skoro nie jest Ci dobrze w małżeństwie, to może warto również uznać, że Ty też masz w tym swój udział.
Jest źle nie tylko dlatego, że on nie pomaga Ci w domu. Ale również dlatego, że Ty to akceptujesz. Nie reagujesz na to. Jesteś zmęczona, przepracowana, on Ci obojętnieje.
Nie podejmujesz chęci zmiany. Skrycie obwiniasz męża za całą sytuację, a przecież Ty swoim zaniechaniem również przyczyniasz się do tego, że się oddalacie.
Można wyjść za mąż z wielkiej miłości i w ciągu kilku lat roztrwonić ten emocjonalny kapitał. Bliskości nie da się zakontraktować raz na zawsze przysięgą małżeńską. Bliskość cały czas się tworzy.
Czytaj także:
Jak zbudować bliskość w małżeństwie? Zaczynając już w narzeczeństwie
Bliskość to uważność
Na przykład mąż powiedział, że jego przyjaciel miał zawał. Odbyliście na ten temat krótką rozmowę i koniec. A może ta wiadomość w nim pracuje. Pojawiły się u niego jakieś lęki, obawy o zdrowie, zaczął gorzej sypiać. Czy wiesz, co on przeżywa?
Kochać to dostrzegać. Że jest smutny, mniej mówi albo pali więcej papierosów. Coraz częściej zdarza mu się krzyknąć.
Zapytaj: Jaki jesteś dziś zasępiony? A dlaczego tak cię ostatnio wszystko denerwuje? A dlaczego ci jest teraz tak ciężko w pracy? I słuchaj, co odpowie.
Czasami rzucamy pytania, ale nie ma w nas już tej ciekawości, co on powie. Albo pojawia się zdawkowość. Coś tam odpowiadamy. Jakieś ogólne łatwe pocieszenia. Będzie łatwiej. Nie przejmuj się. Często kobiety rozmawiają z mężem tak samo, jak ze swoimi dziećmi.
Zbyt szybko pocieszają, dają szybkie kategoryczne rady czy samodzielnie podsumowują problem. Chcą służyć pociechą i pomocą.
Czytaj także:
On, ona i rozmowa. To nie czas na pretensje!
Bliskość to szczere zainteresowanie
Tymczasem w bliskości nie chodzi o zadaniowość. Ważne, by okazać szczere zainteresowanie. Wysłuchać. Zareagować emocjonalnie. Powiedzieć, co ja w związku z tym czuję. Dopytać następnego dnia.
Bliskość to dwukierunkowość kontaktów. Zdarza się, że żony są powierniczkami. Mąż przychodzi z pracy i zaczyna narzekać. A ona całymi latami słucha i ma tego dość, że on nigdy nie zapyta: a co tam u ciebie?
I czuje się samotna w małżeństwie, cierpi, ale do głowy jej nie przyjdzie, żeby powiedzieć:
– Słuchaj, to ja dzisiaj ci powiem co mnie spotkało.
Albo pewnego dnia wybucha:
– Ty to w ogóle nie jesteś zainteresowany, jak ja teraz mam w robocie z tym nowym kierownictwem.
On może powiedzieć:
– Ale ja myślałem, że ty nie chcesz o tym gadać. Kiedyś mi się zwierzyłaś, a potem mi powiedziałaś, że jeszcze gorzej się potem czułaś. To nie pytałem.
Czytaj także:
„Nie ma miłości bez zazdrości” – powiadają. I się mylą
Bliskość to ciekawość: jaki ten mój mąż jest dzisiaj
A jak ten nasz mąż już nas nie zaciekawia, to warto się siebie zapytać: dlaczego tak jest. I to też jest całkiem dobry temat do rozmowy we dwoje. Czy mi się tylko wydaje, że tracimy się z oczu?
Albo: On biega. Gorzej mu poszło w maratonie. Wraca i coś tam zaczyna o tym mówić, ale przecież nie będziesz teraz gadała, jaki on ma czas na dziesięć kilometrów, bo ty nie masz czasu – trzeba na jutro dzieci wyszykować.
Nie słuchasz go albo słuchasz jednym uchem, zmieniasz temat. Dajesz mu do zrozumienia, że te jego problemy to jakieś bzdurki są, umniejszasz je, i w ogóle to uważasz, że mężczyźni to duzi chłopcy. Nie chcesz zobaczyć jego świata jego oczami czy sercem. I potem trudno o wzajemność.
To, że jesteście w małżeństwie nie oznacza, że macie tylko wspólne problemy.
Trudno o ciepło rodzinne, kiedy między małżonkami wieje chłodem. I żadne radosne śmiechy z pokoju dziecięcego nie podwyższą na stałe tej temperatury.
Dobrze jest się w tych rozmowach skupić. Ciepło się zwracać, być fizycznie blisko. Patrzeć w oczy, przytrzymać spojrzenia.
Warto codziennie wygrzebywać się spod tej góry codziennych spraw i po prostu szukać radości.
Czytaj także:
Bezinteresowność – mój sposób na szczęśliwe małżeństwo